[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kokon gazów gruby na dziesięć ty sięcykilometrów nazwali Rajem, przez duże  R , w przeciwieństwie do rajów na następny chplanetach, który ch nazwy piszemy już małą literą.Jest to cy anowa przestrzeń pociętagiganty czny mi pionowy mi kolumnami i łukowy mi podciągami, w który ch mieszkają miliony ludzi.Filary i podciągi ułożono na podobieństwo rusztowania, wzmocniono polami siłowy mii podzielono błonami grawitacy jny mi gwarantujący mi stabilność ciśnienia na wszy stkichpoziomach.Między nimi kursują mobipolie, święte i nieświęte karawany, gromada airvilli,miliony Sitów, którzy, niczy m mity czne anioły, podróżują na skrzy dłach osobisty ch zbroi lub, cimniej romanty czni, po prostu uży wając generatorów anty -g obecny ch w każdy m wdzianku,nawet pancerzy ku dla dziecka.Wszędzie jest powietrze.Wszędzie jest niebo.Wszędzie sąchmury.Blask słońca jest bardziej rozproszony, a sama tarcza wy daje się, zwłaszcza gdy jestniżej, o wiele większa niż w rzeczy wistości.Podobnie księży c.I wszędzie są fajerwerki animacjiwskazujący ch drogę do najbliższy ch miast Raju, do najbliższy ch ruchomy ch polii, doposzczególny ch karawan.Widzisz najnowsze technologie gotowe do pobrania z Worplanów,informacje o meczach i grach, zarówno ty ch zwy kły ch, jak i przy spieszony ch, o cudachgenerowany ch przez mistrzów i Ludzi Bramy.Lecisz teorety cznie w pusty m powietrzu, a otaczacię gąszcz pełny ch barw newsów i ozdób.Dzisiejsze czasy nie znoszą pustej przestrzeni.Wszędziemusi by ć kolorowo, wszędzie musi by ć informacja, i to nie pusta czy kłamliwa, tak jak kiedy śreklamy.Na każdy m kroku poznać możesz ciekawostki z dowolnie wy branej dziedziny nauki.Mnieostatnio intry guje matematy ka, nic dziwnego zatem, że po drodze spotkałem trójwy miarowyekran z piękny m dowodem, dlaczego nie należy dzielić przez zero&Dawno temu, na Ziemi, wierzono, że w niebiesiech istnieje cudowne miejsce.Raj.Teraz takjest.Wciąż lecę w górę, przebijam kolejne warstwy rzadkich cumulusów, ekranówinformacy jny ch i szlaków podróżny ch.Frin informuje o pokony waniu błon grawitacy jny ch,które przepuszczają mnie bez protestu i bez procedury łączenia pól (gdy mobipolia przekraczabłonę, musi wy tworzy ć wokół siebie bąbel grawitacy jny i połączy ć go z barierą).Dookołakwitnie ży cie  Sitizeni lecą tu i tam, bły skają zbroje, skrzy dła, błękitne silniki dry fowe, szumiąpojazdy, ja zaś omijam je insty nktownie to z lewej, to z prawej strony.Powietrzny m ruchemsterują ImBu i inteligencja roju delikatnie ingerująca w tory przemieszczający ch się pojazdów,ale i tak Sitizeni są uważni, nie spieszą się, często ustępują drogi.Nie ma czegoś takiego jak praworuchu powietrznego.Są sugestie oraz Budda.Resztę załatwia dobre wy chowanie.Aopocą proporcami latające domy, ludzie wiszą nad balkonami i tarasami, rozmawiają naplatformach, pozdrawiają się wzniesiony mi pucharami pełny mi czerwonego wina.Uśmiechająsię dziewczy ny, uśmiecha się świat.Tu jest ży cie.Nie na Ziemi.Ludzie stali się par excellenceaniołami.Tak zwy czajowo nazy wa się mieszkańców rajów.Wy hamowuję.Zbroja zwija część modułów lotu.Znowu sły szę dzwięki, szum wiatru.Powietrze pcha mnie w lewo, potem w prawo (w pobliżu grupa Sitów przekracza błonęgrawitacy jną, a to zawsze generuje podmuchy ).Wskazuję na wielopoziomowy taras, na który mw cieniu palm i parasoli wiszą w wy godny ch pozach rozluznieni, uśmiechnięci oby watele.Ted, Tara, Lena i Drog, jak informują napisy nad ich głowami.Przy każdy m unosi się obowiązkowyO Tool.Każdy jest zdobiony srebrny mi i błękitny mi liniami.Dalej lśni lazur wody w obszerny mbasenie.Jeszcze dalej króluje ich różowo-żółty airvill.Ted i Tara są w motombach, na który chpowierzchniach powoli kiwają się trójwy miarowe słoneczniki.Chwilami mam problem, by ichdokładnie widzieć, tak zlewają się z ogrodem kwitnący m w tle.Pod nimi trwają animowaneszezlongi unoszące się na polach dry fowy ch.Ludzka potrzeba stwarzania iluzji, któreuwiary godniają niewiary godne sy tuacje, jest sy mptomaty czna.Py tam totowo, czy mogę sięprzy siąść.Przy siąść.To słowo powoli traci sens.Teraz nie ma posiedzeń ani postojeń.Sąpoleżenia czy raczej powiszenia.Odpowiadają szczerze i otwarcie: Przy łącz się, Błogosławiony.Zbliżam się do platformy, mijając kwiaty i wy sokie trawy.Przy jmuję ze słonecznikowy ch,mechaniczny ch rąk Teda puchar ciężki od wina i siadam z nimi jakieś półtora metra nadpowierzchnią tarasu na arealny m fotelu dopasowany m sty listy cznie do mebli tuby lców.Frini ImBu czuwają nad takimi szczegółami.Estety ka jest jedną z główny ch wartości Way Empire.Nade mną łopocze SaintDroid, który dołączy ł w trakcie lotu wzwy ż, poły skują złotemArtDroidy, O Tool posłusznie waruje tuż za mną.Razem tworzy my interesujący ornament tegoparku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •