[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inne gÅ‚osy podążyÅ‚yza LaValle em z korytarza, lecz czarodziej nie zwróciÅ‚ na nie zbytniej uwagi, zatrzasnÄ…Å‚ jedyniedrzwi i przeszedÅ‚ do swego prywatnego barku z trunkami z boku pomieszczenia audiencyjnego.ZapaliÅ‚ tylko jednÄ… stojÄ…cÄ… na nim Å›wiecÄ™.Entreri zacisnÄ…Å‚ dÅ‚onie, nie wiedzÄ…c, czy powinien werbalnie stawić czoÅ‚a czarodziejowi, czyteż po prostu zabić go za to, że ten nie poinformowaÅ‚ go o ataku Doga Perry ego.Z filiżankÄ… w jednej dÅ‚oni i pÅ‚onÄ…cÄ… Å›wiecÄ… w drugiej, LaValle przeszedÅ‚ od barku dowiÄ™kszego, stojÄ…cego kandelabru.Pokój rozjaÅ›niaÅ‚ siÄ™ w miarÄ™, jak kolejne Å›wiece rozpalaÅ‚y siÄ™do życia.Za plecami zajÄ™tego czarodzieja Entreri wyszedÅ‚ z ukrycia.Jego wojownicze instynkty postawiÅ‚y go natychmiast na baczność.OstrzegÅ‚o go coÅ› leczco? na samym skraju Å›wiadomoÅ›ci.Być może byÅ‚o to zwiÄ…zane ze spokojnym zachowaniemLaValle a lub po prostu jakimÅ› ledwo sÅ‚yszalnym dzwiÄ™kiem.Wtedy LaValle odwróciÅ‚ siÄ™ i odskoczyÅ‚ lekko do tyÅ‚u, widzÄ…c Entreriego stojÄ…cego naÅ›rodku pomieszczenia.ZmysÅ‚y skrytobójcy znów nim szarpnęły.Czarodziej nie wydawaÅ‚ siÄ™wystarczajÄ…co przerażony ani zaskoczony. Czy wierzyÅ‚eÅ›, że Dog Perry mnie pokona? spytaÅ‚ sarkastycznie Entreri. Dog Perry? odparÅ‚ LaValle. Nie widziaÅ‚em go. Nie okÅ‚amuj mnie spokojnie przerwaÅ‚ Entreri. Znam ciÄ™ zbyt dÅ‚ugo, LaValle, byuwierzyć, że jesteÅ› takim ignorantem.Bez wÄ…tpienia obserwowaÅ‚eÅ› Doga Perry ego, bowiemznasz wszystkie posuniÄ™cia wszystkich graczy. Nie wszystkich, najwyrazniej odrzekÅ‚ cierpko czarodziej, wskazujÄ…c na nieproszonegogoÅ›cia.Entreri nie byÅ‚ pewien co do ostatniej wypowiedzi, lecz nie zareagowaÅ‚ na niÄ…. ZgodziÅ‚eÅ› siÄ™ ostrzec mnie, gdy Dog Perry pójdzie na mnie powiedziaÅ‚ gÅ‚oÅ›no.JeÅ›liczarodziej miaÅ‚ gdzieÅ› w pobliżu ochroniarzy z gildii, niech usÅ‚yszÄ… o jego obÅ‚udzie. A jednakbyÅ‚ tam, ze sztyletem w dÅ‚oni, pomimo że mój przyjaciel LaValle mnie nie uprzedziÅ‚.LaValle westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i przeszedÅ‚ na bok, osuwajÄ…c siÄ™ na fotel. Istotnie, wiedziaÅ‚em przyznaÅ‚. Nie mogÅ‚em jednak wykorzystać tej wiedzy dodaÅ‚szybko, bowiem oczy skrytobójcy zmrużyÅ‚y siÄ™ niebezpiecznie. Musisz zrozumieć.Wszelkikontakt z tobÄ… jest zabroniony. Oplatany wodorostami stwierdziÅ‚ Entreri.LaValle rozÅ‚ożyÅ‚ bezradnie rÄ™ce. Wiem również, że LaValle rzadko przestrzega takich rozkazów ciÄ…gnÄ…Å‚ Entreri. Ten byÅ‚ odmienny dobiegÅ‚ inny gÅ‚os.SzczupÅ‚y mężczyzna, dobrze ubrany, w biaÅ‚ymczepku na gÅ‚owie, wszedÅ‚ do pomieszczenia z gabinetu czarodzieja.Entreri napiÄ…Å‚ mięśnie.WÅ‚aÅ›nie sprawdziÅ‚ ten pokój, wraz z pozostaÅ‚ymi dwomaw kompleksie czarodzieja, i nikogo tam nie byÅ‚o.Teraz wiedziaÅ‚ już bez cienia wÄ…tpliwoÅ›ci, żebyÅ‚ oczekiwany. Mój mistrz gildii wyjaÅ›niÅ‚ LaValle. Quentin Bodeau.Entreri nawet nie mrugnÄ…Å‚.TyleudaÅ‚o mu siÄ™ odgadnąć. Ów rozkaz oplatania wodorostami nie nadszedÅ‚ z jednej okreÅ›lonej gildii, lecz z trzechnajważniejszych sprecyzowaÅ‚ Quentin Bodeau. WystÄ…pienie przeciwko niemu oznaczaÅ‚obyzagÅ‚adÄ™. Każda magiczna próba, jakiej bym siÄ™ podjÄ…Å‚, zostaÅ‚aby wykryta staraÅ‚ siÄ™ wyjaÅ›nićLaValle.ZachichotaÅ‚, próbujÄ…c zÅ‚agodzić napiÄ™cie. ZresztÄ… nie sÄ…dziÅ‚em, by byÅ‚o to istotne rzekÅ‚. WiedziaÅ‚em, że Dog Perry nie okaże siÄ™ dla ciebie zbytnim wyzwaniem. JeÅ›li tak, to dlaczego pozwolono mu iść na mnie? spytaÅ‚ Entreri, kierujÄ…c to pytanie doBodeau.Mistrz gildii jedynie wzruszyÅ‚ ramionami i powiedziaÅ‚ Rzadko byÅ‚em w stanie kontrolowaćwszystkie jego posuniÄ™cia. Niech już ciÄ™ nie kÅ‚opocze odparÅ‚ ponuro Entreri.Bodeau wymusiÅ‚ sÅ‚aby uÅ›miech. Musisz zrozumieć naszÄ… pozycjÄ™. zaczÄ…Å‚ mówić. Czy mam uwierzyć w sÅ‚owo czÅ‚owieka, który rozkazaÅ‚ mnie zamordować? zapytaÅ‚Entreri niedowierzajÄ…co. Ja nie. Bodeau zaczÄ…Å‚ siÄ™ sprzeciwiać, lecz przerwaÅ‚ mu kolejny gÅ‚os z gabinetuczarodzieja, należący do kobiety. GdybyÅ›my sÄ…dzili, że Quentin Bodeau czy jakikolwiek inny wysoko postawiony czÅ‚onekjego gildii wiedzieli o tym ataku i pochwalali go, mieszkaÅ„cy tego domu zostaliby wyrżniÄ™ciw pieÅ„.Przez drzwi przeszÅ‚a wysoka, ciemnowÅ‚osa kobieta, otoczona przez muskularnegowojownika o zakrÄ™conych czarnych wÄ…sach oraz szczuplejszego mężczyznÄ™, jeÅ›li byÅ‚ tomężczyzna, bowiem Entreri ledwo mógÅ‚ dostrzec jakiekolwiek rysy pod kapturem ciemnegopÅ‚aszcza.Za tÄ… trój ca wkroczyÅ‚a para opancerzonych strażników, i choć ostatni, któryprzechodziÅ‚ przez drzwi, zamknÄ…Å‚ je za sobÄ…, Entreri rozumiaÅ‚, iż najprawdopodobniej jest tamjeszcze ktoÅ›, zapewne kolejny czarodziej.Nie istniaÅ‚ sposób, by taka grupa zdoÅ‚aÅ‚a ukryć siÄ™w tamtym pomieszczeniu bez pomocy magii.Poza tym widziaÅ‚, że grupa ta czuÅ‚a siÄ™ bardzopewnie.Nawet gdyby wszyscy posÅ‚ugiwali siÄ™ biegle broniÄ…, mogliby nie być przekonani, żeudaÅ‚oby im siÄ™ powalić Entreriego. Jestem Sharlotta Yespers powiedziaÅ‚a kobieta, bÅ‚yskajÄ…c swymi lodowatymi oczyma.Przedstawiam ci Kadrana Gordeona oraz DÅ‚oÅ„, pozostaÅ‚ych poruczników w gildii paszyBasadoniego.Tak, on wciąż żyje i cieszy siÄ™, że wszystko z tobÄ… dobrze.Entreri wiedziaÅ‚, że to kÅ‚amstwo.Gdyby Basadoni żyÅ‚, gildia skontaktowaÅ‚aby siÄ™ z nimznacznie wczeÅ›niej, i to w mniej niebezpiecznej sytuacji. Czy jesteÅ› powiÄ…zany? spytaÅ‚a Sharlotta. Gdy opuszczaÅ‚em Calimport, nie byÅ‚em, a dopiero co wróciÅ‚em do miasta odpowiedziaÅ‚skrytobójca. To już jesteÅ› wycedziÅ‚a Sharlotta, a Entreri zrozumiaÅ‚, że nie jest to dobry moment, by jejzaprzeczyć.* * *WiÄ™c nie zostanie zabity przynajmniej nie teraz.Nie bÄ™dzie musiaÅ‚ spÄ™dzać nocy,wypatrujÄ…c przez ramiÄ™ aspirujÄ…cych skrytobójców ani mieć do czynienia z bezczelnyminapaÅ›ciami gÅ‚upców takich jak Dog Perry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]