[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dziwota, że telepaci charakteryzują się tak wysoką inteligencją i zdolnościami lingwistycznymi, prawie wszystko poszło im w płaty czołowe.Otrzymujemy tu wizję brutalnej inwazji językowej na młody, dopiero organizujący się umysł.Wyobraźmy sobie sytuację następującą: w fotelu przy inkubie ktoś czyta książkę.Nie dosyć, że umysł płodu skuwany jest przedwcześnie formalizmami języka, to na dodatek dostaje gigantyczną dawkę kontekstowych wrażeń i sztywnych denotacji.Zauważmy: w desygnacie konkretnych słów każdy z nas widzi jednak co innego, zależnego od jego skumulowanych jednostkowych doświadczeń, i czytając słowo "ptak" co innego automatycznie wyświetla mu się pod czaszką.A skąd pochodzą doświadczenia telepaty? To doświadczenia doświadczeń; kradnie je od innych ludzi, od wielu różnych ludzi.- Chce pani powiedzieć, że on, mhm, dziedziczy Psychikę rodziców?- To zbyt duże uproszczenie.Wszak to niekoniecznie muszą być prawni rodzice, zresztą zazwyczaj wchodzi w grę znacznie większa liczba osób: sąsiedzi, krewni, znajomi, technik inkubacyjny, fachowcy wezwani do naprawy klimatyzacji.Pojmuje pan? I nie jest to też żadna prosta wypadkowa, jak to sobie można wyobrażać przez analogię z dziedziczeniem losowego puzzla DNA matki i ojca w naturalnym procesie rozmnażania.Ale jednak część prawdy w tym jest: to są fundamenty, na których wzniesie się psychika telepaty.Wszakże nigdy - i tu docieramy do kolejnej istotnej kwestii - nie będzie to psychika choćby przystająca do uznawanej za normalną u nietelepatów.Nie chcę tu wchodzić w subtelności psychologii, spróbuję rzecz zobrazować prostymi przykładami.Ma pan dzieci?- Nie.- A zetknął się pan? Małe, kilkuletnie.To znaczy, wie pani.- Małe dziecko nie wyodrębnia się ze świata w sposób, który my, dorośli, uznajemy za do tego stopnia naturalny, że aż pomijalny w opisie.Gdy już zacznie mówić - proszę kiedyś przy okazji zwrócić uwagę - nie używa nawet zaimka ,”ja".Przejście od zewnętrza do własnej jaźni jest ciągłe.„Jasiowi zimno".„Jas chce to zobaczyć".„Jas jest głodny".Tak właśnie, w trzeciej osobie.A teraz proszę sobie wyobrazić dziecko, które postrzega świat tyleż własnymi zmysłami, co poprzez zmysły cudze, ludzi go otaczających.Dziecko, które postrzega samego siebie - z zewnątrz właśnie.Z cudzymi myślami, wrażeniami.Moim zdaniem to w ogóle jest cud, że oni wykształcają jakąkolwiek osobowość i że są zdolni do samodzielnej egzystencji.- Noo, nie wszyscy.- Na szczęście dla nas.Dla mnie.- Uniosła w toaście kieliszek.Znowu uśmiech.Dla kogo szczęście, dla tego szczęście, mamrotał w duchu Hunt, scrollując pamiętnik Numeru 5.Ale to prawda, że Vassone miała nieziemski fart, znajdując w tej zapadłej klinice psychiatrycznej owego półkatatonika, Numer 0.Naopowiadał jej bujd o Bogu.Czy rzeczywiście uwierzyła? Trudno orzec, chwilami wydaje się, że i do tego byłaby zdolna.W każdym razie wywiodła z owych zbełkoceń teorię myślni, psychomemów, monad.Cały Program Kontakt - wyciągnięty niczym królik z kapelusza, z jednego poczynionego przez Vassone założenia.Ale trzeba jej przyznać: miała rację.Miała tę cholerną rację w stu procentach.Aż strach bierze.Co za kobieta.To jak otworzyć butelkę z dżinnem.Wywołał numer swojej swatki.A w pamiętniku Czarnego - wykradzionym z jego willi (wraz ze wszystkimi innymi znalezionymi tam pamięciami kryształowymi, dyskami optycznymi i magnetycznymi oraz dokumentami papierowymi) przez trzech byłych pracowników miejscowej agencji detektywistycznej, wynajętych do zadania poprzez długi łańcuch pośredników, którego ostatnie ogniwo pozostawało im już całkowicie nieznane - w pamiętniku tym stało, co następuje:Teraz będę kłamał.Żebym chociaż wiedział, komu.Do kłamstwa potrzeba przecież nie tylko kłamiącego, lecz -przede wszystkim - okłamywanego.A kogo ja tu okłamuję? Siebie? Cóż znaczy: okłamywać siebie? Ile pięter nie zeszedłbym w podświadomość, zawsze na koniec stanę przed wyborem kłamstwa jako mimowolnego błędu (a więc nie kłamstwa) lub premedytowanego fałszerstwa (a skoro planuję je, to nie jest mi nie znane, nawet więc nie udaje prawdy, cóż to zatem za kłamstwo?).Lecz dla kogo właściwie pisze się pamiętniki? Czyż doprawdy taka wielka różnica istnieje między autobiografiami sław, wydawanymi za ich życia i z zamiarem wydania tworzonymi - a sekretnymi zapiskami gospodyń domowych? Ja wiem, ponieważ mogę porównać: każdy kłamie.Kłamie czytelnikowi spodziewanemu, potencjalnemu, bądź jedynie czytelnika tego swemu wyobrażeniu, przy czym nierzadko jest to wyobrażenie siebie samego z przyszłości, czytającego te stare zapiski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •