[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stworzyliśmy zagrożenie dla niezwykle ważnego teatru działań.Decyzja ta w najbliższej przyszłości może kosztować życie bardzo wielu ludzi.Poniesione przez nas koszty także nie należą do błahych.A wciąż jeszcze nie znamy pełnej ich wysokości.— Ci panowie, sam rząd, działali na skutek moich najusilniej-szych zabiegów — powiedział ambasador Anthony Brevourt, precyzyjnie odmierzając słowa.— Byłem pewien ponad wszelką wątpliwość, że wydostanie pana z Włoch jest dla nas nakazem chwili, bez względu na koszty, jakie mogłoby to za sobą pociągnąć.Mówiąc po prostu, panie Fontini-Cristi, nie chodziło o pańskie życie.Chodziło o informację znajdującą się w pana posiadaniu, a dotyczącą Patriarchatu Konstantyny.Taki był tok mego rozumowania.A więc, jeśli pan tak miły — gdzie znajduje się przesyłka? Gdzie jest urna?Vittorio wytrzymał spojrzenie Brevourta aż do kłucia w oczach.Nikt nie odezwał się słowem; cisza pulsowała ogromnym napięciem.Czyniono tu aluzje do jakichś spraw, które poruszyły najwyższe szczeble rządowe, i Fontini-Cristi wiedział, że w jakiś dziwny sposób sprawy te koncentrują się wokół niego.Ale też i na tym jego wiedza się kończyła.— Nie mogę panu powiedzieć czegoś, czego nie wiem.— Przesyłka z Salonik.— Głos Brevourta ciął jak nożem.Uderzył lekko na płask dłonią w blat stołu, a miękkie plaśnięcie jego ręki o drewno było równie nagłe, co szokujące.— Dwaj zabici na bocznicy kolejowej w Mediolanie.Jeden z nich był zakonnikiem.Gdzieś powyżej Banja Luki, na północ od Triestu, za Monfalcone, gdzieś we Włoszech czy w Szwajcarii wyszedł pan na spotkanie tego pociągu.A więc gdzie?— Nie wychodziłem na spotkanie żadnego pociągu, sir.Nie wiem nic o żadnej Banja Luce ani Trieście.O Monfalcone słyszałem, owszem, ale było to tylko jedno zdanie i nic dla mnie nie znaczące.W Monfalcone miał nastąpić jakiś “wypadek".To wszystko.Mój ojciec nie rozwodził się nad tym.Stał na stanowisku, że udzieli mi wszystkich informacji po tym zdarzeniu.Nie przedtem.— A co z dwoma zabitymi na dworcu w Mediolanie? — nie dawał za wygraną Brevourt; napięcie stało się wręcz elektryzujące.— Czytałem o tych dwóch ludziach, o których pan mówi, zastrzelonych na dworcu towarowym w Mediolanie.Pisano o tym w gazetach.Nie wydawało mi się, żeby w jakikolwiek sposób dotyczyło to mnie osobiście.— Oni byli Grekami.— To już zrozumiałem.— Pan się z nimi widział.To właśnie oni dostarczyli panu przesyłkę.— Nie widziałem się z żadnymi Grekami.Nikt nie dostarczył mi żadnej przesyłki.— O mój Boże! — Brevourt wypowiedział te słowa pełnym bólu szeptem.Zebrani przy stole nie mieli wątpliwości, że ogarnął go nagle jakiś wewnętrzny, osobisty strach: że nie była to próba wpłynięcia na przebieg negocjacji.— Spokojnie — rzucił bez przekonania wiceadmirał Hackett.Dyplomata zaczął mówić dalej, powoli i starannie, jakby porządkował swoje myśli.— Starszyzna zakonu Ksenopy zawarła umowę z włoskim rodem Fontini-Cristich.Chodziło o sprawę niesłychanej wagi.Gdzieś pomiędzy dziewiątym a szesnastym grudnia — datą wyjazdu pociągu z Salonik i jego przybyciem do Mediolanu — odbyło się spotkanie i z trzeciego wagonu odebrano skrzynię.Ładunek ten był tak cenny, że trasę pociągu przygotowano w odrębnych etapach.Był tylko jeden zbiorczy plan, wynikający wyłącznie z kolejności ułożenia poszczególnych dokumentów podróży, i dostęp do nich miała tylko jedna osoba — mnich ksenopita.One także zostały zniszczone, nim zakonnik pozbawił życia maszynistę i odebrał je sobie.Tylko on jeden wiedział, gdzie miało nastąpić spotkanie, dokąd skrzynia ma zostać przeniesiona.On i ci, którzy mieli ją przenieść.Fontini-Cristi.— Brevourt urwał, wbijając spojrzenie głęboko osadzonych oczu w Vittoria.— Takie są fakty, sir.Otrzymałem je od kuriera z Patriarchatu.W połączeniu z krokami, jakie podjął mój rząd, bez wątpienia wystarczą, by przekonać pana, że powinien pan udzielić nam tej informacji.Fontini-Cristi poruszył się w krześle i oderwał wzrok od pełnej powściąganego napięcia twarzy ambasadora.Nie miał wątpliwości, że wszyscy trzej posądzają go o udawanie; musiał ich jakoś przekonać, że tak nie jest.Ale najpierw musiał pomyśleć.A więc to o to chodziło.Tajemniczy pociąg z Salonik skłonił rząd brytyjski do podjęcia kroków mających na celu.jak to powiedział Teague?.Przedłużenie mu życia.A jednak wcale nie chodziło o jego życie — Brevourt postaowił sprawę zupełnie jasno.Chodziło o informację, którą, jak sądzili, otrzymał.A której on, oczywiście, nie zna.Pomiędzy dziewiątym a szesnastym grudnia.Ojciec wyjechał do Zurychu dwunastego.Jednak wcale nie był w Zurychu.I nie chciał powiedzieć synowi, gdzie był.Brevourt rzeczywiście może mieć jakieś powody do niepokoju.Lecz przecież nasuwało się także wiele innych pytań — cała sprawa była mocno niejasna.Vittorio spojrzał z powrotem na dyplomatę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]