[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ³ga³ dalej.Twoja mama twierdzi, ¿e jednak na noc do domu nie dotar³eœ.By³aœ u mnie w domu? - przestraszy³ siê.Pokiwa³am g³ow¹.Nina, to nie jest tak.Owszem wyszed³em z biura z Ani¹, chcia³a postawiæ mi kawê, bo coœ jej tam za³atwi³em, a potem spóŸni³em siê na poci¹g.Wierz mi, przesiedzia³em ca³¹ noc na dworcu.- t³umaczy³ siê.Proponujê, ¿eby i dziœ postawi³a ci kawê.Jesteœ wolny.- powiedzia³am i odesz³am szybkim krokiem.Nina, poczekaj! - wo³a³ za mn¹.Nie reagowa³am.Wiedzia³am, ¿e coœ tracê, ale co to za mi³oœæ, gdy on zdradza mnie ju¿ na pocz¹tku.Dlaczego nie poczekasz? - Krzysztof zdyszany stan¹³ ko³o mnie.Chyba powiedzieliœmy ju¿ sobie wszystko.- odpowiedzia³am.Nie, jeszcze chcia³bym ci powiedzieæ, ¿e ciê kocham.W¹tpliwa metoda okazywania mi³oœci.- warknê³am odchodz¹c.Poczekaj, coœ ci poka¿ê.- powiedzia³ podwijaj¹c rêkaw.Zatrzyma³am siê z zainteresowaniem.Pokaza³ mi swoj¹ rêkê i powiedzia³:Widzisz te blizny? Kiedyœ ju¿ ci¹³em siê przez dziewczynê i teraz te¿ siê potnê.Oho, wytoczy³ ciê¿k¹ altyleriê.- rozeœmia³am siê w duchu.Przestañ b³aznowaæ, przecie¿ sam mi mówi³eœ, ¿e w dzieciñstwie spad³a ci na rêkê szyba z pobitych drzwi.No, ale.- j¹ka³ siê zbity z tropu.IdŸ, za³atw sobie ten anga¿ i daj mi spokój.- powiedzia³am ju¿ nieco ³agodniej, bo coœ we mnie powoli topnia³o.Krzysztof przytrzyma³ mnie za ramiona i patrz¹c mi w oczy szepn¹³:Ja naprawdê ciê nie zdradzi³em.Uwierzy³am, bo bardzo tego chcia³am.Trochê jeszcze naburmuszona posz³am jak cielê za Krzysztofem.Widaæ tak musia³o byæ.- pomyœla³am, nagle wierz¹c w przeznaczenie.O istnieniu przeznaczenia przypomina³am sobie zawsze wtedy, kiedy by³o mi ono najbardziej potrzebne, ale widaæ tak musia³o byæ.Rozdzia³ IIXLKrzysztof zacz¹³ pracowaæ na sta³e, a ja z koñcem sierpnia mia³am pracê zakoñczyæ.Czeka³am wiêc z niecierpliwoœci¹ na ten moment.Trochê ¿a³owa³am straconych wakacji, ale wycofaæ siê ju¿ nie mog³am.¯ycie potoczy³o siê zwyk³ym torem.Jolka dosta³a siê do szko³y cyrkowej, Celina urodzi³a córkê, Mañka nadal pracowa³a gdzieœ poza miastem, a ja doje¿d¿a³am do pracy i w dalszym ci¹gu by³am zabójczo zakochana w Krzysztofie.Pewnej soboty, bêd¹c jeszcze w pracy zakomunikowa³am Krzysztofowi:Zostaliœmy dziœ zaproszeni do Baœki.Mam nadziejê, ¿e tym razem nie planujesz wizyty jakiegoœ Jacka.- za¿artowa³.A ty przypadkiem nie zostañ w pracy na noc.- odgryz³am siê.U Baœki by³o jak zwykle weso³o.Tym razem nikt nie zak³óci³ nam imprezy i siedzieliœmy prawie do pó³nocy.Masz ochotê na romantyczny spacer? - zapyta³ Krzysztof, gdy stanêliœmy ju¿ przed moim domem.Jasne, wcale nie chce mi siê spaæ.Noc jest taka ciep³a.- odpowiedzia³am rozmarzona.Poszliœmy do parku.Nie by³o ciemno.Niebo obsypane by³o gwiazdami, a uliczne latarnie te¿ rzuca³y trochê œwiat³a na nasz¹ ³awkê, bo oczywiœcie zamiast spacerowaæ usiedliœmy.Na siedz¹co jest siê wygodniej ca³owaæ.W pewnym momencie Krzysztof popatrzy³ na mnie i spyta³:Czy zosta³abyœ moj¹ ¿on¹?W jednej chwili przez moj¹ g³owê przelecia³y tysi¹ce myœli:Czy ja go dostatecznie mocno kocham, czy on bêdzie dobrym mê¿em, bo przecie¿ znamy siê tak krótko.Czy nie bêdzie pijakiem?Czemu nic nie mówisz? - Krzysztof zniecierpliwi³ siê.Chcê byæ twoj¹ ¿on¹.- odpowiedzia³am w koñcu.To pobierzmy siê na przyk³ad w paŸdzierniku! - zawo³a³ zadowolony.No, nie wiem jakby to wygl¹da³o, bo we wrzeœniu bierze œlub moja siostra.Musia³abym zapytaæ rodziców.- powiedzia³am.No to w poniedzia³ek powiedz to ojcu w pracy i zapytaj czy móg³by byæ ten paŸdziernik.Zapytam.- szepnê³am zamykaj¹c mu usta poca³unkiem.W poniedzia³ek krêci³am siê ca³y czas w pobli¿u ojca i czeka³am, a¿ bêdzie sam.Wreszcie wypatrzy³am taki moment i podbieg³am.Z³apa³am go za rêkê i konspiracyjnie szepnê³am:Tato, muszê z tob¹ porozmawiaæ na osobnoœci.Zciekawiony ojciec bez s³owa wpuœci³ mnie do swojego pokoju i zamkn¹³ drzwi.O co chodzi? - zapyta³.Chcemy siê pobraæ z Krzysztofem, tylko nie wiemy czy zgodzisz siê, ¿eby to by³ paŸdziernik.- wyrzuci³am z siebie jednym tchem.A wiêc chcecie siê pobraæ.- zaduma³ siê.PaŸdziernik?No tak, mog³oby tak byæ? - dopytywa³am siê.Tata nie odpowiedzia³.Widzia³am, ¿e myœli o czymœ intensywnie i nie chcia³am przeszkadzaæ.Jednak cisza siê przed³u¿a³a i ju¿ powoli traci³am cierpliwoœæ.A wiêc tak moja panno.- zacz¹³.Po pierwsze, to ten delikwent musi przyjœæ do mnie i siê oœwiadczyæ.Po drugie, to ja nie bêdê robi³ co miesi¹c wesela, wiêc albo do³¹czacie do Ewy, albo czekacie rok.Powiedz to swemu narzeczonemu.- doda³ wychodz¹c.Powiedz to swemu narzeczonemu, tratata.- przedrzeŸnia³am go.Z³a by³am, bo nie dosta³am rzadnej konkretnej odpowiedzi, a jeszcze te staroœwieckie oœwiadczyny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]