[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grupa Okrągłego Stołu założyła Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych (RIIA), nowojorską Radę Stosunków Zagranicznych (CFR) oraz inne instytucje tak zwanego angloamerykańskiego establishmentu, które z kolei rzekomo składają się na owo "nowe nieformalne imperium", które miał publicznie wymienić prezydent USA Bush w związku z "nowym porządkiem świata".Tajnym sojuszom nie ma końcaZwolennicy spiskowej teorii dziejów nadstawią w tym miejscu uszu.Czy nie było mowy o rzekomym "tajnym drugim rządzie" USA, a na początku tego rozdziału także o innych podejrzanych aparatach władzy, jak Bank Rezerwy Federalnej, który wydaje się być czymś innym, niż tym, co zwykle wyobrażamy sobie pod pojęciem banku emisyjnego?Jeśli ktoś zadałby sobie trud, aby prowadzić dociekania w tym kierunku, jak autorzy przytaczanych książek, to wydaje się, że natrafiłby na wszelkiego rodzaju siatki powiązań, jak choćby "Siedem Sióstr".Nie chodzi tu bynajmniej o jakieś sprzysiężenie starszych dam, ale o nadzwyczaj potężny angloamerykański kartel naftowy, który był przedmiotem zainteresowania Williama Engdahla.Pisze on, że Siedem Sióstr powstało 17 września 1928 r.w szkockim zamku Achnacarry jako tajny pakt o nazwie As Is Agreement of 1928 lub Achnacarry Agreement.Wtedy to najwięksi magnaci naftowi Anglii i Ameryki mieli zawrzeć porozumienie o scementowaniu istniejącego podziału świata, ustaleniu powszechnie obowiązującej ceny ropy naftowej i unikaniu wzajemnej konkurencji.Co ciekawe, jeszcze w tym samym roku rządy odpowiednich krajów ratyfikowały to porozumienie mimo jego ewidentnie prywatnego charakteru.Odtąd nazywano je układem Red Line.Osobom wyczulonym na te sprawy może się wydawać, że podobne struktury nieustannie przebłyskują z kotłującej się ciemności, która zuchwale obwołuje się społeczeństwem informacyjnym.Nie wiadomo, w jakiej mierze ma to coś wspólnego z opiewaną, dla niektórych jednak niezrozumiałą zmianą systemów wartości, zwaną wytwornie przemianą uznawanych wzorców.Historia pokazuje w każdym razie, że nie po raz pierwszy można łączyć środki odurzające z przemianami społecznymi.Przypomnijmy sobie persko-syryjskich asasynów (arab."zjadacze haszyszu") z jedenastego wieku.Ten tajny kult wyłonił się z ismailitów i zdaniem niektórych historyków po zniszczeniu przez Mongołów był kontynuowany przez templariuszy, którzy faktycznie przejęli niektóre symbole asasynów.Owi "zjadacze haszyszu" (od nich właśnie pochodzi angielskie słowo "assassin" -zamachowiec) mieli się przyczynić do ostatecznego upadku niegdyś kwitnącego w Bagdadzie renesansu nauk antycznej Grecji -Arystoteles uchodził tam za wielki wzór i pierwszego nauczyciela -i sprzyjać nawrotowi fundamentalizmu.W świecie islamu zaczął się odwrót od ideałów starożytnej Grecji, które na Zachodzie na setki lat pochłonęły mroki średniowiecza.A więc jednak mielibyśmy do czynienia z permanentnym spiskiem przybierającym nowe szaty, nawet na przestrzeni tysięcy lat? Z powiązaniami na ogromną skalę? Nie może być jasnej odpowiedzi na takie lekko paranoidalne przypuszczenia, oparte na wymagających interpretacji poszlakach.Na szczęście, do celów naszego eksperymentu myślowego nie potrzebujemy ich nawet szukać.Dość o światowych spiskach.Jeśli będziemy dalej drążyć ten temat, starając się połączyć ze sobą obrazoburców, iluminatów, wolnomularzy, członków Złotego Świtu, zwolenników Vrila, członków stowarzyszenia Mont-Pelerin, sprzysiężonych z Thule, różokrzyżowców, templariuszy, hermetyków, teozofów, obserwantów, funkcjonariuszy Committee on the Present Danger (CPD), Odd Fellows itd., to niebawem zaczniemy podejrzewać, czy my sami nie jesteśmy czasem w rzeczywistości kimś innym.Moglibyśmy wpaść w podobną pułapkę, jak trzej lektorzy z bestselleru Umberto Eco Wahadło Foucaulta, którzy dla kaprysu konstruują światowy spisek, żonglując niepohamowanie historycznymi datami, wiedzą tajemną, kabalistycznymi kombinacjami cyfr, inicjacjami gnostycznymi i dzikimi permutacjami najróżniejszych czynników, aby w końcu samemu paść ofiarą tego spisku -choć jest on czystym wymysłem.Jest to świetna parabola, ilustrująca dylemat kryjący się w poznaniu rzeczywistości.Szokująca rzeczywistośćWracamy zatem do podstawowej tezy, która jest szczególnie znamienna dla niniejszego rozdziału: nic nie jest naprawdę dowiedzione.Z takim wnioskiem mogę się tylko zgodzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]