X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RAPORT O STANIE WSPÓŁCZESNEJ LITE­RATURY NARODOWEJ - tytuł wymyślił, drzemiąc jesz­cze, teraz wystukał go na modernistycznych klawiszach komputera.Pierwsze krople kolejnego w tym tygodniu deszczu uderzyły o parapet i natchnienie jak pątnik odeszło.- To chyba ciśnienie - tłumaczył sobie.- Nie pa­li się.Uspokoił sumienie i przystąpił do porannej toalety.Wystarczyły mu ledwie trzy minuty, by nasycić się swą nagością w lustrze i dokonać niezbędnych ablucji.Fizjologiczna sprawność Siary była przedmiotem zazdrości i podziwu kolegów krytyków jak i jego ofiar.Nie palił i był dumny z pojemności swoich potężnych płuc.Kusiło go czasem, żeby sprawdzić, z ilu kroków świece na ołtarzu zdmuchnie, ale krępował się troszkę.Świeży i pachnący powtórnie nałożył skarpety i ca­łą resztę.Czarny jak smoła krawat, ledwie widoczny na granatowej koszuli, związał fikuśnie, narzucił trencz, wsuwane półbuciki numer 42 i zaopatrzony w parasol wyszedł.Na schodach skłonił się grzecznie sąsiadce, matce czworga dziatek, niosącej pełne siatki, i zręcznie ją omi­nąwszy, znalazł się na dworze.Deszcz siąpił niemrawo, ale Siara rozłożył parasol.Po głowie plątała mu się fraza: „Dojrzałość męska: znaczy to odzyskać powagę, jaką się miewało przy zaba­wie za lat dziecięcych”.- Co to jest? Skąd ja to znam? To nie Rilke.To nie Słowacki.To nawet nie Miciński.Kto to, co to? Skąd mi się to przyplątało? Skąd, na Boga? Skąd, na Marię Janion, mi się to przyplątało? Przecież to nie jest wiersz Wisławy Szymborskiej!Parasol z lekka przeciekał.Deszcz nie ustawał.Deszcz wzmagał się.Deszcz - a do tego jeszcze halny.* * *Noc nachylała się.* * *Henryczek nie spał.Składał i rozkładał broń po ciemku.Miał już dosyć składania i rozkładania broni przy świetle, osiągnął w tym absolutny rekord świata, a ściga­nie się z samym sobą, mimo że przyjemne, nie miało dla Henryczka takiej jakości, jak poprawianie cudzych re­kordów.Zresztą, przy dziennym świetle mógł poprawiać swój rekord o ułamki ułamków sekund, a nie posiadał odpowiedniego czasomierza.Pisał już w tej sprawie do Szwajcarii, jednak odpowiedź nie nadeszła dotychczas.Prawdę mówiąc, w mieszkaniu nie było zupełnie ciemno.Z kuchni sączyła się wąska smużka światła.To świecił się piekarnik.Noce były dość chłodne, a o ogrzewaniu kaloryferowym nie było co marzyć, toteż Henryczek ogrzewał mieszkanie w ten specyficzny sposób.- Świat jest okrutny.Wychodząc wieczorami, wi­dząc te niepłękne, zawzięte twarze - myślał Henryczek, składając pistolet - doznaję bólu istnienia.Chcę pomóc skrzywdzonym, ale to ja ich wybiorę i ochronię.Oczywi­ście, wolałbym, żeby wszyscy byli szczęśliwi, jednak mia­rą szczęścia, którą sam im odmierzę.Nie da się tego do­konać poprzez choćby najlepszą ochronę policyjną.Badałem to zagadnienie i wiem, że policja, nawet naj­sprawniejsza, nawet amerykańska, nie jest wolna od błę­dów i korupcji.Ale ja znam drogę.Wiem, kim jestem i jaka jest moja rola w odwiecznej walce.Jam częścią tej.Urwał, wykonał półobrót i wycelował w stronę przedpokoju.- Wejdź powoli.Ręce na karku.Powoli, powoli.Za­stanawiasz się pewnie, czy mam jeszcze w magazynku je­den nabój, prawda? Zastanawiasz się, czy urodziłeś się pod szczęśliwą gwiazdą? Sprawdzimy, synu - wysyczał w półmrok.Opuścił nieco lufę i strzelił.Oczywiście, nabój, ostatni nabój, był w magazynku.Pomylił się już raz w życiu i od tej pory nie stać go było na ten komfort.Sąsiedzi zastukali bez większego przekonania w ścia­nę.Przywykli do nocnych hałasów dochodzących z małe­go mieszkania Henryka, toteż nie było to nazbyt ner­wowe stukanie, a raczej znak wspólnoty, dobrze bowiem wiedzieli, że życie jest samotne, okrutne, nędzne i krótkie.Po wszystkim Henryczek włożył odznakę „Tajnego Współpracownika Urzędu Celnego” do portfela.Był to pugilares zacny.Na spodzie skórzany, na wierzchu miał niby trójwymiarowy obrazek z mrugającą Japonką.Nazajutrz rano odwiedził go gówniarz.- Cześć - powiedział, wchodząc jak do własnnego- Witani, wspólniku - z przekąsem rzucił Henry-czek.- Przybij piątkę.Gówniarz przybił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.