[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym, co uratowało go przed skręceniem karku, była mała wysokość.Furia zaćmiła jej wzrok; miała ochotę mordować.Zawróciła Kyrr i rzuciłają pionowo ku napastnikom.Instynkt ptaka nakazywał wrzeszczeć z wściekłości,lecz Jutrzenka zabroniła tego jastrzębicy, nie chcąc, aby przedwcześnie domy-ślono się jej obecności.Przeczesując las czuła, jak jej więz-ptak pragnie krwii zemsty równie mocno, jak ona sama.Zabić! Zabić ich wszystkich!Jutrzenka zagryzła zęby i ze wszystkich sił poskramiała swą towarzyszkę. Je-śli mi się wymknie, stracę ją na zawsze.Już nigdy mnie nie posłucha, gdy wpadnie145 w gniew.Przy nieprzytomnych gryfach stali dwaj mężczyzni.Ten z kuszą najwyrazniejpilnował Treyvana, wyglądającego teraz jak żałosna kupka pierza.Drugi nachylałsię nad półprzytomną Hydoną; nie miał broni i nosił skórzaną kurtę; bez wątpieniabył magiem, jednym z Innych, który nadał sobie tylko po części ludzki kształt.Robił coś samicy.Jutrzenka nie miała czasu, aby myśleć, bo Hydoną nagle krzyknęła w rozdzie-rającym bólu, a Kyrr na ten głos wydarła się dziewczynie spod kontroli.Nieważ-ne; Jutrzenka sama chciała właśnie puścić jastrzębicę, by mogła robić, czego tylkozapragnie.Z dzikim wrzaskiem spadły w dół, szponami celując prosto w oczy maga, któ-ry podniósł głowę.Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyła, były jego oczy.Oczyz pionowymi zrenicami, ostre kły odsłonięte w pełnym nienawiści uśmiechu.A potem coś ją uderzyło i zapadła w ciemność. ROZDZIAA SZESNASTYELSPETHElspeth zaklęła pod nosem, kiedy zauważyła w tłumie znajomy profil.Skifznów ją śledził.Handlarz w turbanie zachęcił ją do dokładniejszego obejrzenia skórzanej sa-kiewki, jaką trzymała w ręku, zaklinając się, że już bardziej nie może obniżyćceny.Elspeth nadal targowała się z nim leniwie, obserwując jednocześnie Skifa,który pojawiał się i znikał tu i tam.Był naprawdę bardzo dobry; nikt nie mógł siędomyślać, że podąża właśnie za nią; na tym bazarze pełnym ludzi wszelkich naro-dowości nikt się nie wyróżniał.Sezon handlowy był w pełni rozkwitu i włóczylisię tu wszyscy, poczynając od kupców, przez najemników, na turystach kończąc.Gdyby nie to, że znała wszystkie sztuczki Skifa, nie zdołałaby go dostrzec.Alew końcu sam ją tych sztuczek nauczył.Dobrze przynajmniej, że była na tyleostrożna, aby nie przestać wypatrywać innych, którzy mogli ją śledzić.Sakiewka pachniała dobrą skórą, a handlarz uparcie twierdził, że jeszcze chwi-la, a ona go puści z torbami.To stawało się denerwujące.Nie, to już się stałodenerwujące.Zaczynała tracić cierpliwość.Już dwa razy spotykała kogoś, ktotwierdził, że zna Shin a in i dwa razy jej wysiłki spełzły na niczym.Ludzie kla-nów trzymali się na uboczu. Powinnaś tu być na wiosnę!  mówili handlarze dywanów. Oni są tutylko wiosną, ale mam parę przepięknych dywanów i sprzedam ci je za okazyjnącenę. Poczekaj do jesieni  twierdzili handlarze koni. Przyjeżdżają tu tylkojesienią, ale sprzedam ci świetną klacz pod siodło. Dopiero co tu byli  usłyszała od pasterzy, którzy mówili z takim ak-centem, że ledwo ich rozumiała. Tale sedrin, powiadasz? Jasne włosy, nie?Minęłaś się z nimi, byli tu tydzień temu, kupowali sobie muflony.Byli tu tydzień temu, wiosną, jeszcze ich tu nie ma  najbliżej prawdy bylipasterze.Przynajmniej wiedzieli, że w klanie Kero są ludzie z jasnymi włosami,potomkowie Kethry.Jednak to nie ułatwiało odnalezienia Shin a in: gdziekolwiek147 szła, albo już zniknęli, albo jeszcze się nie pojawili. Wczoraj ciastka, jutro ciastka, ale dzisiaj na głodniaka  mruczała dosiebie, płacąc za sakiewkę i jednocześnie nadal obserwując Skifa.Nowy nabytekbył naprawdę zmyślny, nieomal nie do ukradzenia.Rozejrzała się po targowiskui stwierdziła, że w wyrobach skórzanych nie ma czego szukać, należało zacząćrobić coś innego.Na przykład rozmówić się ze Skifem.Tłum gęstniał z chwili na chwilę i zastanawiała się co, na bogów, oni wszyscytu robią? Nie każdy przecież jest sprzedawcą czy kupującym! Wyglądało na to, żeprzeważająca częśćludzi przyszła tylko dla rozrywki, a strażnicy odpędzali kie-szonkowców [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •