[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julian wyczuwał jej czystą, nieocenzurowaną radość z tego, że mogądzielić umysły i serca, ciała i dusze, gdy jego krew spływała jej do gardła niczym najlepszewino.Włosy Desari opadły na nich kaskadą hebanowo czarnego jedwabiu, omiatając wraż-liwą skórę niczym pieszczota milionów palców.Smakował jak ktoś dziki i nieokiełznany,erotyczna mieszanka zwierzęcia i człowieka.Julian za jej pośrednictwem mógł poczuć samąistotę życia i było to najbardziej erotyczne doznanie w jego egzystencji.Unosili się wpowietrzu, kochając się dziko, Julian zanurzał się w niej raz za razem.Przytrzymywał jej ciałodokładnie w tym miejscu, w którym chciał, dokładnie tam, gdzie go potrzebował, żeby tarciemiędzy nimi było coraz bardziej ogniste i przywiodło go niemal do granic bólu.Desari zamknęła niewielkie ranki na jego piersi powolnym, leniwym ruchem języka,najwyrazniej obliczonym na to, by doprowadzić go do szaleństwa.Odrzuciła do tyłu głowę,odsłaniając zapraszająco gardło.Objęła go rękami za szyję i zaczęła poruszać biodrami,ujeżdżając go w równie szybkim tempie, tak jak on to robił wcześniej.Wyglądała przepięknie,w jej ciemnych oczach błyszczała namiętność, usta stanowiły pokusę nie do odparcia.Wargi Juliana powędrowały po jej atłasowej skórze w dół, między miękkie krągłe piersi.Oddech uwiązł mu w gardle, ona też dyszała z rozkoszy.Z jej ust wyrwał się cichy jękpożądania.Desari wygięła się w łuk, a ruch jej bioder dopasował się do szaleńczego rytmuJuliana.Chciała, żeby przez jej ciało przetoczyła się błyskawica, rozpalając tańczące płomie-nie.Powiódł językiem po stromiznie jej piersi.Zęby Juliana delikatnie drażniły naprężonesutki, podczas gdy jego ciało domagało się jej z gwałtowną zaborczością, o jaką nigdy się niepodejrzewał.- Julianie - wyszeptała w agonii oczekiwania.Syrena kusicielka, jej melodyjny głossprawił, że poczuł dreszcz rozkoszy rozchodzący się wzdłuż kręgosłupa.- Może się zdarzyć,że spłonę, zanim skończymy.Odpowiedział jej tak, jak mógł to zrobić tylko życiowy partner.Zatopił zęby w żylepulsującej szaleńczo tuż nad jej piersią.Krzyknęła i ścisnęła go mocniej, gdy biała błyskawicaprzeszyła jej skórę.Biodra Juliana naparły mocniej, przytrzymał ją dłońmi, sącząc krew.Uczucie, że jej ciało wznosi się i obejmuje go coraz ciaśniej, wzmagało się, aż w końcu niebył w stanie dłużej myśleć.Były już tylko doznania, wyłącznie rozkosz, tylko jej zmysłowy195 smak.Jedno ciało, jedno serce, jedna dusza.Razem szybowali przez czas i przestrzeń, trwałoto w nieskończoność.Jak bardzo ją kochał! Jakże jej pragnął, potrzebował! Po tylu stuleciachponurej pustki sprawiła, że odżył.Z trudem przychodziło mu uwierzyć, że to szczęściebędzie trwało.Miał wrażenie, że w każdej chwili coś może go od niej odciągnąć.Wiedział,że w takiej sytuacji stałby się wyjątkowo niebezpieczny.Delektowanie się jej smakiem, ichpołączonym zapachem doprowadzało go na skraj ekstazy.Czuł, jak go otacza, w jej aksamitnych mięśniach falowała siła, gdy krzyczała na głos naszczycie góry.Intensywność ich wspólnego orgazmu sprawiła, że zatrzęśli korytarzem iwznieśli się nad urwiska, i ponad granice czasu i przestrzeni.Przylgnęła do niego, gdyprzyspieszył zespolony z jej ciałem.Jej ciche westchnienie całkowitej zgody wprowadziło gow stan kompletnego oszołomienia, gdzie istniała tylko rozkosz, tylko zmysły wyrywające sięspod kontroli.Głowa Desari spoczywała na jego ramieniu, długie rzęsy łaskotały policzki.Wyglądała blado, skórę miała niemal przezroczystą.Julian zaklął, niecierpliwie zamykając maleńkie ranki na piersi.Odgarnął długie włosy zjej twarzy.- Desari.Popatrz na mnie, maleńka.Otwórz oczy. To był rozkaz, wypowiedzianygłosem pełnym troski.Uśmiechnęła się sennie, opierając się na nim całym ciężarem.- Musisz się pożywić, najdroższa.Mój nienasycony głód sprawił, że wziąłem od ciebie zadużo krwi.To niewybaczalne, że nie zatroszczyłem się o ciebie nawet w takim porywienamiętności.Nie ma dla mnie usprawiedliwienia, najdroższa.Teraz ty musisz się napić.-Przycisnął jej usta do swojej nagiej piersi.Głowa Desari zwisła mu na ramieniu.Wymruczała coś niezrozumiałego, jakieś słowamiłości.Julian postawił ich oboje bezpiecznie na ziemi i delikatnie rozplatał ich ciała.Jedynąoznaką jej sprzeciwu było lekkie skrzywienie czarnych brwi, niewyrazny grymas na ustach,nic werbalnego.Julian znów przeklął swój absolutny brak kontroli.Jej umysł i serce niestawiały mu żadnej tamy.Akceptowała zarówno zwierzęcą, jak i karpatiańską stronę jegonatury.Wziął od niej dużo więcej krwi, niż powinien był, zaspokajając pragnienie kosztem jejsił.Utulił ją w swych silnych ramionach, pochylił się, żeby pocałować kącik ust.Posłuchajmnie, maleńka, miłości mego serca.Wziąłem od ciebie za dużo krwi.Musisz ją uzupełnić,wziąć ode mnie.To nie była uprzejma prośba, lecz wypowiedziany z całą mocą nakaz,przymus, który mężczyzni jego rasy potrafili przesłać z umysłu do umysłu z niezwykłą siłą.Julian nie zastanawiał się, tylko po prostu wydał rozkaz w trosce o jej zdrowie i196 bezpieczeństwo.Naciął żyłę ponad twardymi mięśniami klatki piersiowej i stanowczymruchem przycisnął do niej usta Desari.Był zły na siebie, wściekły, że tak samolubnie oddał się namiętności.Czyżby spędzająctyle czasu wśród zwierząt, zapomniał, jak powinien się zachowywać człowiek? Był w więk-szym stopniu dzikusem niż cywilizowanym mężczyzną.Dużo trudniej przychodziło muporadzić sobie z odkrytymi na nowo emocjami niż z najpotężniejszym nieumarłym.W walcegranice były wyrazne, teraz uczucia obróciły jego niewzruszoną samokontrolę w pył.Nie chcączranić uczuć Desari ani zrobić czegoś złego, co sprawiłoby, że miałaby o nim gorsze mniemanie,odkrył, że w wielu sprawach ma związane ręce.Zorientował się, że toczy stałą walkę zwłasnymi instynktami.Chciał porwać Desari i już na zawsze ukryć w bezpiecznym miejscu.Oparł głowę na jej głowie.- Wygląda na to, że muszę cię chronić przed twoim życiowym partnerem.Desari poruszyła się w jego ramionach, wciąż pijąc pod wpływem hipnotycznegorozkazu.Głęboko pod warstwami przymusu czuła jego gniew na samego siebie, na swój brakdelikatności.Posłała mu falę najgorętszych uczuć.Uformowała w myślach łagodny uśmiech,żeby się z nim podzielić, nadała kształt najgłębszym emocjom, jakie zdążyły się w niejzrodzić.Julian zdumiał się, że w takim stopniu stała się jego częścią, iż potrafiła wyczućogrom jego gniewu i szukać sposobów, by go złagodzić.I jakimś cudem to się jej udało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •