[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy dumne krwawe kościołypokornie rozsypcie się w pył już człowiek nie będzie królował,anieli spełniają urzędy niebo gwiazd pełne i modlitw.Odpuszczam was idzcie w pokoju w mym sercu nie wygasł jeszcze płacz. Nas dwoje w świecie tych przemian idziem przez puszczę gdzie żarzą się kłody nóżki twe jasne krwią zbroczoneomyję w jezior modrej fali.Ja mrok całuję Cię zmarłymi usty uchylasz się płoniesz i drżysz.%7łyliśmy w tym lesie paproci,gdy ziemia była młodą i niewinną.W ramionach twoichszukałem miodu i piłem wieczny sen.A teraz chcę wypić z twych ust, o Jutrzenko,mą nieśmiertelność.Ptaki śnią jeszcze pod kwiatami chmur,189co woń roznoszą gór śnieżnych i morza i fale grają w jaskiniach przybrzeżnychruniczną pieśń o nowym rozstaniu.Jedyny raz odkąd sklepienia tej gwiezdnej otchłaniwzniosły się we mnie w kościół Anamnezy ja Ciebie o Utęskniona tulę, nie czując grzechu ni śmierci.I cóż powstanie z konchytwoich różanych łon?Czy kwiat paproci w noc męczeńską Jana?czy gwiazda magów czy mrok Lucifera?boję się wszystkiego prócz śmierci.Otaczam Cię mym czarnym niebemLilio Tatr!wśród lip tysiącoletnich brzęczą złote pszczołyi piją miody twoich ust.Chwieją się bujne zielonawe kłosy lśnią na nich iskry,kłębią się chmury czarne a z ziemi płyną gorące wytchnienia.Wulkany tajne moich lawchcą w ogień stopićczarny diament w miłości ołtarzu,gdzie wieczne życie migoce zdrojem ofiary.W twych bujnych włosach liść zielony kalin,w twych oczach światła fosforyczne mórz.Lecz pierś twa szałem dwojga meteorówdo mroków moich tuli się pancerzai łka na czarnych zimnych lodozwałach.Jam wolny! Pójdzmy ku morzu przez orkę z deszczowych nawałnic przez bór pochylony wichrami od morzaw wygięte harfy jodeł i modrzewi tam ku tym srebrnym falom ku ciemnym głębinom gdzie jest twój bursztynowy pałac o królowo!Zakrywasz mi zrenice gwiazd gałęzmi kalin,niepokój wstrząsa wierzchołkami drzew i w misę nalaną mrokiem rozpaczy spływają opale.Wciąż mocniej tulisz oczy mei słyszę śpiew łabędzi i szelest rosy która opada z ich skrzydeł.A tam wzbierają fale Oceanu płyną jak węże z klejnotami głębini w swych wydętych piersiachniosą grzmot pieśni 190która do najgłębszych jaskiń,do skał najgrozniej spiętrzonych ku niebu,wzniesie modlitwę wniebowziętej ziemi,Ach, świecą oczy twe magicznym blaskiem tortur, co cię rozdarły ja ciemny nie widzę twoich łez musiałaś płakać tej nocy która mi wszelkie niebo oddała i światy. Zniknęła Jutrznia.Piorun śni cicho u mych nóg.Stopy me chłodzi zamarzłe jezioro.Chmury jak listki mnie całują.Już muszę iść.Gwiazd oczy, jak złote pieniążkiległy na pustych zrenicach upiora.Anieli idą po mnie chcą wiązać o, nie trzeba sam idę wiecznie sam.Nieme ust waszych błyskawicegrożą mi ciemną zagładą.Do nieruchomo zastygłych wód,na dnie lodowych czarnych jaskiń,pośród zapadłych bez wyjścia dolinidę by spełnił swój tryumfsłoneczny bógw otchłaniach ze mnie poczęty.Do różowiących tuli się obłoków,gdzie mleko ambrozji i nektar wód.Ach moja otchłańżarzy się w sen z ametystów.O słońce! mój synu boże nie widzę Cię lecz z gór mych błogosławię Twym nadniebnym drogom.Niech w ten mój mrok wejdą wiar nowych królowie,prastarych świątyń kapłanii czarnych żubrów grający pasterze.Wszystkim co przejdąprzez te wąwozy śmierci i zakrwawioneżelazną rdzą potoki ku tym przełęczom zielonympełnym kwiatów zrodzonych z Jutrzenki i Mroku ja błogosławię Starzec gór wyższych nad błędne komet szlaki z gór które są podnóżkiem tronuTego co większy niż ja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]