[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zwłaszcza jeślimu się trochę dopomoże.– To staranie zostało mu oszczędzone.Wy, Williamie, powinniście się wstydzić, memusekretarzowi jednakże dziękuję za ostrzeżenie!– Oznacza to – ciągnął William nieporuszony, ale zniżonym głosem – że inni wiedzą osprawie.– Macie na myśli pana Anjou?– Tak – odparł mój sekretarz – i przez to życie Jezy jest bezpośrednio zagrożone, gdyżpan Karol będzie miał chyba skrupuły, by podnieść rękę na swego brata, ale nie zawaha sięzabić dzieci.– Przeorat Syjonu będzie umiał temu przeszkodzić!– Ostatecznie z pewnością tak, co jednak wiemy o wszystkich ryzykownych posunięciachw tej grze? Może Przeoratowi przypadną do gustu górnolotne plany Anjou, może będzie musię podobało poszczuć Kapetynga na Kapetynga? Nie lekceważcie Anjou, który jutrowstępuje do zakonu, jeśli to.– Templariusze nie będą w tym współuczestniczyć! – zaprotestowałem.– Skąd mają wiedzieć o jego morderczych zamiarach? – przygwoździł mnie William.–Cicho, zbliża się król!Z ciemności, bez pochodni, aby wroga nie naprowadzać na cel, nadszedł król zorszakiem.Szambelan Chatillona obwieścił przygnębiony śmierć swego pana.Wówczas królLudwik powiedział głośno:– Mógłbym zrezygnować także z tysiąca rycerzy, gdyby byli tacy jak pan Walter,oznaczałoby to bowiem, że lekceważyliby moje rozkazy, jak to uczynił ten rycerz!Wszyscy milczeli przygnębieni, a król dorzucił:– Nikomu to czekanie nie przychodzi ciężej niż mnie.Jednak podjęliśmy decyzję, aby niewyruszać dalej, póki nasz brat Alfons nie przybędzie z posiłkami.Dawno powinien tu być.–Zwrócił się do mnie przyjaźnie: – Nie mamy żadnych wieści i napawa to nas wielką troską.Wtedy wystąpił mój stary Dean z Manruptu.– Wasza Królewska Mość – powiedział – dlaczego arcychrześcijański król nie sięgnie ponasuwający się zbawienny środek.Nie dowierzałem własnym uszom.–.i nie nada swojej słabej nadziei pokornego wyrazu przez błagalną procesję?Król popatrzył na niego zdumiony, a potem zwrócił się do swoich ludzi:– Wciąż jesteśmy zawstydzani przez prostych kapłanów! – I rzekł do mnie: – DrogiJoinville, skoro macie w swej służbie tak zacnych ludzi, urządzicie procesje.Będą trwały takdługo, póki hrabia Poitou do nas nie dotrze!Damietta, 24 października A.D.1249Ave maris stella,Dei mater alma,Atque semper virgo,Felix coeli porta.Chorobliwe ambicje joannitów oraz sterowana nieznaną ręką tęsknota Kapetyngów zaimperialną godnością stały się naprawdę niebezpieczne, gdy postanowiono wciągnąć w grędzieci.W grę, do której włączyły się siły, które dopuszczały tylko jedno wyjście.Poświęceniepionka nie zadowoliłoby ich wyzywającej dumy i wcale nie oznaczało, że figury, jak naprzykład moja skromna osoba, zostaną oszczędzone.W każdą sobotę odbywały się teraz zarządzone przez króla procesje.Wychodziły zkwatery papieskiego legata i szły przez całe miasto do kościoła Najświętszej Marii Panny,Matce Bożej bowiem został poświecony dawny meczet.Solva vincla reis,Profer lumen caecis,Mała nostra pelle,Bona cunctis posce.Procesje nie przeszkadzały Egipcjanom zakradać się co noc do naszego obozu ipodstępnie mordować śpiących.I tak szlachetny pan de Courtenay znalazł rano swoich wartowników we krwi, bez głów,gdyż sułtan za każdą głowę chrześcijanina płaci złotą bizantyńską monetą.Po tym wypadku Anjou zabronił strażom obozowym pełnienia służby na koniach,ponieważ wówczas uchodzą ich uwagi Beduini, wijący się po ziemi między namiotami jakjaszczurki.Kazał także wykopać rów wokół obozu i wzmocnić piaskowe wały, abyprzynajmniej połowa wojska mogła spać, podczas gdy druga połowa będzie trzymać straż.Monstra te esse matrem:Sumat per te preces.Qui pro nobis natus,Tulit esse tuus.W niedzielę po trzeciej procesji poskutkowało wstawiennictwo Matki Bożej: przypłynąłhrabia Poitou ze znaczną flotą i przywiózł długo oczekiwane posiłki z Francji.Król Ludwik wezwał wszystkich dowódców do siebie, do pałacu sułtańskiego w mieście.Nie przybył tylko hrabia Anjou, który dowodził obozem.Król na wstępie podał nam dowiadomości, że propozycję sułtana, by wymienić Damiettę za Jeruzalem, pozostawił bezodpowiedzi.Nie pertraktuje z poganami.Potem oznajmił, że obecnie jesteśmy dostatecznie mocni, by posunąć się naprzód kuKairowi.Hrabia Piotr z Bretanii, któremu Anjou przekazał swój głos w radzie, poddał natychmiastpod rozwagę myśl, że byłoby mądrzej zaatakować Aleksandrię.Taki krok zaskoczyłbywroga; mamy teraz dość statków, aby pokonać wszystkie odnogi Nilu i kanały, własna flotachroniłaby też nasze flanki.Wraz ze zdobyciem Aleksandrii, w której przeciwnie niż wDamietcie, jest port dla zaopatrzenia, opanowalibyśmy całe śródziemnomorskie wybrzeżeEgiptu.Odciętego od wszelkiego handlu sułtana wkrótce rzucilibyśmy na kolana.Baronowie z Ziemi Świętej, którzy gorzko doświadczyli działania takiej blokady,przytaknęli mu natychmiast.Ale Robert Artois gwałtownie sprzeciwił się postępowaniu, którepachniało wojną handlową, nie zaś chrześcijańską wyprawą krzyżową.– Kto chce zabić węża, musi rozdeptać mu łeb! – przekonywał.Wbrew oczekiwaniu pan Ludwik zgodził się z nim i wtedy większość dowódców, którymznudziła się długa bezczynność i chcieli tylko jednego – żeby się wreszcie coś działo, niewniosła sprzeciwu, ba, przystała na to, żeby się przypodobać królowi.I tak sprawa zostałaprzesądzona.Damietta, 20 listopada A.D [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •