[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tutaj nic.- Znieg nie świeci?- Sam z siebie - nie.- To dlaczego tak dobrze widać pole?- Bo jest biało.- A dlaczego?- Białe rzeczy mają taką powierzchnię, że ona.nie trącaj mnie, sy-nek!- Nie chciałem!- Tata, on mnie polał, dałn jeden!- Sam się polałeś!- Bo mnie potrąciłeś, geju!- Nie mów tak na niego! Daj nakrętkę, doleję.- A on na mnie wczoraj powiedział ty cipo !Odłożony pod przednią szybę aparat odzywa się dzwiękami australij-skich gitar.Krzysio odbiera:- Halo.? Mówi Krzysztof Pruski.Robert - z termosem i nakrętką w rękach, a plecakiem między kolanami- posyła Krzysztofowi ciężkie spojrzenie, którego syn i tak nie widzi.- Tata, jakaś pani coś mówi, ale jest niewyraznie.- Powiedz jej, że oddzwonię z lepszego zasięgu.- Ojciec ostrożnieprzekazuje młodszemu synowi parującą nakrętkę.- Tata do pani oddzwoni.- Auaaa!! - Jasio omal nie upuszcza herbaty.- Mówiłem: gorąca!- Ale nieee, że aaaż taaak.- Jaś zaczyna pochlipywać.- Będę miałbąbel na wardze.- Poczekaj, przyłożę ci śniegu.- Robert wciska otwarty termos do ple-caka i usiłuje otworzyć zasypane drzwi od swojej strony, ale udaje mu sięprzesunąć je ledwo o kilka milimetrów.Termos zsuwa mu się między no-gami, gorąca herbata parzy, wlewając się do buta.Jasio płacze na całego.- Tata, ale ta pani mówi, że to jest bardzo ważne.że ona cię błaga nawszystko!- Cooo?! Jasio, nie płacz! Krzysio daj mi telefon, wypuść brata! Idzsobie sam przyłóż śniegu.Krzyś, zajmuj się nim.To ja ciebie teraz błagam!Halo?!- Mówi Ma.lawska, ja jestem.byłam.Pawła Domaradzkiego.-w telefonie słychać podniesiony głos, trzaski i równomierny, natarczywyszum.Dzwoniąca usiłuje przekrzyczeć jakieś urządzenie.-.pan wie, żePaweł nie żyje?!- Coooo?!-.weł nie żyje i ten pana.lega Kopciński.- Znowu trzaski, szumsię wzmaga, kolejna seria trzasków.-.zabili go na drodze!- Zabili kogo?!- Zabili Kopcińskiego!- Tata, co się stało?!- Wez termos, to co zostało, idz na pole i sobie do końca wypijcie!- Ale co się stało?! Coś z mamą?!- Nie, synek.to z pracy! Idzcie obaj za drzwi!!Głos dziewczyny po drugiej stronie słuchawki robi się na chwilę wyraz-niejszy.-.strzelała do mnie policja.czy pan mnie słyszy?!- Pani jest koleżanką, o której Paweł mówił, że razem.- Tak! Ja.- narastające trzeszczenie -.że pan rozumie.Strzelali domnie.- Czy pani idzie na policję?!-.w pociągu.Schowałam się w ubikacji!- Dlaczego pani nie idzie na policję?!-.ja im nie mogę ufać, strzelali we mnie po tym, jak powiedziałam,co wiem.- Kilka trzasków.Robert już sądzi, że połączenie zostało zerwa-ne - ale tak nie jest.Na wyświetlaczu nokii wciąż widzi dziewięciocyfrowynumer.- Ja wszystko sama widzia.i się nie mogę dodzwonić do.- Trzaski.-.pana telefon Paweł zostawił, bo.ja przepraszam! Ale nie mogę.-Seria trzasków.-.pan mnie słyszy?!- Dokąd ten pociąg jedzie?!- Do Piły!- Z Warszawy?!- Z Warszawy! I niedługo chyba będzie Toruń, słyszy pan?! - Przezchwilę połączenie jest trochę lepsze.- Czy pan może wyjść po mnie nadworzec w Toruniu?! Nawet z policją, ale żeby pan przy tym był albo jakiśinny dziennikarz.Ja się boję!!- O której pani tam będzie?!-.dziesiątej chyba! Czy pan po mnie przyjedzie?!- Nie jestem teraz w Toruniu, ale spróbuję zadzwonić, gdzie trzeba!-.nie słyszę.- Kolejna porcja zakłóceń.-.mnie w telewizji.Jachcę od pana tylko.o pomoc.proszę!- Spróbuję złapać lepszy zasięg i zaraz do pani oddzwonię, dobrze? Napewno ktoś zaufany będzie czekał na peronie!- Niech pan jeszcze słu.iiiooo-iiioooo-iiiioooo.Tym razem połączenie zerwało się na amen.Robert klnie i bije dłonią wkierownicę.**W pokrytej szarym, zatłuszczonym plastikiem toalecie Maja wpatrujesię w ekran swojego samsunga.Zasięg padł.Kolejny raz próbuje przemyćwodą rozpaloną twarz.Poprzednim razem pociekło kilka kropel, ale teraz zkrótkiego kranu nic już nie leci.Kiedy wychodził na korytarz, lodowatyprzeciąg wzbudza w niej dreszcze.Chyba dostała gorączki.Wydaje jej się, że słyszy głos Beaty.Jakby ta stała tuż za jej plecami.I o coś prosiła.To na pewno gorączka.Za szybami okolonymi szarym marginesem lodu i śniegu widać zasypa-ny, stary las.Maja wyłącza i ponownie włącza telefon.Nic nie pomaga -zasięgu wciąż brakuje.Gdy robi to samo po raz kolejny, aparat wypada jejz drżących dłoni na zabłoconą podłogę wagonu.Niedokładnie dociśniętawcześniej klapka odpada, bateria wylatuje na zewnątrz.Podniesiony Sam-sung, mokry i zapiaszczony, nie chce się włączyć w ogóle.19.W pierwszej chwili Robert zamierza natychmiast oddzwonić, ale porzu-ca ten pomysł tuż przed naciśnięciem guzika.Kładzie nokię na desce roz-dzielczej i patrzy w oświetloną mdłym błękitem przednią szybę.Od ze-wnątrz śnieg najpierw stopniał, a potem zamarzł.Od wewnątrz nawarstwiasię szron.Temperatura oleju rośnie, chłopcy biegają po polu.Wyciąga papierosa,nie zapala go.Bierze do ręki mapę, potem wchodzi w internet.Nokia jeststara, połączenie z siecią - kiepskie, mimo to strona z wiadomościami jakośsię otwiera.Na pierwszej fotografii ekipa ratowników wpycha do karetki pogotowianosze z ranną kobietą.Atak na Komendę Stołeczną Policji.Zamachowieczastrzelony przez oficera.Robert z gwizdem wypuszcza z ust powietrze.Jasio otwiera drzwi auta:- Tata!! A on mnie.- Nie teraz!! Proszę cię! Mam kłopot!- Ale nie z mamą.- Z pracą jakby.Krzyś!!!- To on zaczął.- Krzyś! Proszę ja ciebie, bo jesteś starszy! Dajcie mi trzy minuty spo-koju!- Mnie jest dalej zimno!- Tylko trzy minuty.Biegajcie dookoła auta dziesięć razy.Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]