[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden pozostał u podnóża rampy wejściowej, a drugi wspiął się do środka.Nastał czas oczekiwania.Widocznie intruz dokładnie sprawdzał statek.Po jakimś czasie wyszedł i machnięciem ramienia dał znak, by jego towarzysz wrócił do ślizgacza.Ten jednak nie ruszył prosto do celu, lecz zbaczał ze swojej pierwotnej trasy, wyraźnie szukając jakichś śladów, które mogły pozostać na ziemi.Faree był jednak przekonany, że do odszukania czegoś takiego potrzebny jest doświadczony tropiciel.Poszukiwacz zatrzymał się i skinął przyzywająco.Jego towarzysz zbiegł z platformy i podbiegł do niego.Faree pomyślał, że póki są tu kontrolerzy, nie będzie prób zaatakowania Thassów.Gildia skradałaby się.To dziwne, lecz owo przekonanie nie pokrzepiło go.Jakaś jego część pragnęła ponownego spotkania z Gildią, przerwania tego oczekiwania.Przybysze dokładnie zbadali grunt.Jeden z nich nawet uklęknął, opierając się rękami o ziemię, jakby miał zmysł węchu godny Yazza i chciał podążyć tym tropem mimo późnej pory dnia.W końcu obaj zrezygnowali i wrócili do ślizgacza, który po chwili wystartował.Stało się to jednak zbyt późno - piloci statku stali się świadkami powrotu latającego stworzenia wysłanego przez Maelen.Ptak zauważył ich i skręcił na północ, wznosząc się wyżej, widocznie w poszukiwaniu schronienia.Latająca istota nie miała się czego obawiać.Samolot uniósł się lekko i zwrócił w kierunku, z którego przybył.Faree zdał sobie sprawę ze znaczenia tej wizyty.Każdy statek, który nie wylądował w porcie, prawdopodobnie działał według nich niezgodnie z prawem.Mogą wciąż przysyłać patrole w tę stronę, by znaleźć załogę tego opuszczonego pojazdu.Tak więc Gildia nie mogłaby wykonać ruchu, a Thassowie nie mogliby opuścić swojej doliny z obawy przed przesłuchaniami.Wszyscy wiedzieli, że Thassowie nie mają nic wspólnego z obcymi statkami.Choć nie wszyscy Thassowie…Faree zastanowił się.Kto wie o lordzie Kripie, który był Wolnym Kupcem? I co wiedzą o lady Maelen? Ich historia z pewnością była powodem częstych rozmów w tej części Yiktor.Niewątpliwie jednak nic im nie groziło ze strony prawa na tym czy innym świecie.To Gildia musi się ukrywać.- Może… - Myśl lorda Kripa była niemal tak wyraźna jak głos ze ślizgacza.- Tak, moja historia jest znana… i to chyba zbyt wielu osobom tutaj.Także to, co się działo na Sehkmet.Gildia ma własne powiązania z prawem.Lepiej obejść się bez sojuszników.Gdy samolot zniknął w oddali, lady Maelen wyprostowała się w swojej kryjówce i Bajor cofnął się, by zrobić jej miejsce.Oparła się o skałę, obiema dłońmi przylgnęła do surowej powierzchni, zwróciwszy głowę ku północy, gdzie zniknęła latająca istota.Na mniejszą skałkę wdrapało się futerkowe zwierzątko, które Faree dojrzał w przelocie, gdy skradało się w stronę obcego pojazdu.Skoczyło do lady Maelen, która złapała je w ramiona i przycisnęła do piersi jak dziecko.Do Faree znowu docierały tylko fragmenty słów, gdyż częstotliwość ich nadawania była wyższa od jego własnej.- To prawda… - nadeszła jej odpowiedź.- Ista ich „przeczytała”.Nie byli z Gildii, nie wiedzieli nawet, że to serce terytorium Thassów.- Co wiedzą? - ostro wtrącił lord Krip.- To, czego dowiedzą się w drodze powrotnej.- Lady delikatnie głaskała ciemne futro.- Ista tak zaprogramowała ich umysły, by skręcili trochę na północny zachód.- Ruiny… Gildia.- Faree wymówił na głos to, o czym lord Krip musiał również pomyśleć.- Zobaczą…- Wszystko, co widać - zgodziła się lady Maelen.- To może być nic - odparł.- Gildia ma swoje środki ostrożności i kryjówki.- Możliwe.Chciałabym wiedzieć, jak szybko mogą się ukryć i czy ich ślizgacze są teraz widoczne.Tam jest niewiele miejsca, by móc je schować.W ten sposób do gry może się włączyć kolejny gracz.Wyglądało jednak na to, że wizyta i odlot ślizgacza strażników nie miały zakończyć prób zbliżenia się do pustego statku, ani lady bowiem, ani lord Krip nie zamierzali się wycofać.Czekanie bez żadnych perspektyw na nadejście kogokolwiek jest rzeczą bardzo nużącą, o czym Faree miał się właśnie przekonać.Toggor wypełzł spod koszuli i wszędzie tam, gdzie mógł wcisnąć łapę pod kamień, próbował wyciągać upolowane tak larwy i owady.Chłopiec zjadł swoją rację żywnościową i popił oszczędnie wodą z bukłaka.Nudę tego popołudnia po raz drugi przerwało przybycie dużego ptaka.Stworzenie usiadło na skale, przez co jego oczy znalazły się na wysokości oczu lady.Tym razem Faree nie mógł przechwycić nawet najsłabszych fali nadawczych, które przepływały między nimi.Skrzydlata istota dwa razy skinęła głową i w chwilę później wzbiła się w powietrze.Wtedy lady Maelen powiedziała:- Nie było tu groka, odkąd jam sięga pamięcią, a to znaczy przynajmniej jedno nasze pokolenie.Jest jednak wzniesienie na północy, na którym groki miały drugie gniazdo.Niedaleko jaskiń.Poza tym… - mówiła teraz powoli, jakby zastanawiała się nad tym problemem.- Tych z ruin widziano dwukrotnie, jak zapuszczali się w tamtym kierunku, a to, czego szukają, to na pewno…- Miejsce składowania! - Szybko wpadł jej w słowo lord Krip.- Nie ma żadnych… przysięgłabym.Thassowie zniszczyli wszystko, co istniało, gdy zrezygnowali ze starej wiedzy i wybrali drogi i otwarte przestrzenie.- Na Sehkmet też wydawało się, że nic nie ma, póki najeźdźcy i Gildia nie udowodnili, że to nieprawda - odparł lord Krip.- Oni mają dostęp do maszyn, które wykonują dla nich odczyty.Może nawet mają wśród swoich kogoś wrażliwego.- Wrażliwego? - podchwycił Faree.- Kogoś, kto potrafi wyzwolić energię w taki sposób, że zauważy albo na mapie, albo na samym lądzie obiekty nie należące do Ziemi… rzeczy, które były używane przez jakieś istoty myślące.- Czy taki ktoś nie znalazłby tamtego pudełka? - zaryzykował Faree.- Z pewnością tak… gdyby go szukali.Ale te ruiny należały do mieszkańców nizin, których istnienie zależało tylko od mieczy w rękach.Przeto jedna z ich starych twierdzy nie została przeszukana.Oni… dla nich Thassowie są zagadką i groźbą, gdyż oni nigdy nie potrafili nas zrozumieć.Dlatego gotowi są węszyć jak najbliżej naszych granic i złamać pokój, gdyby coś odkryli.Futerkowe stworzenie odpoczywające w ramionach Maelen nagle wróciło do życia i lady posadziła je na skale, na której ostatnio siedział jam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •