[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak ona się przedstawia? - zapytał nieufnie Jerome.- W pańskiej przyszłości Izrael był państwem kontrolującym obszar znajdujący się pomiędzy Nilem a Eufratem.- To lekka przesada - sprostował Steve.- Raczej obszar od przełęczy Mitla po wzgórza Golan.- Kiedy ja przybyłem tu z roku 1989, usłyszałem po raz pierwszy o państwie Izrael.Opowiadali mi o nim ludzie wyczepieni bardzo wcześnie, jak pan.Mnie natomiast uczono w szkole o głośnych i zagadkowych zamachach dokonanych na syjonistach, jak np.na Leo Pinskerze w 1882 roku w Odessie, Teodorze Herzlu w 1896 roku w Paryżu, na baronie von Hirsch-Gereuth w 1897 roku, o podpaleniu w tym samym roku budynku w Bazylei, gdzie odbywał się zjazd syjonistów, o okrutnej masakrze dokonanej podczas II wojny światowej w Palestynie przez partyzantów arabskich, popierających Hitlera i działających w Afryce i na Bliskim Wschodzie.Od momentu zawarcia w Medynie Świętego Układu rozciąga się od Oceanu Atlantyckiego po Indyjski i od Zatoki Aleppo po Adeńską najpotężniejszy na kuli ziemskiej twór państwowy: Zjednoczone Nacjonalistyczne Republiki Arabskie.- Niedorzeczny pomysł - odezwał się Jerome.Głos jego zabrzmiał tak, jakby coś dławiło go w gardle.- Ależ nie, to rzeczywistość historyczna.Zresztą jedna z wielu.Tym bardziej zaskoczył mnie fakt, że wylądował tu kontyngent znakomicie wyposażonych żołnierzy.Przybywali z roku 1992 i twierdzili, że Izrael posiada obok VI Floty USA główny udział w zabezpieczeniu południowego boku NATO.To miało miejsce prawie dwadzieścia lat temu.Izraelici stoczyli z Arabami zacięta walkę o Gibraltar, aż tamci spełnili swą groźbę i wysadzili cieśninę w powietrze.- A więc to prawda! - jęknął Steve.- Tak.Wskutek wybuchu powstał spory otwór, powiększający się stopniowo, ale nieustannie.Powstało w ten sposób najbardziej imponujące widowisko wszechczasów pod gołym niebem: katarakta, której wysokość wynosi 400 metrów.Przelewa się przez nią ponad sto razy więcej wody niż przez wodospad Niagara.Ale poziom morza podnosi się zaledwie o niecały metr w ciągu roku.Zanim Morze Śródziemne przeleje się, może minąć jeszcze tysiąc lat.Nie my więc zamoczymy sobie nogi.- Czy twierdza zostanie poddana? - zapytał Jerome.- Na razie jeszcze nie.Ale nie sądzę, aby w drodze do nas znajdowało się jeszcze dużo oddziałów.Najwyżej jeden albo dwa z tych pierwszych, z 1986 roku.Wtedy zdarzały się jeszcze największe rozrzuty.Następne wyczepienia - a ostatnie nastąpiły jesienią 1996 roku- odpowiadały już niemal dokładnie momentowi, jaki został zaplanowany.Po prostu poprawiła się celność.Mojżesz i jego oddział, pomyślał nagle Steve.Czyżby znajdowali się jeszcze w drodze?- Jesienią 1996 roku ustają również dostawy sprzętu.Nie znaleźliśmy nigdy kontenera, który by został wysłany do nas po tym okresie.Widocznie wstrzymano realizację programu, uznając, ze był to niewypał- powiedział Jerome, dopijając swoją szklankę.Odsuwa od siebie tę myśl, pomyślał Steve.A tamci nigdy nie byli w stanie zorientować się, jak wielkie ponieśli fiasko, gdyż zabrakło sprzężenia zwrotnego.Tylko my moglibyśmy powiedzieć im o tym.Tylko my wiemy, że przyszłość została wprawiona w ruch, rodząc coraz to nowsze warianty.Ale dlaczego nikt tego nie przewidział? Rzeczywistość rozbito w drobny mak, a teraz owe cząsteczki rozpierzchły się niczym galaktyki.Nawet gdyby umożliwiono im teraz powrót w przyszłość, to która z nich jest ich galaktyką ojczystą? Może właśnie dlatego chronotron działał wyłącznie w jedną stronę?- Bardzo.możliwe- odezwał się komendant, spoglądając na Jerome'a tak twardym wzrokiem, jakby chciał przykuć go do siedzenia i uchronić w ten sposób przed upadkiem - że od jesieni 1996 roku Stany Zjednoczone już nie istnieją.- Stwierdzenie to podziałało jak celny cios.Harness spoglądał na Jerome'a jak bokser, który przed chwilą powalił przeciwnika na deski.- To czysta spekulacja - wtrącił Steve.Poczuł nagle szalone pragnienie i spiesznie opróżnił drugą szklankę.Na podniebieniu pozostał smak cytryny.- Być może - odparował komendant, napełniając ponownie kieliszki - ale o ogromnym stopniu prawdopodobieństwa.Wygląda na to, ze Stanom Zjednoczonym nie dopisało szczęście w tej partii pokera, gdzie stawką była przyszłość.Przystąpiliśmy do tej akcji zbyt zadufani w sobie i to pozbawiło nas czujności.A teraz spłukaliśmy się co do grosza.Jerome wpatrywał się w milczeniu przed siebie.W jego oczach widniała trwoga.Steve podążył za wzrokiem przyjaciela: na ścianie wisiał luksusowy, jakkolwiek pożółkły już i upstrzony przez muchy kalendarz Pemexu na rok 1992 z zamieszczoną w nim mapą Ameryki Północnej.Terytorium USA sięgało tu od Maine na północy po Georgię, Alabamę i Missisipi na południu, bez dostępu do Zatoki.Na przeciwległym brzegu rozciągała się pokryta złotą farbą powierzchnia sięgająca aż do Pacyfiku i daleko na południe: Cesarstwo Meksykańskie.U góry z lewej strony widniał wystawny herb Habsburgów, z prawej jeszcze bardziej pompatyczny herb imperium naftowego.Steve uświadomił sobie nagle, że kurczowo zaciska dłonie na niezdarnie oheblowanej poręczy krzesła, jak gdyby siedział w fotelu katapultowanym, z którego w najbliższych ułamkach sekundy ma zostać wystrzelony.Odetchnął ostrożnie i usadowił się wygodniej.- Wróćmy teraz do naszej wspólnej teraźniejszości - zaproponował komendant - Mamy dziś 26 dzień lipca.W tej chwili jest - tu zerknął na zegarek - godzina szesnasta dwanaście.Proszę o dokładne nastawienie swoich zegarków.To tylko dla porządku, z którego nie możemy i nie chcemy przecież zrezygnować nawet w tych okolicznościach.-Jerome i Steve zastosowali się do tego polecenia - Nawiasem mówiąc, wskazówki zegarków należy przesuwać codziennie o godzinie 23.58 na godzinę 24.00.Tu dzień jest o dwie minuty krótszy.Ziemia kręci się troszkę szybciej, na razie.Gdzieś zaterkotał silnik Diesla i odgłos ten wypełnił popołudniową ciszę, zakłócaną tylko od czasu do czasu skrzeczącym wezwaniem w radiostacji.- Mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy już organizacją militarną, nie chciałbym więc wydawać wam rozkazów.Jest nas tu około trzydziestu, do tego trzeba doliczyć około 50 tubylców znajdujących się pod rozkazami swoich wodzów.Poznaliście już Goodlucka, wkrótce poznacie Blizzarda.Niektórzy z naszych, jak Murchinson i Ruiz, powinni jak najszybciej zostać zluzowani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •