[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jako prywatny detektyw  usłyszał jej głos przez filtr irytacji. Chcę, aby panpoprowadził dla mnie śledztwo w sprawie zaginięcia mojej chlebodawczyni, pewnej starszejdamy. Nie jestem prywatnym detektywem. Popielski odwrócił się gwałtownie od okna.Nie jestem nikim, za kogo mnie pani uważa.Nie jestem już nauczycielem, policjantem, a oddzisiaj nie jestem też reformatorem łacińskiej wersyfikacji.Nie jestem człowiekiem dowynajęcia.Jestem nikim.Mówi pani do powietrza.Stojącego, zastarzałego i dusznegopowietrza.%7łegnam panią!Renata Sperling podeszła do Popielskiego i chwyciła go prosząco za dłoń. Nie wiem, czym uraziłam pana profesora  szepnęła  ale błagam, niech pan mniewysłucha! Tylko pan może mi pomóc! Grozi mi wielkie nieszczęście! Pohańbienie!Popielski wyrwał gwałtownie swoją rękę, wszedł z powrotem za biurko i wskazał jejkrzesło.Czuł żar na twarzy i na łysinie.Włączył mały wentylator.Po gładkiej skórze spłynął mu za kołnierz słony strumyk Proszę  powiedział sucho. Niechże pani w końcu powie, co ją do mnie sprowadza.Tylko możliwie krótko, bo kolacja na mnie czeka.19Doktor filozofii. Usiadła skromnie na samym brzegu krzesła. Mieszkam w majątku ziemskim w Stratynie w powiecie rohatyńskim  mówiłaszybko. Prowadzę całą buchalterię majątku hrabiostwa Bekierskich.Właścicielką majątkujest starsza pani, hrabina Hanna Bekierska, a plenipotentem jej syn, hrabia i inżynier JózefBekierski.Dwa tygodnie temu starsza pani zniknęła, a pan hrabia oznajmił, że wyjechała zagranicę, do wód.To nieprawda, pan hrabia kłamie! Wiem o tym z całą pewnością! Ze starsząpanią jestem w bliskiej konfidencji i na pewno coś bym wiedziała o jej planach.A nic miprzecież nie mówiła.Poza tym pan hrabia reaguje gniewem, a właściwie to bardzoordynarnymi wyzwiskami, na wszelkie zapytania o jego matkę.Posiekał dotkliwie szpicrutąstarego służącego Stanisława, gdy ten wyraził wątpliwość co do wyjazdu starszej pani.Chciałgo nawet zwolnić, ale wstawiła się za nim jego żona.To znaczy żona Stanisława, paniSalomea, bo pan hrabia jest kawalerem.Tak, pani Salomea.Była piastunką pana hrabiego iwyprosiła łaskę dla swojego męża. I pani chce, bym odnalazł rzekomo zaginioną hrabinę Hannę Bekierską, którawyjechała do jakiegoś zagranicznego kurortu, co pani z kolei uważa za kłamstwo. Nabrałtchu, jak niedawno to uczynił profesor Kłapkowski przed ostatecznym atakiem na niegosamego, na nieudanego prelegenta, kiepskiego wykładowcę, który ośmielił się wstąpić nazakazany teren nauki. Panno Renato, przed sformułowaniem tego osobliwego zlecenia  tak!nader osobliwego, bo mam szukać matki wyraznie wbrew woli jej syna  a zatem przedopisaniem mi swojej prośby robi pani prawdziwe theatrum, łapie mnie pani za rękę, nieomalpłacze, mówi o pohańbieniu.Dlaczego chce pani tak szybkiego odnalezienia hrabiny i jest zanie gotowa płacić? O jakie pohańbienie tu w ogóle chodzi? O zwykłe, o poniżenie mnie tak, jak kobietę może poniżyć mężczyzna odpowiedziała Renata z drżeniem w głosie. Teraz bardzo ciężko o pracę dla niezamężnejbuchalterki, której nie ma kto pomóc.Hrabia Bekierski o tym wie i wciąż ponawia wobec mnienieprzystojne propozycje, grożąc, że mi wymówi posadę.Czyni tak od dawna, szpetnie miubliża od  %7łydowic , od  starych panien , publicznie omawia wyimaginowane powody, dlaktórych jeszcze nie wyszłam za mąż.Dotąd broniła mnie pani hrabina.Teraz, kiedy jejzabrakło, jestem bezbronna.To jest sprawa bardzo pilna, to sprawa mojej godności! Dlategoprzychodzę do pana profesora.Przyjechałam wczoraj, wzięłam urlop, na który hrabia niechciał się zgodzić.Krzyczał, że jadę do Lwowa, aby oddawać się.To człowiek chory,wymyśla takie rzeczy, że nie mogą mi przejść przez gardło.Nie mogłam pana profesoraodnalezć, już pan nie mieszka tam, gdzie mieliśmy korepetycje przed laty, a stróż stamtąd nicnie wie gdzie.Chciałam odjechać zrozpaczona, zniechęcona.A tu los przyszedł mi z pomocą! Przechodzę koło uniwersytetu i co widzę? Afisz o pańskim wykładzie! A teraz los zemnie drwi, bo pan nie chce mi pomóc! Błagam pana, panie profesorze! Mam mało pieniędzyjak dla takiego eleganckiego dżentelmena, ale zbiorę więcej.Kobieta się rozpłakała.Popielski patrzył na jej kruche drżące ramiona i walczył zeswoim żalem i ze współczuciem.Wentylator na biurku obracał się szybko.Edward czuł jegośmigło w swojej piersi. Edwardzie. Kuzynka Leokadia stała w drzwiach gabinetu. Pukałam, ale chyba niesłyszałeś  powiedziała po niemiecku, jak zawsze to czyniła, gdy chciała coś zataić przed Ritą. No nic dziwnego. Spojrzała na Renatę, a potem znów na swego kuzyna. Czekamy naciebie z kolacją.Długo jeszcze będzie u ciebie bawić ta twoja przyjaciółka?Popielski wstał, obciągnął marynarkę, poprawił krawat i przez chwilę myślał nadodpowiedzią. Nie będę już państwa niepokoić moją osobą  powiedziała Renata Sperling poniemiecku. Właśnie wychodzę.Do widzenia! I smacznego!Wyszła szybko.Jej pantofle zastukały w przedpokoju, a potem na schodach.Popielskiwszedł do jadalni, minął zastawiony stół z talerzem leguminy i wybiegł na balkon.Dziewięć lat temu też tak stał na balkonie w dawnym mieszkaniu przy ulicyDziałyńskich i patrzył na swoją uczennicę.Wtedy miała lat osiemnaście, teraz dwadzieściasiedem, wtedy na balkonowej posadzce leżał bukiecik stokrotek, które skrycie mu podrzuciłaRenia Sperling, maturzystka z niemieckojęzycznego gimnazjum Józefy Goldblatt-Kamerling.Wrócił z balkonu i usiadł przy stole.Służąca Hanna podeszła do niego z wazą ryżu.Poprosił jedynie o niewielką kupkę leguminy i spojrzał z uśmiechem na swe panie.Podjąłdecyzję. Kochana Lodziu, kiedy będę miał jeden wolny dzień w korepetycjach? Dopiero za tydzień, w najbliższy piątek, 18 kwietnia. Kuzynka miała w głowie jegoterminarz. Przypominam ci, że to będzie Wielki Piątek. Sprawdz zatem, proszę, połączenie kolejowe do Rohatyna, a potem każ Hannie kupićmi bilet na Wielki Piątek i powrotny na Wielką Sobotę. Nie sądzisz, że Triduum powinieneś spędzić z rodziną?  zapytała po niemieckuLeokadia. Zwięta są chyba ważniejsze od wizyty, którą masz zamiar złożyć jakiejś kokietce!Popielski nie słuchał słów kuzynki, lecz stukania kobiecych pantofli na chodniku. 8AUDYTORIUM NA NIEDAWNYM WYKAADZIE Popielskiego nie składało się wyłącznie zfilologów.Oprócz pięknej buchalterki Renaty Sperling prelekcji Edwarda przysłuchiwał sięjego przyjaciel aspirant Wilhelm Zaremba.Znalazł się on tam  podobnie jak owa młoda dama zupełnym przypadkiem.Póznym popołudniem szedł korytarzem uniwersyteckim i naglezobaczył ogłoszenie, które zwróciło jego uwagę znanym mu nazwiskiem.Spojrzał na zegarek istwierdził, że anonsowany wykład Popielskiego już się był rozpoczął przed kilku minutami, ado spotkania, które go sprowadziło w mury lwowskiej Alma Mater, pozostał mu jeszczekwadrans.Dla zabicia czasu wszedł cicho do sali i przycupnął w ostatniej ławce, nie zwracającniczyjej uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •