[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.Jeśli Skrzydła Śmierci zaniósł go tak daleko, na pew­no miał inne powody niż tylko posiłek!- To możliwe.- Wciąż trzymając za szyję goblina, Falstad spojrzał na ciemniejące niebo.- Jeśli chcemy pokonać więk­szą odległość przed nocą, powinniśmy już ruszać.Vereesa dotknęła czubkiem swojego miecza gardła Krylla.- Najpierw musimy się nim zająć.- A czym mamy się zajmować? Możemy albo zabrać go ze sobą, albo oddać światu przysługę, zmniejszając ilość goblinów!- Nie.Obiecałam, że go uwolnię.Czoło krasnoluda zmarszczyło się.- Dla mnie to niemądre.- Ale ja złożyłam tę obietnicę.- Spojrzała na niego ze świadomością, że jeśli Falstad zna elfy tak dobrze, jak powi­nien, to nie będzie próbował wywierać na nią nacisku.Rzeczywiście, jeździec gryfów pokiwał głową, choć bar­dzo niechętnie.- Ano, niech będzie tak, jak mówisz.Złożyłaś obietnicę, a ja nie będę cię przekonywać.- Nie całkiem pod nosem do­dał - Mam tylko jedno życie.Vereesa, zadowolona z rozwoju sytuacji, z dużą wprawą przecięła więzy wokół nadgarstków Krylla, po czym zdjęła pętlę z jego pasa.Goblin niemal zaczął skakać, tak bardzo był uszczęśliwiony z uwolnienia.- Dzięki ci, moja dobra pani, dzięki ci!Łowczyni ponownie zwróciła miecz w stronę gardła stwora.- Zanim odejdziesz, mam do ciebie kilka ostatnich pytań.Czy znasz drogę do Grim Batol?Falstad nie przyjął dobrze tego pytania.Ze zmarszczonymi brwiami zapytał - O czym myślisz?Celowo zignorowała go.- I?Oczy Krylla rozszerzyły się w chwili, gdy zadała to pyta­nie.Twarz goblina przybrała barwę popiołu - a przynajmniej bledszy odcień zieleni.- Nikt nie idzie do Grim Batol, dobra pani! Tam orki i smo­ki! Smoki jedzą gobliny!- Odpowiedz na moje pytanie.Przełknął ślinę i w końcu pokiwał za dużą głową.- Tak, pani, znam drogę.myślisz, że czarodziej tam jest?- Nie możesz mówić poważnie, Vereeso! - zagrzmiał Fal­stad, na tyle wyprowadzony z równowagi, że po raz pierwszy zwrócił się do niej po imieniu.- Jeśli Rhonin jest w Grim Batol, to jest dla nas stracony!- Może tak, może nie.Falstadzie, sądzę, że on od początku chciał się znaleźć w tym miejscu, a nie tylko obserwować orki.Myślę, że miał jakiś inny powód, choć co mogło to mieć wspól­nego ze Skrzydłami Śmierci, nie wiem.- Może planuje w pojedynkę uwolnić królową smoków! - odrzekł jeździec gryfów i prychnął drwiąco.- W końcu jest magiem, a wszyscy wiedzą, że oni są szaleni!Zupełnie absurdalny pomysł.lecz Vereesa przez chwilę się zastanowiła.- Nie.to niemożliwe.Tymczasem Kryli zdawał się myśleć bardzo mocno o czymś, co zupełnie go nie cieszyło.W końcu, z twarzą wy­krzywioną w grymasie niesmaku, mruknął - Dobra pani chce iść do Grim Batol?Łowczyni zastanowiła się nad tym.Wykraczało to poza jej przysięgę, lecz musiała podążyć do przodu.- Tak, chcę.- Posłuchaj, moja.- Nie musisz iść ze mną, jeśli nie chcesz, Falstadzie.Je­stem ci wdzięczna za dotychczasową pomoc, lecz dalej mogę podążać sama.Krasnolud gwałtownie potrząsnął głową.- I zostawić cię samą na środku terytorium orków tylko z tym niegodnym zaufania śmieciem? Nie, elfia panienko! Falstad nie pozostawi samej pięknej damy, nawet jeśli jest ona przy tym doskonałą wojowniczką! Ruszymy razem!Tak naprawdę, to doceniała jego towarzystwo.- Możesz zawrócić w każdej chwili.Pamiętaj o tym.- Tylko, jeśli będziesz ze mną.Znów spojrzała na Krylla.- I? Możesz opisać mi drogę?- Nie mogę opisać, pani.- Twarz stwora coraz bardziej się krzywiła.- Najlepiej.najlepiej, jak ją pokażę.To ją zaskoczyło.- Oddałam ci wolność, Kry Ilu.- Za którą ten biedak jest dozgonnie wdzięczny, pani, lecz tylko jedna droga do Grim Batol jest pewna, a beze mnie - odważył się wyglądać na zadowolonego z siebie - ani elf, ani krasnolud jej nie znajdzie.- Mamy mojego wierzchowca, ohydny gryzoniu! Możemy zwyczajnie polecieć.- W kramie smoków? - Goblin zachichotał, a w śmiechu tym kryła się odrobina szaleństwa.- W takim razie najlepiej polecieć prosto w ich paszcze i skończyć z tym wszystkim.Żeby wejść do Grim Batol.o ile pani tego naprawdę pra­gnie.musicie pójść za mną.Falstad nie chciał o tym słyszeć i natychmiast zaprotesto­wał, lecz Vereesa nie widziała innej możliwości, jak tylko zro­bić to, co proponował goblin.Kryli dotychczas dobrze ich prowadził, a choć oczywiście nie w pełni mu ufała, czuła, że rozpozna, gdyby próbował sprowadzić ich na manowce.Poza tym goblin najwyraźniej nie chciał mieć nic wspólnego z Grim Batol, bo inaczej czemu miałby się znaleźć tam, gdzie go schwytali? Każdy z jego rodzaju, który służył orkom, byłby razem z nimi w górskiej fortecy, a nie wędrowałby samotnie po dzikich i niebezpiecznych terenach Khaz Modan.A gdyby mógł zaprowadzić ją do Rhonina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •