[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, jakie życie bywa okrutnie niesprawiedliwe.Silje zauważyła, że chociaż Liv i Dag odnosili się do Sunnivy bardzo życzliwie, to jednak pragnęli innej przyszłości dla swojego jedynego syna.Nawet nie to, że chcieli go posłać na studia, bo Tarald był urodzonym gospodarzem i pragnął całkowicie się temu zajęciu poświęcić.Był jednak baronem, a to zobowiązuje.Nie powodował nimi w żadnym razie snobizm, mieli po prostu wątpliwości, czy Sunniva jest tą najlepszą kandydatką na panią Grastensholm.Takie Silja odnosiła wrażenie.I to sprawiła, że wzięła stronę Sunnivy, mimo iż w gruncie rzeczy zgadzała się z rodzicami Taralda.To chyba naturalne, że współczuła tej dziewczynie.Pragnęła, by Sunniva czuła się akceptowana.Pewność i wiara w siebie to cechy, na których jej stanowczo nie zbywało.Sama też starała się być dla niej szczególnie miła w tym trudnym okresie, gdy nieoczekiwanie przeciwko młodym zostało skierowane tyle niechęci.Tarald musiał sobie radzić sam.To on powinien był wiedzieć lepiej, a poza tym często traktował swoją przyszłość zbyt lekkomyślnie.Teraz zobaczył do czego to prowadzi, jeśli się nikogo nie słucha, tak, jakby człowiek był tylko sam na świecie.Uważali, że ślub powinien być cichy i dyskretny, tylko dla najbliższych.Ale Sunniva chciała mieć mnóstwo gości.Po licznych wahaniach, także moralnej natury, rodzina zgodziła się - ze względu na Sunnivę.Irja została, rzecz jasna, także zaproszona, lecz wymówiła się pilnymi zajęciami w domu na Eikeby.- Rozumiem cię - powiedziała Silje któregoś dnia, gdy Irja przyszła jej pomagać.- Tak, pani Silje, pani jedna wie, jak się czuję.- I nikomu nic nie powiedziałam.- Bardzo za to dziękuję! Przez chwilę myślałam, że już mi przeszło, to było wtedy, kiedy oni powiedzieli, że spodziewają się dziecka.Ale teraz jest jeszcze gorzej.Kiedy on patrzy na mnie tymi czarnymi, gorącymi oczyma i uśmiecha się tak, jakbym była dla niego kimś wyjątkowym, kręci mi się w głowie i muszę się powstrzymywać, żeby go nie dotknąć.- O, znam ja to dobrze z czasów własnej młodości - uśmiechnęła się Silje.- Kiedy cierpiałam, beznadziejnie zakochana w Tengelu.- Tak, tak.Nie ma chyba nic bardziej idiotycznego niż odrzucona dziewczyna, która siedzi i szlocha na ślubie ukochanego.Przecież nigdy nie liczyłam na to, że on zechce na mnie spojrzeć, ale co zrobić z głupim sercem?- Masz rację - przyznała Silje, ściskając jej dłoń.- Serce nigdy nie słucha głosu rozsądku, to pewne!- Baronowa Meiden prosiła mnie, żebym w najbliższym czasie była z Sunnivą tak często, jak tylko mogę.- powiedziała Irja bezbarwnie.- A ja, naturalnie, obiecałam, bo Sunniva, Tarald i ja zawsze byliśmy dobrymi przyjaciółmi.Ale tak się boję, że mojemu beznadziejnemu sercu sprawi ta ból.A co będzie, jeśli zacznę płakać?Silje nigdy nie brała jakoś pod uwagę, że „baronowa Meiden” to jej własna córka, Liv.- Gdyby ci było za ciężko, to zrzuć winę na mnie, Irjo.Powiedz, że ja cię prosiłam o pomoc.Możesz tu przyjść i wypłakać się do woli.- Dziękuję, jak to dobrze.Bo naprawdę bardzo bym chciała pomóc tej delikatnej, kochanej Sunnivie.A wygląda na to, że ona też bardzo liczy na moją przyjaźń.- O, w to wierzę - mruknęła Silje.- Jesteś takim dobrym dzieckiem, Irjo.Tengel jest tobą zachwycony.Twarz Irji rozjaśniła się z radości.- Naprawdę?- Oczywiście! Chciałabym.Nie, nie mogę mówić takich rzeczy.- Co takiego?- Nie, tak nie można, Sunnivę przecież także bardzo kochamy.Irja nie była taka głupia, żeby się nie domyśleć, co Silje chciała powiedzieć.Odwróciła się szybko, żeby nie było widać wyrazu jej twarzy.- Próbowałam zdusić w sobie to uczucie - powiedziała po chwili.Bo to po prostu idiotyczne czerwienić się na widok mężczyzny, który świata nie widzi poza inną kobietą.Ma zamiar się z nią ożenić i jest ojcem jej dziecka.Który - proszę mi wybaczyć - spędza noce w jej objęciach.Nigdy mi się nie śniło, że mogłabym być aż taka głupia, zawsze zresztą uważałam, że tego rodzaju myśli są trochę chorobliwe.O, pani Silje, złościłam się sama na siebie, tłukłam głową o ścianę i starałam się wzbudzić w sobie zainteresowanie dla innych młodych mężczyzn, nie zastanawiając się, czy będą mnie chcieli, czy nie.Ale moje nierozsądne serce zawsze się temu sprzeciwiało.Sama siebie nienawidzę.- Irjo, kochanie - szepnęła Silje serdecznie, starając się pocieszyć tę dużą, niezdarną dziewczynę.- Co gorsza, uważam, że ty jesteś za dobra dla tego szczeniaka, mojego wnuka! I co my zrobimy z tym twoim sercem?- Tego nie wiem, niestety! - Irja zgnębiona próbowała się roześmiać.- Ale że jestem za dobra dla Taralda, o nie, to niemożliwe! Dla niego nikt nie jest dość dobry!- Nie wolno ci na niego patrzeć aż tak bezkrytycznie, Irjo! Jeśli mam być szczera, uważam, że oni są najmniej udanymi z moich wnuków.On i Sunniva.- Może, ale są przecież tacy młodzi!- Ty masz dokładnie tyle lat, co oni.Irja roześmiała się.- I co, uważa pani, że jestem szczególnie rozsądna?Silje roześmiała się także.- No, rzeczywiście, chyba masz rację.Sunniva miała się dobrze.Jeśli zdarzało się czasami, że coś ją bolało, starała się nie zwracać na to uwagi.Wprost przeciwnie, była ostentacyjnie dzielna i zręczna, by dziadek Tengel nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń do stanu jej zdrowia.Nikt jednak nie wiedział, jak wiele swojej pracy przerzucała na Irję, która tej zimy i wiosny właściwie już na stałe zamieszkała w Grastensholm.Ktoś, kto się nie przemęcza do tego stopnia jak Sunniva, nie ma kłopotów, by wyglądać zdrowo i ładnie.Było tak, jak Tengel się obawiał: środek, który miał wywołać poronienie nie zadziałał.Sunniva także czepiała się mocno życia, nim przyszła na świat, mimo usilnych starań Sol, by się jej pozbyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •