[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Delikat-ność tego pocałunku sprawiła, że aż zaparło jej dech.Uniosła głowę i otarła łzy. Wierzysz w to, czy tylko tak mówisz, żebym poczuła się lepiej? Wierzę. Przesunął palcem pod jej okiem, jakby chciał zetrzeć łzę. Będzie dobrze.Nie wszyscy pozostają razem.Nadal masz wybór.Przypomniała sobie jego wcześniejsze słowa.Potem nachylił się& A może to ona? W każdym razie ich usta się spotkały.Jej poduszka zsunęła się na podłogę.Pocałunek był delikatny i powolny, jakby Chase się bał, że Della będzie go żałowała.I pewnie takbędzie, ale biorąc pod uwagę to, przez co przeszła, potrzebowała czegoś dla odwrócenia uwagi. Towłaśnie było to , uznała. Zwykłe odwrócenie uwagi.Ten pocałunek nie oznaczał całego życia.Tobyłtylko& pocałunek.Chase wsunął język w jej usta.Della usłyszała w oddali zbliżające się do domku kroki.Zanimzdołała pomyśleć o czymś poza ustami Chase a, drzwi do jej pokoju się otwarły. Do środka wpadła Miranda. Słyszałaś, że Perry jest&  Czarownica zatrzymała się tak gwałtownie, że jej tenisówki pewniezostawiły na podłodze ślady palonej gumy.Jej orzechowe oczy zrobiły się wielkie jak spodki.Szczęka jej opadła. Och& przepraszam.Ja& Wy& nie przerywajcie sobie.Chase poderwał się na równe nogi, pewnie próbując naprawić sytuację, ale coś w sposobie, w jakizapinał spodnie, sprawiło, że wyglądała jeszcze gorzej.Miranda cofnęła się o kilka kroków i zatrzasnęła drzwi.Chase spojrzał na Dellę. Przepraszam  odezwał się szczerze.Della opadła na łóżko i zamknąwszy oczy, zaczęła się zastanawiać, jak ludzkie emocje w tak krótkimczasie mogą przejść od przerażenia, przez pragnienie pocałunków, po upokorzenie. Po prostu wyjdz  jęknęła i zaczęła nasłuchiwać, czy spełni jej życzenie.Nie rozległy się żadne kroki.Za to materac ugiął się, gdy Chase usiadł obok niej. Jesteś pewna, że wszystko w porządku? To było naprawdę straszne.Ja tylko& Ja& Ty& Nowiesz&Kiedy zaczął mówić od rzeczy, otworzyła oczy i zorientowała się, że chyba dopiero teraz zauważył,co miała na sobie, a raczej czego nie miała. Proszę, po prostu wyjdz.Przesunął wzrokiem po jej twarzy.Powoli.A rysujący się w jego oczach niepokój zamienił się w cośinnego.Miał rozszerzone zrenice, a zieleń jego oczu zdawała się lśnić od innych uczuć. Ale& em& nie sądzisz, że powinniśmy& omówić to, co widzieliśmy? Nie teraz  powiedziała przez zaciśnięte zęby i znów zakryła się poduszką.Jej kostium kąpielowy odsłaniał więcej niż majtki i stanik, ale ponieważ to nie było bikini, czuła siębardziej bezbronna. Dobrze. Odwrócił się do drzwi. Nie tędy  warknęła. Oknem.Spojrzał na nią, a w jego oczach widać było uśmiech.  Jeśli się wymknę, to ona naprawdę uzna, że my& No wiesz.Della usiadła, obejmując poduszkę. Jesteś bez koszuli, miałeś rozpięte spodnie, a ja mam na sobie tylko bieliznę.I z jakichś dziwnychprzyczyn całowaliśmy się.Nie ma na świecie słów, które przekonałyby ją, że nie robiliśmy  nowiesz.Więc po prostu wyjdz oknem.Chase otworzył okno i wystawił jedną nogę, po czym spojrzał na nią z tym filuternym błyskiem woku. Jedna sprawa. Co?  warknęła.Odpowiedział uśmiechem. No dobra, dwie. Co?  znów warknęła. Po pierwsze. Zamilkł na chwilę. Ten& ten pocałunek, który przed chwilą nastąpił.To byłatwoja decyzja.To ty mnie pocałowałaś.Skrzywiła się, bo cholera, nie chciała, by jej o tym przypominano. Po drugie, pomyliłaś dni. Co? Masz na sobie piątkowe majtki, a jest niedziela.Rzuciła w niego poduszką, a potem spojrzała na siebie, by to sprawdzić.Tak, włożyła piątkowemajtki.Zasłoniła ręką oczy i jęknęła głucho.Rozdział 16Kilka minut pózniej ubrana, ale wciąż jeszcze niegotowa na spotkanie z oskarżycielskim wzrokiemprzyja-ciółki ani na śmiertelny chłód, który znów zapanował w pokoju, Della usłyszała na ganku kroki. Wcią-gnęła lodowate powietrze i rozpoznała zapach Kylie oraz jej kota.Słyszała, jak Kylie rozmawia zMirandą.Specjalnie nie nasłuchiwała, tylko wyobrażała sobie, co też czarownica jej mówi.Nagleroz-legło się przeszywające miauknięcie.Czyżby kot był niezadowolony, że w domku był wcześniejBaxter?W tym samym momencie Kylie zastukała do pokoju Delli. Proszę  powiedziała wampirzyca, jakby miała jakiś wybór.Kylie, z poważną miną, weszła jako pierwsza.Usiadła na brzegu łóżka, obok Delli. Wszystko w porządku? Nie brykaliśmy w łóżku.Miałam wizję, on też ją zobaczył, a kiedy się ocknął, przybiegł tutaj.Della spojrzała na stojącą w progu Mirandę.Kylie westchnęła. Nie chodziło mi o& Wiem, jak to wyglądało. Wampirzyca zrobiła grymas. I gdybym ja to zobaczyła, to na pewno teżbym ci nie uwierzyła, ale& Nie pytam o ciebie i Chase a, tylko o te pięć duchów. Tak, ja&  Pięć?  Pięć? Ile?.Delli zaparło dech. Nie!Kylie skinęła głową.Della potrząsnęła głową. Dwa to tak, ale nie pięć.Musiałaś przyprowadzić trójkę swoich, bo ja miałam tylko dwa. Na pewno było pięć.I nie moje.Nie widziałam ich, tylko czułam. No cóż, ja też ich nie widziałam  odparła Della, nie chcąc się do nich przyznawać. Mówiły coś?  Nie. Poderwała się na równe nogi. Nie.I nie!Della uniosła wzrok do sufitu.Nie wiedziała, do kogo tak właściwie się zwraca, ale patrzenie wgórę wydało jej się właściwe. Dwa to za dużo.Nie ma mowy, nie ma sposobu, nie dam rady z pięcioma!  A potem znówspojrzała na Kylie. Wciąż tu są? Nie. Kylie wstała. Odeszły. Ale tu były  odezwała się Miranda. Trzy puszki dietetycznej coli, które postawiłam na stole,prze-znaczone na naszą rozmowę, jak tylko skończysz to, co robiłaś, wybuchły.Przysięgam, że mamodmroże-nia!  Potarła czubek nosa.W tym momencie z ganku dobiegł ich głuchy łomot, a po chwili rozległo się pukanie.Burnett.Wszystkie trzy wyszły do saloniku.Miranda podbiegła do drzwi. Dobrze, że jesteś.Miałyśmy tu inwazję duchów.Burnett pokręcił głową, wszedł do domku i spojrzał na Dellę. Odpoczęłaś? Tak. Czemu miała wrażenie, że nie przyszedł tu pytać o jej sen?  Czy wyprawa Lucasa na boiskodo koszykówki coś dała? Nie. Z miny Burnetta wyczytała, że miał do powiedzenia coś więcej. Więc o co chodzi? Zostałem przed chwilą wezwany na miejsce morderstwa.Zginęły trzy młode wilkołaki.Sądzę, żeto mogą być ci trzej, których widziałaś i którzy mogli być związani ze sprawą państwa Chi. Więc już wiemy, co to za trzy dodatkowe duchy się pojawiły  powiedziała Kylie. Mówiły coś? Nawet ich nie poczułam  stwierdziła Della z nadzieją, że więcej do niej nie przyjdą. Nie pracujesz przy tej sprawie  rzekł Burnett  ale mogłabyś pomóc, gdybyś nam powiedziała, czyto te same wilkołaki, które widziałaś.Dasz radę?Della westchnęła.  Oczywiście. Chociaż w głębi serca miała ochotę zaprzeczyć.Nie dla niepracowania nad sprawą.Chciała złapać morderców państwa Chi.Nie dla duchów.Nadal ją przerażały.Nie dla oglądania kolejnych zwłok.To było okropne.Nie dla całowania Chase a.Nie była na to gotowa.A teraz musiała tylko ustalić, dlaczego cały czas mówiła tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •