[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A panuje ustępując stanom cielesnym, czy też i sprzeciwiając się im? Ja mam to na przy-kład na myśli: kiedy upał jest w ciele i pragnienie, ona ciągnie w stronę przeciwną, żeby niepić, a kiedy głód wewnątrz, aby nie jeść, i na innych niezliczonych punktach widzimy, jak siędusza przeciwi temu, co w ciele.Czy nie? Ależ tak, i owszem. A nieprawdaż, zgodziliśmy się przedtem, że ona będąc przecież harmonią nigdy nie po-trafi brzmieć wbrew temu, jak tam to czy owo zostanie w ciele napięte czy zwolnione, czypotrącone, czy jakiegokolwiek innego stanu dozna to, z czego ona się składa; na musi zawszeiść za tym, a nigdy władać tym nie potrafi? Zgodziliśmy się  powiada. Jakżeby nie. Więc cóż? Czyż nie widzimy teraz, że ona robi coś wprost przeciwnego: ona władatamtym wszystkim, z czego, twierdzi ktoś, ma się sama składać, i przeciwi się tym rzeczombez mała na każdym kroku i przez całe życie, i opanowywa je na wszelkie sposoby: jedne z162 nich poskramiając gwałtem aż do bólu  z pomocą gimnastyki i sztuki lekarskiej, a z innymisię łagodniej obchodząc; jednym grozi, inne hańbi, i do żądz, gniewów i obaw mówi tak jakobca do czegoś, co jest od niej różne.Jak to tam i Homer w Odysei śpiewał, gdzie o Odyse-uszu mówi:W pierś walił pięścią i serce słowy ofuknął mocnymi:Strzymajże, serce, i to; już gorsze znosiłoś terminy.Czy sądzisz, że on to powiedział w tym przekonaniu, że dusza jest harmonią i musi biernieiść za stanami ciała, a nie potrafi ich pociągać za sobą i panować nad nimi, jako że jest czymśo wiele bardziej boskim niż harmonia? Na Zeusa, Sokratesie, tak się i mnie wydaje. Więc, mój drogi, może nam nigdy nie należy mówić, że dusza jest jakąś harmonią.Bozdaje się, że wtedy anibyśmy się z Homerem nie zgodzili, boskim poetą, ani nawet sami zsobą.Przyznał, że tak jest. No, to by już było  powiedział Sokrates  z tą Harmonią, co króluje w Tebach, jesteśmyjuż jakoś na lepszej stopie; zdaje się, że łaskawsza na nas  w sam raz, jak potrzeba.Ale cobędzie z Kadmosem  powiada  Kebesie, jak my sobie jego łaskę pozyskamy i jakim dowo-dem? Zdaje się, że ty już znajdziesz sposób  powiedział Kebes. Przecież ten dowód prze-ciwko harmonii nadzwyczajnie powiedziałeś  to wprost niespodzianka dla mnie.Kiedy Si-miasz mówił, kiedy swoje wątpliwości rozwijał, wydawało mi się wprost nieprawdopodobne,żeby sobie ktoś mógł dać radę z jego stanowiskiem.Więc to mi zupełnie nadzwyczajnie wy-glądało, kiedy nie wytrzymał zaraz pierwszego natarcia twoich słów.Zupełnie bym się niedziwił, gdyby ten sam los spotkał i myśli Kadmosa. Mój drogi  powiada Sokrates  nie mów wielkich słów, aby się nam za karę  los bywazłośliwy  nie przewróciło to, co mamy powiedzieć.Ale to tam w ręku boga zostanie, a mytak, po homerycku, bliżej podejdzmy pod mury i zobaczmy, może ty jednak coś twierdzisz.A główna treść tego, o co ci chodzi, taka jest.Potrzeba ci dowodu na to, że dusza nasza jestniezniszczalna i nieśmiertelna, zaczem, jeśli człowiek oddany filozofii w obliczu śmierci jestdobrej myśli i sądzi, że po zgonie będzie tam osobliwie szczęśliwy, raczej niż gdyby był in-nego jakiegoś żywota dokonał, to jego dobra myśl i otucha nie z bezmyślności płynie ani znaiwności.A wykazywanie, że dusza jest czymś mocnym i boskiej natury i że istniała jeszczeprzedtem, jeszcze zanim myśmy jako ludzie na świat przyszli, to, powiadasz, wcale nie prze-szkadza i wcale to wszystko nie świadczy o nieśmiertelności, tylko o tym, że dusza jest czymśdługotrwałym i że gdzieś tam istniała przedtem, nie wiadomo jak długi czas, i wiedziała wielerzeczy, i robiła; ale wcale jeszcze nie była przez to czymś nieśmiertelnym; samo wejście wciało człowieka było dla niej początkiem końca  niby choroba  dręczy się w tym życiu tutaji poniewiera, żyje niby i kończąc życie w chwili tak zwanej śmierci, ginie może ze szczętem.I to nie stanowi żadnej różnicy, powiadasz, czy ona raz w ciało wstępuje, czy więcej razy,jeśli chodzi o to, czego się każdy z nas boi.Bo wypada się bać, jeśli ktoś nie jest z rozumuobrany, a nie wie i nie potrafi dowieść, że ona jest nieśmiertelna.Sądzę, że coś w tym rodzajumasz na myśli, Kebesie.Umyślnie po kilka razy powtarzam, abyśmy czegoś nie przeoczyli;jeśli chcesz, to może coś dodasz albo ujmiesz.A Kebes powiada: Nie, w tej chwili nic ani odjąć, ani dodać nie mam potrzeby.To właśniejest moje stanowisko.Otóż Sokrates zastanowił się przez czas dłuższy i coś sobie we wnętrzu rozważywszy: Tynie byle jaką kwestię poruszasz, Kebesie  powiada. Bo trzeba w ogóle przedyskutowaćsprawę powstawania i zatraty.No, ja ci opowiem na ten temat, jeżeli chcesz, moje osobiste163 doświadczenia.Potem, a jeżeli ci się coś z tego, co opowiem, wyda przydatne do wyrobieniasobie zdania w kwestii, którą poruszasz, to wez i używaj. Owszem  powiada Kebes  proszę bardzo. Więc posłuchaj, ja powiem.Bo ja, wiesz, Kebesie, za moich młodych lat szalone miałempożądanie tej wiedzy, którą się nazywa: historia naturalna albo nauki przyrodnicze.Nadzwy-czajne mi się to wydawało: znać przyczyny wszystkiego: dlaczego powstaje wszystko i cze-mu istnieć przestaje, i przez co istnieje.I nierazem sobie głowę łamał, zastanawiając się na-przód, ot, choćby nad tym, czy jeśli ciepło i zimno zgniłość jakąś zachwyci, jak mówili nie-którzy, to wtedy żywe istoty z tego wyrastają? I czy to krew jest tym, z pomocą czego myśli-my, czy powietrze, czy ogień, czy też żadne z tych, tylko to mózg dostarcza nam wrażeń sły-szenia i widzenia, i wąchania, a z nich powstawać ma pamięć i mniemanie, a z pamięci imniemania, kiedy się ustoi, tak samo robi się wiedza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •