[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Myślałem, że zwracają się do siebie nawzajem.Kolejny szmer śmiechu przebiegł po komnacie.Obaj awanturnicy poczerwienieli,a ich dłonie dobrze wyćwiczonym gestem sięgnęły po głownie szpad. Hola! A co to takiego?  rozległ się głos królowej, majestatycznie sunącej w ichstronę. No, no  odezwał się ambasador. A więc zamieszane w to są i Bess, i ta panna.Muszą wiedzieć, kim jesteś, o Kirlianie, o wszystkim.Flint zgodził się z tym.Zaczęły się chyba kłopoty.Zdarzyło się zbyt wiele drobnychepizodów.Przypuśćmy, że ci ludzie, do tego stopnia antynaukowi, są przeciwni sformo-waniu galaktycznej koalicji? Eliminując go mogą zadać skuteczny cios tej sprawie.Niemieli wszakże odwagi uczynić tego jawnie z obawy przed potężnym dwudziestoczwar-towiecznym okrętem bojowym, jaki zostałby z całą pewnością wysłany z najbliższejfloty kosmicznej Imperium.Jedna salwa oddana z takiego statku obróciłaby w perzy-nę połowę planety, cofając ją dosłownie w mroki średniowiecza.Muszą więc próbowaćsubtelniejszych środków.Trafił w gniazdo żmij.Ale wciąż posiada atuty: ów domniemany krążownik między-gwiezdny, głos ambasadora w czaszce, wreszcie własny spryt.Zmiałe posunięcia mogąprzynieść pożądane rezultaty.Podróż tutaj nie była wcale gorsza niż transfer do obcychSfer! Ten bałwan obraził twój majestat, pani  rzekł lord Boromo.Flint skłonił się lekko w stronę królowej. Obawiam się, że zaszło nieporozumienie, królowo Bess.Nikogo nie obraziłem. Proszę, a teraz nazywa mnie kłamcą!  dramatycznie wykrzyknął Boromo. Wzywam wszystkich tu obecnych na świadków, że.A zebrani naturalnie poprą jego sprawę, byle tylko doprowadzić intrygę do końca.Czekali tylko na ostateczną decyzję królowej. Wysyłam po ciebie gwardzistę Imperium  odezwał się ambasador. Ale to zaj-121 mie trochę czasu.Graj na zwłokę, jak długo ci się uda.Ale cokolwiek się wydarzy, niewyciągaj broni! Bo wtedy i my już będziemy bezradni.Królowa zwróciła twarz w stronę Flinta; ujrzał w jej oczach błysk wahania i kalkula-cji.Najwidoczniej nie była jeszcze pewna, ile może zaryzykować. Nie spodziewałem się, że Smok przyśle swego posła po to, by zakłócił nasz bal odezwała się w końcu.Lecz Flint miał już dosyć takich pułapek na myszy. Nawet Smok może się w końcu zirytować ujadaniem psów  warknął.Królowa Bess szeroko otworzyła usta.Obaj gogusie wyciągnęli do połowy szpadyz pochew. Obraza majestatu!  wykrzyknęli zgodnym chórem. Udziel nam zgody.Królowa prawie niedostrzegalnie skinęła głową.Szpady wysunęły się z pochew cał-kowicie.i Flint zareagował.Rąbnął na odlew w twarz lorda Boromo; zaciśnięta pięść wyrżnęła go z całą mocąw szczękę.Awanturnik runął na ziemię jak trafiony maczugą  co faktycznie miałomiejsce, gdyż pięść barbarzyńcy, wzmocniona jeszcze w Sferze Sol treningami karate,była jak maczuga, zdolna zgruchotać najtwardszą kość.W następnej chwili Flint chwy-cił śmigającą w jego stronę klingę szpady drugiego zawadiaki.Dzięki temu, że broń nieposiadała ostrza, nie rozciął sobie palców.Zatrzymał impet broni, przekręcił ją z łatwo-ścią i wyłuskał z dłoni przeciwnika.Chwycił obiema dłońmi szpadę i napinając z całychsił mięśnie, przełamał klingę na pół.Następnie podskoczył do bezbronnego mężczyznyi kolanem kopnął go w suspensorium.Goguś jak kłoda zwalił się na podłogę, a Flintrzucił na ziemię połówki złamanej szpady.Trwało to tylko chwilę, a Flint nawet nie wzburzył sobie fryzury i nie zmiął ubrania.Ponownie zgiął się w ukłonie przed królową. Smok przeprasza, że dopuścił, by psy sprawiły przykrość miłościwej królowej,i prosi o wybaczenie. Nawet nie sięgnął po broń!  westchnął ktoś w ciżbie. Dwaj najwyborniejsi szermierze królestwa!Królowa na tyle, na ile było ją stać, uśmiechnęła się łaskawie.Nie mogła przyznać siędo jawnego współudziału w spisku wymierzonym w Imperialną Ziemię, a jednocześnienie chciała wystawiać na widok publiczny swego niepowodzenia.Gdyby Flint jej groził,wezwałaby po prostu gwardię pałacową.Ale Flint stanął rycersko po jej stronie, zacho-wał się jak sprzymierzeniec, zatem sytuacja zrobiła się niezręczna. Smok wykazał więcej męstwa w przeprosinach niż inni w zwycięstwie  zauwa-żyła. Niech Smok postanowi, jak postąpić z tymi awanturnikami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •