[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogli więc ruszyć z wolna skrajem zapadliska, przesuwając się od jednej kolumny do drugiej i przystając wielokrotnie, kiedy dziewczyna widziała krople potu na czole mężczyzny i jego zaciskające się usta, jak gdyby ostatnią rzeczą, o jaką mógł prosić, było zwolnienie kroku czy dłuższy wypoczynek.Zanim dotarli do Wittle, Kelsie usłyszała najpierw jej głos.Czarownica śpiewała ochryple rozrywając rytm własnych słów.Siedziała, nie mieli co do tego żadnych wątpliwości, na samym brzegu rozpadliny, nie patrząc w dół na leżącą tam krainę, ale raczej przed siebie na wolno obracający się klejnot.Śpiewając wyciągnęła do przodu ręce, jak gdyby znów go chciała ująć i na przekór nadchodzącym zachować w stanie nie uszkodzonym.Na jej twarzy pojawiło się ogromne pożądanie, a oczy, które wpatrywały się w odległy klejnot, zapadły się tak głęboko, jak gdyby czarownica gorączkowała od dłuższego czasu z powodu jakiejś choroby.Raptem przerwała swą pieśń, dotknęła czoła i przetarła oczy, jakby chciała zetrzeć z nich mgiełkę, by zobaczyć to, co tak pragnęła zobaczyć – że coś stanowiącego jej istotną część leci jak na skrzydłach ku niej z powrotem.Mimo to klejnot nie przestał się obracać, nie zmienił też nawet o ułamek własnej pozycji.Mienił się nad owym światem w zapadlinie niczym jakieś dziwne nowe słońce, na pozór tak zawieszone, jak mogłaby być zawieszona prawdziwa kula ognia na niebie Escore.Jego ciepło dosięgło ich już między kolumnami.– Wittle! – Kelsie zostawiła Yonana przy najbliższej kolumnie i ruszyła ku czarownicy, by złożyć ręce na jej pochylonych ramionach.– Wittle!Czarownica zaklinała zapewne wiatr, a może ów jęzor mroźnego powietrza, który uformował tancerkę, co niemal nie sprowadziła kresu nie tylko na nich, ale również na świat leżący w rozpadlinie.– Wittle!Czarownica zamaszystym ruchem chwyciła Kelsie ręką na wysokości uda, omal nie strącając jej w dół.Patrząc z góry na miniaturowy świat, dziewczyna widziała, jak wciąż przemykały po nim jakieś cienie, a deszcz iskier to tu, to tam zsyłał je w otchłań nicości.– Ona jedna jest ze swoim klejnotem.– Głos Yonana rozbrzmiał jak gdyby z oddali.– Ona jedna pozostanie z nim do końca.– Ale ja.ten drugi klejnot.– zaprotestowała Kelsie.– Nie jesteś czarownicą, przynajmniej nie jesteś czarownicą z Estcarpu, gdzie moc przypisana jest do jednej osoby.Jeśli uda się jej przywołać swój klejnot, będzie uratowana.Ale jeśli klejnot nie ulegnie jej.– Musimy się stąd zbierać! – Kelsie niemal uwolniła się od zauroczenia, którym ją opleciono.Z klejnotu, który nosiła, nie pozostało nic poza okruchami, toteż czuła się dziwnie obnażona, bezbronna, jak coś, co łatwo upolować.Nie mogła uwierzyć, iż naprawdę pokonali to, co usiłowało zniszczyć nie tylko ich, ale również wszystko, co leżało w zapadlisku.Przyjrzała się uważniej owej krainie w dole i dostrzegła Dolinę – nie miała co do tego żadnych wątpliwości.W krainie tej były również inne miejsca, w których niebieskie światło obiecywało ukojenie i bezpieczeństwo.Poczęła dokładnie przyglądać się miniaturowemu światu, by zorientować się, gdzie leży najbliższa z owych wysp prawdziwego bezpieczeństwa.To miejsce z kolumnami, oglądane z góry, wydawało się niewspółmiernie wielkie w stosunku do reszty okolicy.Na północ od niego widniała jedna z najciemniejszych plam cienia – cofała się jakby samorzutnie, co do tego Kelsie również nie miała żadnych wątpliwości.Pierwotnie bowiem obejmowała miejsce z kolumnami.Ale skoro nie potrafiła przebudzić Wittle z transu, skoro nie była w stanie wspierać Yonana zbyt długo, jakże więc mogłaby.– Zbierać się? – Wypowiedziane przez nią wcześniej słowa wróciły do niej echem.– Czyżbyś sądziła, iż zamierzamy już wracać? – Głos Yonana był cichy i bardzo zmęczony.Spojrzała nań szybko.Młodzieniec osunął się wzdłuż kolumny i leżał u jej podnóża, wszystka krew spłynęła mu z twarzy, toteż jego opalenizna przybrała matowoszary odcień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •