[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pałka już spadała, zmierzając ku twarzy Michaela, ale zanim zdążyła go uderzyć, Blok chwycił Krollego za nadgarstek i po­wstrzymał cios.- Chwileczkę - powiedział, patrząc twardo na Michaela.- To tylko takie wyrażenie.Dwa słowa, które pan wydobył z Fran­kewitza.Nie miały dla niego żadnego znaczenia i tak samo nie znaczą nic dla pana.Michael uznał, że nadeszła pora na kolejny ślepy strzał.- Alianci mogą potraktować to odmiennie.W celi zapadła cisza, jakby sama wzmianka o aliantach była w stanie zmrozić krew w żyłach.Blok nadal wpatrywał się w Mi­chaela, ale jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.- Majorze Krolle - odezwał się Blok - czy zechciałby pan opuścić celę? Bauman, ty też.- Odczekał, aż major i jego adiu­tant odejdą, i zaczął się przechadzać w tę i z powrotem po celi, trzymając ręce za plecami i pochylając się nieco do przodu.Zatrzymał się nagle.- Pan blefuje.Nie wie pan absolutnie nic o „Żelaznej Pięści”.- Wiem, że jest pan odpowiedzialny za bezpieczeństwo tego przedsięwzięcia - powiedział Michael, ostrożnie dobierając sło­wa.- Sądzę, że nie zabrał mnie pan do siedziby gestapo w Ber­linie, ponieważ nie chce pan, aby przełożeni się dowiedzieli, że nastąpił przeciek chronionych informacji.- Nie było przecieku.Poza tym nie wiem, o jakim przedsię­wzięciu pan mówi.- Och, tak, wie pan.Obawiam się, że to już żadna tajemnica.Blok podszedł do Michaela i nachylił się nad nim.- Naprawdę? Więc niech pan mi powie, baronie, czym jest „Żelazna Pięść”? - zapytał, dysząc odorem parówek i kiszonej kapusty.Nadszedł moment prawdy.Michael wiedział bardzo dobrze, że jedno zdanie może zdecydować, jaki wyrok zapadnie.- Doktor Hildebrand stworzył coś o wiele bardziej skutecz­nego niż płyn insektobójczy, prawda?Blok zacisnął szczęki, ale poza tym ani drgnął.- Potwierdzam, że dostałem się do apartamentu Sandlera - kontynuował Michael.- Przedtem wszedłem do pańskiego po­koju.Znalazłem pański neseser i fotografie z eksperymentów Hildebranda.Sądzę, że to byli jeńcy.Skąd ich pan tam wysyła? Stąd czy z innych obozów?Blok zmrużył powieki.- Więc pospekulujmy, dobrze? - zapytał Michael.- Wysyła pan jeńców z różnych obozów.Są przewożeni do laborato­rium Hildebranda na wyspie Skarpa.- Twarz Bloka poszarzała.- O.napiłbym się łyk wina - powiedział Michael.- Żeby prze­płukać gardło.- Poderżnę ci to gardło, ty słowiański sukinsynu! - syk­nął Blok.- Nie sądzę.Proszę o łyk wina.Blok stał bez ruchu.W końcu zimny uśmiech pojawił się na jego ustach.- Jak pan sobie życzy, baronie.- Wziął kielich wina z tacy i przyłożył go do ust Michaela, pozwalając mu zaczerpnąć jeden łyk.- No, niech pan dalej fantazjuje.Michael oblizał spuchniętą dolną wargę, zapiekła go od wina.- Jeńcy poddawani są przez Hildebranda eksperymentom.Jak dotąd było ich ponad trzystu, o ile pamiętam.Przypuszczam, że pan regularnie rozmawia z Hildebrandem.Prawdopodobnie uży­wał pan tych zdjęć, aby pokazać swoim przełożonym, jak prze­biegają prace.Zgadza się?- Wie pan co? Ta cela jest bardzo dziwna.- Blok rozejrzał się.- Słychać głosy ludzi, którzy tu zginęli.- Pan może chcieć mnie zabić, ale pan tego nie zrobi.I pan, i ja wiemy, jak ważna jest „Żelazna Pięść”.- Kolejny strzał na oślep, który nie chybił celu.Blok patrzył na niego nieruchomym wzrokiem.- Moi przyjaciele w Moskwie byliby zachwyceni możliwością przekazania tej informacji aliantom.Sugestie Michaela trafiły na podatny grunt.- Kto jeszcze o tym wie? - zapytał Blok.Jego głos był napięty, niemal drżał.- Chesna nie jest jedyną osobą.- Michael zdecydował się naciskać na Bloka.- Kiedy ja przebywałem w pańskim aparta­mencie, ona była z panem.Argument Michaela przekonał Bloka.Zamarł na chwilę, kiedy pomyślał, że wśród obsługi „Reichkronen” musi być zdrajca.- Kto dał panu klucz?- Tego nie wiem.Klucz został dostarczony do apartamentu Chesny podczas spotkania klubu „Piekło”.Zwróciłem klucz, wrzucając go do doniczki na drugim piętrze.„Jak dotąd całkiem nieźle” - pomyślał.Blokowi nigdy nie przyszłoby do głowy, że wspiął się po ścianie zamku.Podniósł głowę.Serce biło mu pośpiesznie.Wiedział, że prowadzi nie­bezpieczną grę, ale musiał zyskać na czasie.- Wie pan, myślę, że ma pan rację co do tej celi.Rzeczywiście słychać tutaj głos martwego pułkownika.- Niech pan z łaski swojej, baronie, nie będzie taki dowcip­ny.- Blok uśmiechnął się nieznacznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •