[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czyżbyśmy źle zrozumieli bębny, Moreto? - zapytał nagle jeden z młodszych brunatnych jeźdźców.Jego głos brzmiał zbyt głośno i obcesowo.- Zależy od tego, jak bardzo cię rano bolała głowa - odpowiedziała Moreta ze śmiechem, któremu zawtórowali inni.- Klah czy wino? - zapytała ją Haura, kiedy weszła na podium.- Wino - powiedziała stanowczo Moreta, a jej sąsiedzi z aprobatą przyjęli ten wybór.- To może pójść w nogi - zauważył ktoś.- A czyż nie świetnie tańczyło się w Ruacie? - Pociągnęła łyk wina, a potem popatrzyła na zwrócone ku sobie twarze.- Kto z was nie wie jeszcze, jaką wiadomość przekazały bębny?- Tych, którzy przespali komunikat, poinformowała podczas śniadania Nesso - zauważył ktoś z samego środka sali.- A więc wiecie tyle, co i ja.Na Pernie wybuchła epidemia, spowodowała ją ta bestia, którą żeglarze wyciągnęli z morza pomiędzy Igenem a wyspą Ista.Zapadają na nią biegusy, ale Mistrz Talpan mówi, że whery-strażnicy, intrusie i smoki nie chorują na to.Mistrz Capiam nie wie jeszcze, jak się ta choroba nazywa, ale jeżeli ma ona swój początek na Południowym Kontynencie, to jest szansa, że będzie o niej jakaś wzmianka w starych kronikach.- Jak o wszystkim innym - zawołał jakiś dowcipniś.- Tak więc jest to tylko kwestią czasu, zanim dowiemy się, jak ją leczyć.Jednakże - tu Moreta spoważniała - Mistrz Capiam ostrzega, żeby się nie spotykać w większych grupach.- Powinien był nam o tym powiedzieć wczoraj.- Jutro jest Opad.Nie życzę sobie żadnego heroizmu.Objawami choroby są bóle głowy i gorączka.- A wiec K’lon złapał tę zarazę?- Być może, ale wyzdrowiał.Gdzieś od wschodniej strony jaskini rozległ się jakiś zmartwiony głos: - A co z Bercharem?- Najprawdopodobniej zaraził się od K’lona, ale obydwaj z S’gorem odizolowali się, jak pewnie wiecie.- A Sh’gall?W jaskini nastąpiło poruszenie.- Czuł się znakomicie dziesięć minut temu - powiedziała sucho Moreta.- Poleci jutro przeciw Niciom.I my też.- Moreto – T’nure, jeździec zielonej Tapeth, podniósł się od swojego stołu - jak długo potrwa ta kwarantanna?- Aż ją zniesie Mistrz Capiam.- Zobaczyła, że na twarzy T’nure’a odmalowało się niezadowolenie.- Weyr Fort będzie posłuszny! - Zanim skończyła, odezwało się łatwe do rozpoznania trąbienie królowych.Żaden smok nie okaże królowej nieposłuszeństwa.Moreta podziękowała Orlith za ten komentarz.- Wobec niedyspozycji Berchara na ciebie, Declanie i na ciebie, Maylone, spada odpowiedzialność za rannych.Nesso, musisz być ze swoją grupą przygotowana, żeby im pomóc.S’perenie, czy mogę liczyć na twoją pomoc?- Zawsze, Władczyni Weyru.- Hauro? - Jeźdżczyni królowej skinęła głową niezbyt chętnie.- Czy zostało nam coś jeszcze do omówienia?- Czy Holth poleci? - zapytała cicho Haura.- Tak! - powiedziała Moreta kategorycznie.Nie pozwoli, by ktokolwiek to kwestionował.- Leri jak zwykle porozmawia z naziemnymi drużynami, trzymając się od nich z daleka na swojej Holth.- Moreto - odezwał się T’ral - skoro już mowa o naziemnych drużynach, to wiem, że Nabol i Crom stawią się jutro, ale co będzie przy następnym Opadzie - nad Tillekiem, a potem w Ruacie? Jeżeli ta zaraza się rozprzestrzeni i nie będzie kim obsadzić załóg?- Zaczniemy się tym martwić przy następnym Opadzie - powiedziała Moreta pospiesznie, z beztroskim uśmiechem.Ruatha! Ileż ludzi przybyło na tamto Zgromadzenie! - Warownie wypełnią swoje obowiązki, a Weyry wykonają swoje!To powtórne zapewnienie spotkało się z pełnym aprobaty aplauzem.Usiadła, dając tym poznać, że dyskusja się skończyła.Nesso weszła na podium z talerzem jedzenia.- Powinnaś wiedzieć - powiedziała przyciszonym głosem że na wszystkich wiadomościach jako nadawca podpisany jest teraz Fortine.- Nie Capiam?Nesso powoli pokręciła głową.- Ani razu od południa.- Czy ktoś jeszcze to zauważył?Nesso siąknęła nosem z obrażoną godnością.- Ja również znam swoje obowiązki, Władczyni Weyru.Capiam stwierdził, że głowa boli go tak samo jak przedtem.Usiłował znaleźć jakąś pozycję, która przyniosłaby mu ulgę.Zegar chyba się późni: dopiero za godzinę będzie mógł zażyć czwartą porcję soku fellisowego.Dzięki tojadowi serce biło mu bardziej regularnie.Uzdrowiciel ostrożnie przekręcił się na prawy bok.Rozluźnił mięśnie karku i pozwolił głowie opaść na wypchaną włosiem poduszkę.Mógłby teraz zliczyć wszystkie włókienka w poszewce, tak gniotły go w przewrażliwioną skórę.Jego cierpienia jeszcze się wzmogły, bo wieża bębnów zaczęła przekazywać jakąś pilną wiadomość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]