[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę ją obejrzeć, nim dobijemy targu.Poproś też o jakiś prowiant na drogę.Udobruchaj ją częścią tego i obiecaj więcej, kiedy wszystko będzie gotowe.Torebka, choć taka mała, była ciężka.Simsa wiedziała z całą pewnością, że nie zawiera srebrnych łamańców.Ruszyła bez słowa, krocząc po piasku z grymasem na twarzy.A więc tak mało robił sobie z jej ostrzeżenia, że oddał to w jej ręce? Nienawidziła go gorąco za zaufanie, jakim ją obdarzył, zaufanie, które wiązało jej ręce i obligowało do zrobienia wszystkiego, co w jej mocy, by zrealizować jego szalony plan.Postara się zdobyć dla niego tę łódź i wszystko, czego chciał dodatkowo, ale na tym się skończy.Ta wioska jest kresem ich wspólnej podróży.Słońce już się pokazało, oświetlając wąski jęzor morza tworzący maleńką zatoczkę, starczającą ledwie na doprowadzenie niewielkiego statku do brzegu.Simsa przysiadła na piętach, osłonięta cieniem skały.Zass usadowiła się w pobliżu na wysokim, obrośniętym zielskiem kamieniu, dzieląc uwagę pomiędzy poczynania przybysza a znajdujący się powyżej klif, gdzie jej młode pełniły straż.Simsa ufała, iż obserwują uważnie zarówno ląd, jak i podchodzące do tej kryjówki morze.Już po kilku pierwszych chwilach rozmowy z Lustitą nabrała pewności, że nie jest to pierwsza tego typu transakcja przeprowadzana przez panią tego domu.Kobieta popatrzyła na sztabkę opatrzoną pieczęcią Gildii Metalowej i zważyła ją w dużej, czerwonej ręce.Po chwili spytała bez ogródek i zbędnych ceregieli, jakby Simsa chciała kupić ledwie parę węgorzy:— Za co to?— Przede wszystkim za łódź, taką która może wypłynąć w morze — odparła zwięźle dziewczyna.— A potem ten, który to przysyła, poprosi cię jeszcze o parę rzeczy.Małe oczka kobiety zaczęły się zwężać, aż w końcu zrobiły się tak małe, jak ziarenka wodorostów zatopione w przerośniętym, brązowym puddingu.Potem pokiwała głową.— Może być.Idź do miejsca, gdzie na klifie są dwie wystające skały.Wyglądają jak palce uniesione na znak szyderstwa.Tam czekaj…Zgarnęła tę pojedynczą sztabkę łapskiem wystarczająco wielkim, by pomieścić je wszystkie.Choć Simsa była pewna, że Lustitą rozpoznała w niej prawą rękę Staruchy, w jej oczach, głosie, czy wyrazie twarzy nie było nic, co by o tym świadczyło.Poczuła się nieco spokojniejsza, gdy przekonała się, że właściwie obeszła się z kobietą Przodownika.Wróciła do Thoma i wspólnie ruszyli w głąb lądu, po drodze dwukrotnie czołgając się na brzuchach, żeby okrążyć skraje uprawnych przydomowych pól.Dotarli do umówionego miejsca spotkania, zanim jeszcze słońce stanęło wysoko.Zaraz potem pojawiła się Lustitą, idąc bez wysiłku, pomimo dźwiganego na ramieniu ogromnego kosza, który z powodzeniem mógł ważyć tyle, co mały mężczyzna.Szła okrążając wcinający się w ląd koniec zatoczki.W jednym ręku miała grabie i dokładnie zgarniała nimi źdźbła ciemnoczerwonego chwastu, który suszono, mielono na proszek i sprzedawano do użyźniania pól, obok których wcześniej się czołgali.Simsa wyłoniła się zza skały na tak długo, by żona rybaka zdążyła ją spostrzec, po czym ponownie schowała się za głaz.Nie pomijając nawet jednego źdźbła zielska.Lustita dotarła wreszcie do nich, choć Simsa musiała uzbroić się w sporą dozę cierpliwości, żeby doczekać jej przyjścia.Lustita chrząknęła, postawiła ociekający wodą kosz na szczycie kamienia, o który się oparła.Przybysz z innego świata stanął na wprost niej, lecz nie wyszedł całkowicie z ukrycia.Wyraz tępej twarzy kobiety nie uległ zmianie.— Ona — ledwie zauważalnie skinęła głową w kierunku Simsy — powiedziała, że chcesz łódź.I co jeszcze?— Wszystko, co jest potrzebne, żeby przepłynąć tą łodzią wzdłuż wybrzeża.— Mówił precyzyjnym, handlowym językiem z jego odmienną modulacją, lecz Lustita prowadziła wystarczająco dużo interesów w Kuxortal, aby go zrozumieć.— Żywność, woda, mapy linii brzegowej… Jej przerzedzone brwi uniosły się pytająco.— Czemu nie wynajmiesz szalupy od Wysokiego Lorda? — rzuciła.— Łódź owszem, to się da zrobić.Frankis, jeden z naszych rybaków, upił się ostatnio do nieprzytomności, jego pani będzie zadowolona mogąc trochę zarobić, a przy okazji dać mu nauczkę.Leży teraz w wartowni i kuruje obolały tyłek po tym, jak po pijaku przyłożył jakiemuś strażnikowi Gildii.Na pewno nie wyjdzie wcześniej, jak za sto dni, a może jeszcze później.Prowiant też da się zgromadzić, trochę tu, trochę tam.W ten sposób unikniemy zbędnych pytań, jednak mapy… — skrzywiła wargi w grymasie, odsłaniając lukę pomiędzy dużymi, pożółkłymi zębami — nie, nic takiego nie mamy.Nasi mężczyźni noszą wiedzę o morzu w głowach i próbują wbić ją przez tyłek swoim synom.Zaś bolący tyłek sprawia, że chłopak bardzo dobrze zapamiętuje.Jeśli udasz się w morze, możesz liczyć tylko na własne szczęście, a nie na coś wypożyczonego od nas.— Doskonale.— Simsa podejrzewała, że przybysz w gruncie rzeczy spodziewał się takiej właśnie odpowiedzi.— Dostałam jedną sztabkę metalu — kontynuowała Lustita.— Powiedzmy jeszcze pięć.— A może tysiąc — odparowała Simsa.Ostrożność nakazywała jej nie wyrażać zgody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •