[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy powtórzyłem twoje słowa Siódmym, też tak je zrozumieli.- Uśmiechnął się ż zadowoleniem.- Może trochę zmieniłem nacisk, ale użyłem tych samych słów.W przysiędze o tym nie wspomniałeś, wiec zjazd musi trwać!Ulga spłynęła na Walliego jak wiosenna odwilż.- Oczywiście! Utrzymamy garnizony na mocy trzeciej przysięgi!Nnanji pokiwał głową.- W Casr zostawimy oddział dobrych szermierzy.Jeśli coś bę­dzie się działo w którymś z miast, pojedziemy i.damy im lekcję!- I koszty nie będą wysokie.Tylko paru dodatkowych ludzi! - Wallie zdołał się uśmiechnąć.- A już mnie przestraszyłeś, Nnanji! Myślę jednak, że się uda.Zastanawiał się kiedyś, co będzie robił po rozwiązaniu zjazdu.Teraz miał zapewnioną pracę.Po chwili wrócił czarny nastrój.- W ten sposób rozwiązujemy problem zaledwie siedmiu miast, a obiecałem Świat.- Ba! - Nnanji zaczął chodzić po sali.- Boska zagadka.Zwró­cić miecz.Musisz jechać do Quo, bracie, gdzie mieszkał Chioxin.- Dlaczego? Co szczególnego jest w Quo?- Pomyśl o strategii! Dziewięćset dziewięćdziesiąt trzy, tysiąc siedemdziesiąt.Pętla jest zamknięta, prawie.Nie można płynąć w górę Rzeki od Ov ani w dół od Aus, zgadza się? Quo to nasza bra­ma do Świata.Stały światowy zjazd, Shonsu! - Podniósł głos.- Rozumiesz? Wyślemy Siódmych z Quo do wszystkich miast nad Rze­ką, a oni odbiorą przysięgi od garnizonów! W razie potrzeby siłą!Wallie ryknął śmiechem.- Pohamuj się, chłopcze! Nie możemy uczynić wszystkich szermierzy na Świecie naszymi wasalami!Nnanji nie zawtórował bratu.- Musimy! To jedyny sposób, żeby uczynić Świat bezpiecz­nym dla czarnoksiężników, a to właśnie im przyrzekłeś, bracie! Poza tym garnizony będą bezpieczniejsze, mając za sobą wielką armię, gdyby czarnoksiężnicy zagrali nieuczciwie.Nawet Vul przestanie nam zagrażać.Jak już snuć marzenia, to najśmielsze.Suzereni wszystkich szermierzy?Oczy Nnanjiego błyszczały.- Co ważniejsze, oczyścimy cech, pozbędziemy się tchórzy, słabeuszy, sadystów i oszustów.Usuniemy złych szermierzy, a zostawimy dobrych.Każde miasto i miasteczko będzie miało porządny, uczciwy garnizon!Oto młody reformator, tryskający entuzjazmem, idealista, który pragnął odmienić Świat.Dlatego miał taką rozradowaną minę!- Powiedz, dlaczego uważasz, że się nie uda?Nnanji chodził niespokojnie po muzeum, podniecony swoją wizją.Deski skrzypiały pod jego ciężkimi butami.Trzeba było się spieszyć.Statek czekał.- Pieniądze!- Pieniądze? - powtórzył młodzieniec z pogardą.- Szermierze jakoś zawsze mieli co jeść.Znajdziemy rozwiązanie.- Nnanji! - Wallie przemawiał spokojnie jak do dziecka.- Nie wszyscy szermierze zechcą być twoimi wasalami.A jeśli ktoś odmówi złożenia przysięgi?- “Krew musi być przelana.".Uczciwi z radością przysięgną posłuszeństwo.- “Odwaga jest najszczytniejszą rzeczą.".- Tylko w dobrej sprawie!To było coś więcej niż idealizm.Fanatyzm! Wallie poczuł ukłucie strachu.- A jeśli, powiedzmy, Boariyi trafi na lepszego szermierza? Je­śli zginie twój człowiek?Nnanji oglądał stos chorągwi zgromadzonych pod ścianę.Wy­ciągnął jedną i zakaszlał od kurzu.Uśmiechnął się do Shonsu.- Wtedy mnie wyślesz.Jestem największym szermierzem na Świecie.oprócz ciebie.Rozejrzę się za zajęciem dla ciebie, bracie!Nnanji Mściciel, postrach niegodziwych.Nic dziwnego, że promieniował zadowoleniem! Czyżby taka miała być jego nagro­da? Główny stróż prawa.Nie pragnąłby niczego więcej.Wallie zadrżał.Stworzył potwora.- A co z geografią? Co będzie, jeśli spróbujesz pojechać do Hither, a Bogini wyśle cię do Yon?- Najwyższa będzie nas wspierać! - oświadczył Nnanji, tro­chę zaskoczony.- Widziałeś, jak bogowie mi pomagali.Były też cuda!Megalomania!Nnanji Zbawiciel.Ustanowiłby dyktaturę wojskową.Cezar.Cromwell.W końcu zaprowadziłby tyranię.- A wolni?Siódmy przygotował sobie wszystkie odpowiedzi.- Tak samo.W razie potrzeby wyślę kawalerię.Wolni zachowają przywileje, ale każdej grupie wyznaczę obszar działania.Później stworzę regionalne kwatery główne.Wszystkie skargi będą wra­cały do mnie.to znaczy do nas.Nie tylko megalomania, lecz niesamowita odwaga i brak skru­pułów.Nnanji lubił dzieci, zdarzało mu się płakać.Był czułym mężem i dobrym bratem, ale jednocześnie bezlitosnym zabójcą.Cieszył się, walcząc z piratami i czarnoksiężnikami.Widząc, jak cierpliwie starał się o względy Thany, Wallie sądził, że młody szermierz z koszarowego rozpustnika zmienił się w trubadura i złagodniał.Nic podobnego!- A co z radą?- Podoba im się pomysł! Szermierka i honor? To lepsze niż budowanie katapult, bracie!Drzewcem flagi uderzył w podłogę, wzbijając kurz.Szermierze nosili go na ramionach.- Należy spodziewać się oporu! - ostrzegł Wallie.- Zbiegli szermierze zwołają swoje zjazdy.- Jeśli dojdzie do bitew, będziemy mieli przewagę liczebną, a wkrótce wszystkich najlepszych ludzi!Musiał istnieć słaby punkt w ambitnym planie Nnanjiego! Te­raz Wallie zaczął chodzić po sali.Myślał intensywnie, jak zakoń­czyć całe to szaleństwo w pokojowy sposób, przekonać brata, za­nim on go przekona.- Tysiące szermierzy, setki miast i garnizonów.Jak nad tym zapanujesz?Rudzielec tylko się zaśmiał.- A transport? Pomyślałeś o odległościach?Nnanji rozłożył flagę i spojrzał na wyblakłe emblematy.- Szybkie łodzie, posterunki konne i gołębie! Czarnoksiężnicy pomogą zjazdowi, bo będzie ich chronił.Znowu miał rację.Stały ogólnoświatowy zjazd musiał jawić się magom jako śmiertelne zagrożenie.Wallie przekonał Rotanxiego argumentem, który wynikał z nieporozumienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •