[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Phillip uśmiechnął się.– Pochodzę z dużej rodziny.Jestem najstarszy z pięciorga rodzeństwa.– Czy widujesz się z kimś, Phillip? Masz dziewczynę?Spojrzał na nią przenikliwie.Jego oczy mówiły: pewnie myślisz, że jestem gejem.– Miałem – powiedział z nutą sarkazmu – ale rozstaliśmy się niedawno.Mam zbyt wiele na głowie, żeby się wdawać w związek serio.– To tak jak ja, Phillip.– Lara postanowiła zmienić temat, aby nie zdradzić się z podejrzeniami.Pragnęła jak najszybciej przekazać tę wiadomość Tedowi.– Czy jesteś pewien, że detektyw Rickerson nie dzwonił?Ten detektyw chodził Larze po głowie.Każdego wieczora, przed zaśnięciem, wyobraźnia podsuwała jej Teda.Starała się stłumić pożądanie, ale z każdym dniem jej fantazje nabierały coraz większej wyrazistości.– Nie, nikt nie dzwonił.Dla odmiany teraz nastała cisza.– Jeśli Rickerson zatelefonuje i powie, że to pilne, wywołaj mnie z sali sądowej – przykazała mu Lara.– Nie ma problemu.Jak tylko facet zadzwoni, natychmiast dam pani znać.Tuż po wyjściu z gabinetu Lara wpadła na Irene Murdock.I na dodatek szedł w jej kierunku Evergreen.– Lara, właśnie wybierałam się do ciebie – powiedziała Irene.– Możemy pogadać przez kilka minut?Lara spojrzała na Leo.Zbliżał się do niej, ale miał spuszczoną głowę.Nie chciała spotkać się z nim oko w oko.– Niestety, Irene, muszę zaraz być na sali.Może później? Zadzwoń.Lara już odchodziła, gdy Irene zawołała:– Czy mogę pożyczyć od ciebie Phillipa na bardzo krótko? Moja sekretarka jest chora, a potrzebuję maszynistki.– Tak, oczywiście – odparła Lara i weszła na salę sądową.Szybko pokonała trzy schodki, słysząc sakramentalną zapowiedź:– Proszę wstać.Sąd idzie.Lara słuchała obrońcy zadającego te same pytania po raz dwudziesty.Czy ma pan dzieci? Czy któreś z nich odniosło obrażenia? Co pan wtedy czuł? Jak by pan zareagował, gdyby odebrano panu prawa rodzicielskie i umieszczono dzieci w rodzinie zastępczej? Co by pan odczuwał, gdyby pana dziecko było napastowane seksualnie w zastępczej rodzinie? I tak dalej, i tak dalej.Pod koniec dnia, gdy już przesłuchano ostatniego potencjalnego ławnika, prokurator okręgowy wpadł we wściekłość w związku z wnioskiem, jaki złożył i na który obrona dotychczas nie odpowiedziała.– Pan Steinfield próbuje ukryć pewne dowody w tej sprawie – warknął prokurator.– Nasz wniosek złożyliśmy trzy tygodnie temu.Lara popatrzyła surowo na obrońcę.– Panie Steinfield, czy odpowiedział pan na wniosek prokuratury?– Nie, proszę sądu, nie odpowiedziałem.Przez ostatnie dwa miesiące byłem zajęty inną sprawą.Opinia psychologa jest już gotowa, ale nie przesłano mi jeszcze dokumentacji.Psycholog obiecał, że jeszcze dziś mi ją dostarczy.Prokurator skoczył na równe nogi.– To jest podstępna gra na zwłokę i podważanie aktu oskarżenia.Pan Steinfield powinien otrzymać naganę za niewypełnianie postanowień sądu.Lara rzuciła gniewne spojrzenie na prokuratora.– Od decydowania o naganie jestem ja.– Zwróciła się następnie do obrońcy: – Panie Steinfield, ma pan czas do jutra do godziny piętnastej, by odpowiedzieć na zarzut prokuratury o ukrywanie dowodów.Lekko uderzyła młotkiem i rozejrzała się po sali.– Rozprawa zostanie wznowiona jutro o dziewiątej rano.Do widzenia, panowie.Rickerson zadzwonił wreszcie, ale jej nie zastał.Gdy Lara zatelefonowała do niego, okazało się, że znowu wyszedł.Było już późno.Phillip dawno skończył pracę.Gdy Lara wychodziła, żeby spotkać się z Joshem, wpadła na detektywa.– Znów przypadkowe spotkanie – powiedział z szerokim uśmiechem.Następnie spoważniał: – Musimy porozmawiać.– Lara obróciła się na pięcie i zawróciła do gabinetu, ale Rickerson złapał ją za rękę.– Nie tu.A nuż Evergreen zainstalował podsłuch.Taki wielki boss.Skoro Nixon mógł, to.Lara zniecierpliwiła się.– To idiotyczne! Gdzie wobec tego chcesz rozmawiać?– Może na sali sądowej? Chyba jest teraz pusta.– Tak, ale.– Pod wpływem spojrzenia Rickersona ustąpiła.– Chodźmy.Szybko przekroczyła próg sali wejściem służbowym.Usiedli w ostatnim rzędzie.Rickerson oparł długie nogi o oparcie krzesła przed sobą.Lara patrzyła przed siebie.Dawniej sale sądowe były na ogół wykładane drewnem i miały posadzkę z kafelków, więc głos odbijał się echem.Miały też okna, wentylatory sufitowe, ale nie było w nich klimatyzacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]