[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakie światło! Jakie niebo! Jakie kolory! Kapryfolium kwitnie! Flamingi jak z obrazka stojąprzy słonym jeziorze! Ciepło, jak w lecie! Jakie słońce! Ale smrodkiem rodzimym zalatuje.Bogdzie rezydent? O, jest rezydentka.Bo, proszę pani, nie w tym hotelu.Bo, proszę pani, tu jestgorąco.Bo ja zapłaciłem z widokiem na basen.Pamięta? No, to niech to bierze pod uwagę.Nas nie musi brać pod uwagę, bo w ogóle nie wiemy, gdzie będziemy.Autobus nas dowozina miejsce.Wśród kaktusów, opuncji gotowych do kwitnięcia, palm, obok basenu jednegoi drugiego, a w jednym woda gotowana, dwadzieścia siedem stopni, idziemy do naszego aparta-mentu.Kuchnia, łazienka, salon, sypialnia (łóżko podwójne), taras, widok, że zapiera nam dech normalna moja doniczkowa juka sobie rośnie w glebie czerwonej i ma trzy metry, a mojemaleńkie beniaminki fikuski mają po cztery metry, i jeszcze agawy, eukaliptus, i pohukiwaniagardłowe lwów morskich z delfinarium  ale szczęśliwie zima na Cyprze, sezon się nie zaczął,delfinarium zamknięte, więc żadnych ludzi, żadnych oklasków.Wyjemy ze szczęścia.Ci państwo z naszego samolotu idą obok.Są bardzo niezadowoleni, że delfinarium niec-zynne.***Pukanie do drzwi.Trącam Justynkę.Ona krzyczy: Come in! Dlaczego tak krzyczy?  pyta mężczyzna, który staje w drzwiach.Oraz pyta, czy namprzyjemnie.Ożenił się z Cypryjką i tu pracuje.W tenisa może ze mną zagrać po pracy.Jak-byśmy czegoś potrzebowały, mówić.Bierzemy się do rozpakowywania.Wyjmujemy zupki.Wezcie dużo zupek  ktoś nam wc-zoraj poradził.Nie wychodzcie wieczorem.Cypr jest niebezpieczny.Dużo Ruskich.A przedewszystkim zupki.Będzie taniej.Justyna kupiła czterdzieści.Ja dwadzieścia osiem, dla nas obu,53 na te dwa tygodnie.Morze wpada nam przez otwarte drzwi.Mimo że się rozpadamy z powodubraku tlenoterapii, witaminy H, magnetoterapii i karczocha (nie wspominając o solarium), przezmimozowy gaj dobiegamy do morza.Jest nieprzytomnie przejrzyste, zielone, niebieskie, la-zurowo-turkusowo-szafirowe z domieszką szmaragdu i obsydianu.Och, wiosna mimozami sięzaczyna.Szalejemy ze szczęścia.W hotelu jeść nam nie dadzą, bo nie wykupiłyśmy.To nasza szansa.Popołudnie spędzamy napiciu wina z Robertem, który ożeniony z Cypryjką (gdzie ty Kaja, tam ja Kajus) przeniósł siętu i teraz nam wyjaśnia.Wyjaśnia:Sklepy są otwarte, jak Bóg da, bo jest przed sezonembanki są otwarte do południa, jeśli są otwarte, bo jest przed sezonemklimatyzację możemy sobie włączyć, bo tu jest zima i wieczorem temperatura spada do siedem-nastu stopniknajpy są otwarte niektóre, musimy się rozejrzeć, bo jest przed sezonemmafii rosyjskiej dużo nie ma, bo jest przed sezonemmorze zimne, koło dwudziestu stopni, bo jest przed sezonem.Radziłby nam pojechać na Pafos i w góry.Nigdy w życiu nie podejrzewałam, że będę tak szczęśliwa.Jakie to cudowne, że ten od Joliposzedł do Joli, bo ja bym siedziała teraz w tym bloku na czwartym piętrze, w mieszkankuspłaconym, i do głowy by mi nie przyszło, że można cokolwiek innego robić! I martwiłabymsię, że zrobił debet.I nigdy nie miałabym swojego własnego debetu! Kocham Jolę! Niech niema ospy! Chyba mi się na mózg rzuciło, żeby tak zle życzyć innej wspaniałej kobiecie.Choć jużjest ukarana, bo on z nią jest.***Idziemy na spotkanie uczestników turnusu.Jakoś niezadowoleni.A dlaczego ja nie mampokoju z widokiem na basen? A dlaczego tu tak zimno? Co ty mówisz, gorąco? A wycieczki? Bomy na wycieczkę.Ale co tu można zobaczyć? Bo w Tunezji& Bo na Rodos& Bo na Tenery-fie& Wszyscy tu są przez pomyłkę.My nie.Chcemy do Pafos, bo tam się narodziła Afrodyta! Z piany.I tylko z piany.Co prawda męscyszowiniści twierdzą, jakoby resztki męskości po kastracji Uranosa, któremu Kronos oberżnąłwyżej wzmiankowaną, wpadły do morza i strzyknęły pianą, przyczyniając się do narodzin pięk-na, zmysłowości i radości.Ale to nieprawda.Z piany i samej piany.Uwielbiam Cypr.Zawsze będę robiła debet w lutym i zostawiała Tosię ze zwierzątkamiw domu!54 ***Z elementów erotycznych: boli mnie kark.Justyna robi mi masaż.Autokar szepcze:  Byłytakie dwie na Kos, wiesz, jak na Lesbos.Wobec tego już zawsze trzymamy się za rączki.Plaża Afrodyty.Na planie pierwszym drzewo bez liści.Zima.Za to wiszą chusteczki, wstążki,papierki, prezerwatywy, majtki, rajstopy, kartki, bluzki, zdjęcia, szmatki, włosy.Jednym słowem,wota.Przewodniczka uprzejmie wyjaśnia, że tutejszym zwyczajem jest zostawianie przy świę-tym miejscu rzeczy osobistych.Wtedy masz pewność, że twoje życzenia zostaną spełnione.Zaskarbiasz sobie wdzięczność Siły Wyższej.Tutaj  Afrodyty.Nie mamy podwiązek, rajstop, wstążeczek, prezerwatyw, zdjęć, szmatek.Justyna przyczepiaodcinek biletu lotniczego, z imieniem, nazwiskiem i adresem, żeby się Afrodycie nie pomyliło.Ja bazgrzę na kartce swoje życzenie.Nie powiem, jakie.Teraz trzeba się rzucić na plażę i znalezć kamień w kształcie serca, obmywany pianą z Pafos.Przyniesie on miłość, powodzenie, szczęście itd.na cały rok.Justyna wybiera dla znajomych malutkie zgrabniutkie kamyczki.Ja klęczę przy plecaku i pakuję, ile wlezie.Mam parę kilo-gramów plaży przy sobie.Błogosławieństwo Afrodyty jest mi bardzo potrzebne.Nie to, żebymznowu chciała się zakochać, Boże broń, ale tak na wszelki wypadek&W Pafos port.Woda taka, że tylko się topić.Wszystko widać.Ludzie uśmiechnięci, nie wiedz-ieć czemu.No więc knajpa przy morzu.No więc krewetki.Pojawia się On.Wysoki.Ciemny.Koło trzydziestki.Oczy złociste, nos garbaty, okulary na nosie.Fiołkowe.Nie oczy, okulary.Zagania nas do swojego stolika.A czy nam się Cypr podoba? Podoba.A może byśmy poszłyz nim na kolację, bo tu pięknie.Wyraznie coś nam chce pokazać.Obu nam.Uśmiechamy siępromiennie.Nie jest z nami tak zle!To co? Zostaniemy? Nie, nie zostaniemy.A może jednak?  oczy mu błyszczą.No proszę,jest doprawdy młodszy od każdej z nas.Gdybyśmy tylko chciały& Jemy krewetki, skóra namsię wygładza od witaminy E.Erotyzmu.Wisi w powietrzu, a morze rytmicznie bije o brzeg.Smakowało nam? To cudownie.A okulary możemy zdjąć, bo chciałby zobaczyć oczy? Możemy.Niech on swoje też zdejmie.Ma optyczne, ale cóż to szkodzi.Zdejmie.A deser? Kawa cypryjs-ka.Jak mamy na imię? Och, to cudownie.Bo gdybyśmy się zechciały z nim spotkać, to trojew łan bed byłoby łanderful.Izint it?Zatkało mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •