[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybrała prostą kremową suknię z delikatnej wełny, skromnie ściągniętą w talii jejulubionym paskiem łańcuchowym.Choć wolała nosić włosy splecione w warkoczyk, niechciała, żeby Tilly znów się z nią cackała, więc po prostu spięła je spinką z polerowanegorogu.Po umyciu zaczęła się zastanawiać, jakie zajęcie znalezć sobie o tak wczesnej godzinie,by na dobre odpędzić myśli o Torkynie Gyncie, Orlacu i wszelkich innych sprawachzwiązanych z Trójcą.Chciała być zwykłą, szczęśliwą żoną, dobrą królową dla swego króla.Nie chciałamyśleć o przepowiedni wieszczącej powrót Orlaca.Wzięła głęboki oddech i zmusiła umysłdo przeanalizowania zadań na najbliższy dzień.Mogła zrobić obchód zamku, popatrzeć, jak kucharka piecze chleb, a potem pójść nablanki i wymienić trochę uprzejmości z wartownikami.Wiedziała, że właśnie w tym leżysekret jej popularności: proletariat Tallinoru, a w szczególności samej stolicy, był oczarowanyswoją królową Alyssą.Zaraz po ślubie Lorys podjął mądrą decyzję odbycia kolejnej podróży po głównychmiastach, tym razem z Alyssą u boku.Wiedział, że tylko w ten sposób zdoła nakłonićpoddanych do zaakceptowania nowej królowej tak krótko po śmierci ukochanej przezwszystkich Nyrii.Udało się.Uroda i łagodne, skromne maniery Alyssy podbiły serca ludu.Oczarowała wszystkich, od wieśniaków po ich dzieci.Nową królową cechowały teżwrodzona inteligencja i dowcip, dzięki którym również wśród arystokracji czuła sięswobodnie.Kręciła się bez celu, usiłując podjąć jakąś decyzję, gdy nagle rozległo się pukanie dodrzwi.- Proszę - rzuciła i przesunęła się, by spojrzeć przez duże okno na gromadzących sięna głównym dziedzińcu żołnierzy.Jej osobisty doradca Rolynd zaczął od przeprosin za to, że przeszkadza jej o takwczesnej porze.- Wasza wysokość, wojsko wróciło - rzekł i skłonił się nisko.- A król? - zapytała Alyssa, rumieniąc się i omiatając spojrzeniem wkraczające nadziedziniec oddziały.Przez te dwa tygodnie bardzo się stęskniła za Lorysem.Gdyby wrócił,nie musiałaby się włóczyć po blankach w ten chłodny poranek.On oderwałby ją odniespokojnych myśli.Słuchałaby jego opowieści i cudownego śmiechu, cieszyła się jegobezgraniczną miłością zapominając o mrocznym nastroju i kłębiących się w głowie ponurychpytaniach.- Przykro mi, wasza wysokość, ale król zabawi jeszcze trochę poza miastem.Powiedziano mi, że wybrał się w odwiedziny do lorda Tolly ego, który jest ciężko chory.Gwardia królewska pozostała w Parkeston, żeby eskortować jego wysokość do miasta pozakończeniu wizyty.- Rolynd mówił coraz ciszej, aż wreszcie umilkł, widząc rozczarowaniena twarzy królowej.- Dziękuję, Rolyndzie.- Odwróciła się.- Hm.Wasza wysokość, podmarszałek chciałby z wami porozmawiać.Czeka w holu.- Och! Poproś go natychmiast.- Alyssa rozchmurzyła się na wieść, że Gyl wrócił dopałacu.On także zbyt długo przebywał poza miastem.Rolynd skłonił się ponownie i wyszedł, po cichu zamykając podwójne drzwiapartamentu królowej.Alyssa usadowiła się w swoim ulubionym fotelu z widokiem na piękny, obmurowanyogród, który zamówił dla niej król, i czekała na przybycie swojego drugiego ulubieńca.Wsłuchując się w zbliżające się rytmiczne kroki, z uśmiechem myślała o jego sprężystymchodzie i pewnych siebie manierach, które sprawiały, że większość młodych dam dworudrżała z podniecenia.Od czasu mianowania na podmarszałka Gyl nabrał tężyzny, stał sięjeszcze bardziej pewny siebie i, przede wszystkim, bardziej popularny wśród płci pięknej.Alyssa nie miała jednak najmniejszego zamiaru pozwolić mu się ożenić z którąś z tychmdlejących dziewcząt.Wiedziała, że - podobnie jak on sam - rozpozna właściwą kandydatkę,gdy tylko ta się pokaże
[ Pobierz całość w formacie PDF ]