[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakikolwiek wysoko postawić by twórczość, bez tej ostatniej instancji jest ona niekom-pletną, nie tylko społecznie, lecz także, że użyję wyrazu patetycznego - przed sądem Bo-żym.W moim Słowie i czynie na końcu, w rozprawie Zza kulis krytyki, przedstawiłem jużraz ten pogląd następująco: Gdy strumień tęsknot poezjotwórczych spotyka się ze strumieniem ziszczeń po-etyckich, powstaje krytyka.Duch pije z nadarzającego się zródła, buduje sobie przy nimdomek lub mija je z westchnieniem, szukając dalej.Powierzchnia zetknięcia się potrzeb Xze ziszczeniem poetyckim wykreśla się za pomocą nomenklatury niby-naukowej; leczowe, imponujące uczniom i snobom, terminy techniczne krytyki, jej chwyty, zarzuty i teo-rie, na pozór stałe, są przecież czymś, co prawdziwa intuicja krytyczna co chwila alboożywia nową myślą, albo cofa, rozbija i przeinacza.Dla niej cały ten groteskowy aparatjest maską konwencjonalną, dzieło cudze sposobnością do objawienia się.Krytyka jesttedy negatywnym uświadomieniem się tęsknoty poezjotwórczej, która zamiast snućwłasne pomysły, postacie i sceny - z cudzych pomysłów, postaci i scen wysnuwa samąsiebie.Z natury rzeczy wypływa, że krytyka - im większy panuje w niej nacisk wywołanychprzez życie potrzeb krawędziowych X - tym bardziej jest formułowaniem rozczarowa-nia.Nawet wtedy, gdy rzuca się w zachwyt, zawsze zdradziecko ciąży ku swoim wła-snym celom, wyrasta poza przyjęte dobrowolnie ramy.Jest to wówczas zabawa nadzieiw dosyt.Bo przyrodzonym uczuciem krytyki jest głód; jest ona wiecznym dzieckiem,które domaga się cudów, a potem każdy cud psuje złośliwie i tę robotę destrukcyjną po-91daje ironicznie jako twór własny.Ale nieprawdą jest, jakoby krytyka miała postępo-wać krok w krok za poezją, być jej opiekunem lub trębaczem; bo strumień X, którystworzył jej wir chwilowy, nie ginie przecież, lecz płynie dalej, już niewidzialnie, w nie-skończoność.IIIA więc zarzut, że krytyk jest skrachowanym poetą i że za swoją bezpłodność lubisię mścić na prawdziwych twórcach , jest wprawdzie bardzo tani i bardzo perfidny, aleoparty na trafnej diagnozie, mówi prawdę wielką i chlubną.Zmienić w niej trzeba tylkotyle, że owa zemsta jest naturalnym wynikiem zderzenia i zmierzenia się dwóch dusz idwóch rezerwuarów treści; może się ono skończyć również rozejmem, sojuszem, albo wogóle w skutkach się nie ujawnić.Co się zaś tyczy owego skrachowania , to rzeczywi-ście przez brak własnych utworów krytyka takie wywierać może wrażenie; ale czy ban-kructwo płynie z impotencji twórczej, czy z dobrowolnej rezygnacji, czy z zabłąkania sięna wyższych piętrach myśli, czy z innych jakichś kataklizmów osobistych bankruta , nadtym zwykły, zwyczajny, ordynarny twórca głowy już sobie nie suszy, choć właśnie jako twórca i znawca ludzi mógłby się tym zainteresować - jemu wystarczy dorazne pocie-szenie się tym, że cięgi, jakie mu sprawił krytyk, pochodzą ze zródła brudnego, bo su-biektywnego.Rzecz wiadoma - krytyk albo popełniał niegdyś poezje, powieści, dramaty - albo jejeszcze popełnia , a przynajmniej ma w planie.Zamiast się z tego prostego faktu natrzą-sać, raczej należałoby przyjąć za warunek, żeby nikt nie mógł zajmować się krytyką,kto sam nigdy rzemiosła poetyckiego nie uprawiał.Warunek taki jednak byłby z tegowzględu niesprawiedliwy, że krytyk do swoistego materiału, który wnet opiszemy, dojśćmoże także innymi drogami, np.od: strony nauki, polityki, dziennikarstwa, osobistych.specjalnych doświadczeń życiowych itp.Czytając książkę Leona Pomirowskiego Doktryna a twórczość, kilkakrotnie tknięty zo-stałem myślą, że autor-krytyk sam widocznie również tworzy albo tworzyć zamierza -tak intymne jest czasem jego znawstwo ideału.Np.gdy opisuje, jaką walkę musi stoczyćpoeta, aby odpędzić różne natrętne, lecz obce pokusy owego zazdrosnego życia, które zo-stało poza obrębem jego koncepcji i pragnie ją zamącić.Pózniej dowiedziałem się, że wdomysłach się nie mylę.%7łe krytyka mogą w każdej epoce życia dręczyć nieziszczone widziadła poetyckie, za-nim ulegną reabsorbacji - to wiem z własnego doświadczenia.Materiał krytyka zrasta się w pewnych częściach z materiałem poety, i jakżeżby in-aczej być mogło, skoro poeta musi być zawsze także krytykiem na własny użytek, wswoim własnym zakresie.Z tego zrośnięcia, którego zaprzeczyć nie można, wypływajądalekie konsekwencje.Poeta konkretyzuje swoje widziadła, nadaje im formę definitywną; przy tym szuka wy-padków indywidualnych, bo wszelka konkretność jest obrzeżona zuchwałymi wyjątkami,i główna racja bytu poezji tkwi przecież w tym, że ryzykuje ona niejako jednorazowość iniepowtarzalność życia i popycha je na krawędz, ku ostatecznym, choć tylko fikcyjnymi próbnym rozstrzygnięciom.Ale wszystko, co jest przed tym stadium, ma poezjawspólne z krytyką, która usiłuje znowuż potrzeby życia załatwić w inny, nie tak radykal-ny sposób.Przechodząc od konkretów, od wyjątków do abstrakcyj, do reguł, łączy się92krytyka np.z nauką, z kulturą, z praktyką - wciąż jednak zachowując sobie osobno znacz-ny zapas tworzywa płynnego, nie spożytkowanego.Jest to wciąż ten sam warsztat go-spodarki ducha.Czy to nie Norwid nazwał poezję krytyką życia? Poezja w tej funkcjijest ramieniem krytyki, wyłania się z niej w tę drugą nieskończoność, którą jest światducha, gdy pierwszą jest świat rzeczywistości.Nie ma ściany ani przepaści między tymi dwoma działaniami umysłu, jest tylko po-dział pracy.Staroczesny klerykalny pogląd na poezję upada.Takie moje tezy wydadzą się na razie ciemne i dziwaczne, tym bardziej że tu muszę siępowołać na najtrudniejszy i najmniej wykończony ustęp z mojej książki Walka o treść, tenmianowicie, gdzie jest mowa o aktualnościach i hierarchiach , jako materiale poezji.Wszystko, co w dziełach poetyckich zawiera się między wierszami , co jest siatką ner-wową planu czy konstrukcji albo ostatnią rezerwą myślową czy uczuciową, co nadaje imnajgłębsze uzasadnienie, należy zarówno do krytyki, jak do poezji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]