[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Holth to wspaniała królowa.- Oczy Orlith zawirowały jaskrawie.- A Leri jest cudowna.- Moreta podeszła do swojej królowej, która opuściła głowę, żeby Moreta mogła ją pogłaskać.Przez jakiś czas nie będziesz uczestniczyć w Opadach - dodała, oceniając wypukłość brzucha Orlith.- Będę latała jutro.A jak zajdzie potrzeba, to później też polecę.- I żebyś nie miała mi za złe, że poleciałam ten kawałeczek z Malth!- Nie mam ci tego za złe.Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze z tobą polecę.- Nie istnieje tak wielka potrzeba, żebyś miała opuścić swoje jaja, najmilsza.- Moreta pogładziła ją ze zrozumieniem po wypukłościach.- To będzie spora kupka jaj.- Wiem.- W głosie Orlith dał się słyszeć ton satysfakcji- Lepiej już zejdę do tej Niższej Jaskini.- Moreta wzdrygnęła się na myśl, co ją czeka.Potem przypomniała sobie, że mieszkańców weyrów charakteryzuje nie tylko hart ciała, ale i hart ducha.Na każdy Opad lecieli ze świadomością, że niektórzy z nich doznają obrażeń, a może nawet zginą.Znosili to z hartem i odwagą.Czemu to niewidzialne niebezpieczeństwo miało być groźniejsze niż Nici, które wypalały w nich bruzdy?Podstępnie udzieliło jej się przerażenie Sh’galla.Przecież nikt nie miał pewności, że kontakt musi prowadzić do choroby.K’lon i Berchar? No cóż, można to było uznać za nieszczęśliwy przypadek - K’lon tak często odwiedzał Amurry’ego w Igenie.Prędzej niż Sh’gall zachoruje ona, ponieważ chciała pomóc temu biegusowi.Moreta wzięła pasek Leri i wyszła z weyru, obejrzawszy się na Orlith, która układała się wygodnie.Mgła była już rzadsza i Moreta widziała zarysy całych schodów, chociaż Niższe Jaskinie zobaczyła dopiero wtedy, kiedy przebyła prawie połowę drogi przez Nieckę.W Niższej Jaskini było sporo ludzi.Siedziała tam, posilając się, większość mieszkańców Weyru.Kobiety i weyrzątka krążyły pomiędzy jedzącymi z dzbanami klanu, ale bukłaki z winem należały do rzadkości.Pozostałe partnerki królowych - Lidora, Haura i Kamiana - zajmowały miejsce przy stole na podwyższeniu, a obok siedzieli ich partnerzy.Zauważono ją i rozmowy na chwilę przycichły.Moreta odszukała Trala, który jak zwykle zajęty był naprawianiem różnych skórzanych rzeczy.Szła przez jaskinię, kiwając głową i uśmiechając się do jeźdźców i mieszkańców weyru.Uspokoiła się trochę, widząc wyczekiwanie zebranych.- Trzeba zreperować ten rzemyk Leri, Tralu.- Oczywiście nie możemy jej stracić - powiedział brunatny jeździec, wziął pasek i położył go na wierzchu, na innych rzeczach przygotowanych do naprawy.- Czyżbyśmy źle zrozumieli bębny, Moreto? - zapytał nagle jeden z młodszych brunatnych jeźdźców.Jego głos brzmiał zbyt głośno i obcesowo.- Zależy od tego, jak bardzo cię rano bolała głowa - odpowiedziała Moreta ze śmiechem, któremu zawtórowali inni.- Klah czy wino? - zapytała ją Haura, kiedy weszła na podium.- Wino - powiedziała stanowczo Moreta, a jej sąsiedzi z aprobatą przyjęli ten wybór.- To może pójść w nogi - zauważył ktoś.- A czyż nie świetnie tańczyło się w Ruacie? - Pociągnęła łyk wina, a potem popatrzyła na zwrócone ku sobie twarze.- Kto z was nie wie jeszcze, jaką wiadomość przekazały bębny?- Tych, którzy przespali komunikat, poinformowała podczas śniadania Nesso - zauważył ktoś z samego środka sali.- A więc wiecie tyle, co i ja.Na Pernie wybuchła epidemia, spowodowała ją ta bestia, którą żeglarze wyciągnęli z morza pomiędzy Igenem a wyspą Ista.Zapadają na nią biegusy, ale Mistrz Talpan mówi, że whery-strażnicy, intrusie i smoki nie chorują na to.Mistrz Capiam nie wie jeszcze, jak się ta choroba nazywa, ale jeżeli ma ona swój początek na Południowym Kontynencie, to jest szansa, że będzie o niej jakaś wzmianka w starych kronikach.- Jak o wszystkim innym - zawołał jakiś dowcipniś.- Tak więc jest to tylko kwestią czasu, zanim dowiemy się, jak ją leczyć.Jednakże - tu Moreta spoważniała - Mistrz Capiam ostrzega, żeby się nie spotykać w większych grupach.- Powinien był nam o tym powiedzieć wczoraj.- Jutro jest Opad.Nie życzę sobie żadnego heroizmu.Objawami choroby są bóle głowy i gorączka.- A wiec K’lon złapał tę zarazę?- Być może, ale wyzdrowiał.Gdzieś od wschodniej strony jaskini rozległ się jakiś zmartwiony głos: - A co z Bercharem?- Najprawdopodobniej zaraził się od K’lona, ale obydwaj z S’gorem odizolowali się, jak pewnie wiecie.- A Sh’gall?W jaskini nastąpiło poruszenie.- Czuł się znakomicie dziesięć minut temu - powiedziała sucho Moreta.- Poleci jutro przeciw Niciom.I my też
[ Pobierz całość w formacie PDF ]