[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gurborian ukazał kły w wyraźnie nieszczerym uśmiechu i oświadczył:— Volorianie, kiedy otrzymałem twój list, zrozumiałem, że tylko niezwykle ważne dla Kervonelu sprawy mogły cię odciągnąć od twoich psów w tak ważnym dla hodowcy czasie.Pilnie napisałam kilka zdań na tabliczce, by Kasarian mógł „przeczytać” moją odpowiedź.Młody baron, relacjonując moje rzekome uwagi, zręcznie usunął tabliczkę z pola widzenia Gurboriana.— Czyż może być lepsza pora na potajemne spotkanie? Od czasu zamorskiej wojny ani razu nie opuściłem mojej sfory podczas Pierwszego Miesiąca Szczennej Suki.Nikt więc nie może oczekiwać, że zrobię to teraz.— Zręczny fortel — pochwalił mnie Gurborian — ale czy twoja nieobecność się nie wyda?— Oczywiście że nie — odparował Kasarian.— Można całkowicie polegać na Panu Psów Voloriana.Nikt nie szepnie nawet słowa o tym spotkaniu, a w każdym razie nikt z ludzi Kervonelu.— Ani z ludzi Reptura, zapewniam cię — powiedział gorąco Gurborian.Kasarian wytarł chusteczką moją tabliczkę i zwrócił mi ją bez słowa.— Rozbrójmy się teraz — zaproponował — żebyśmy mogli rozpocząć dyskusję.Wszyscy wyłożyliśmy cały arsenał noży na stole przed salą audiencyjną.Ponieważ miałam uchodzić za najstarszego wiekiem uczestnika rozmów i za ich inicjatora, weszłam pierwsza do zielonej komnaty i zajęłam krzesło o najwyższym oparciu, przeznaczone dla pana zamku.Kasarian zaczekał, aż goście wejdą, a potem zamknął drzwi i podniósł belkę, której przeznaczenia nie znałam.Dopiero teraz zorientowałam się, do czego służy: włożył ją w żelazne klamry po wewnętrznej stronie podwójnych drzwi, zamykając nas w środku i odgradzając od uzbrojonych gwardzistów.Rozdział dwudziesty pierwszyKasarian — wydarzenia w Zamku Kerronel — (Dwudziestego dnia Miesiąca Sztyletu).Dwudziestego pierwszego dnia Miesiąca Lodowego Smoka wg kalendarza Lormtu).Wyprzedzając Mereth na schodach w drodze do sali audiencyjnej, gdzie mieliśmy się spotkać z Gurborianem i Gratchem, zastanawiałem się nad jej reakcjami na wcześniejsze wydarzenia tej nocy.Najwyraźniej wstrząsnęło nią nieoczekiwane zetknięcie z wilkiem w mojej sypialni, ale, co mnie zaskoczyło, Kobieta z Dolin nie zemdlała ze strachu.Zważywszy, iż nigdy przedtem nie widziała takiej bestii i musiała myśleć, że groźny drapieżnik żyje, dobrze zareagowała, odskakując w bok i chwytając laskę z zamiarem odparcia ataku.Korzystne wrażenie wywarły na mnie jej nieugiętość i stanowczość, cechy tak rzadko spotykane u kobiet.Później nie przestraszył jej widok ran Bodrika.Wręcz przeciwnie, zaoferowała pomoc, w odpowiedniej chwili nalewając kubek wina; a rozkładając bandaże udowodniła, że sztuka leczenia nie jest jej obca.Na podstawie tych obserwacji uznałem, iż jej czyny podczas wojny z Krainą Dolin godne są szacunku.Kiedy Bodrik zameldował, że zabił Lurska, który pełnił funkcję Pana Psów u Gurboriana, okazało się, że mogę ufać mojemu kasztelanowi.W przeciwnym wypadku bowiem musiałbym się trapić przypuszczeniami, czy aby Gurborian przekupstwem lub groźbami nie zmusił Bodrika do przejścia na swoją stronę i czy nie odesłał go z powrotem do Kervonelu już jako szpiega.Bodrik jednakże złożył mi krwawą przysięgę, której nikt nie ośmieli się złamać.Dużo ryzykował prowokując Lurska do pojedynku na Zamku Reptura, ale jego brawura opłaciła się sowicie.Zaraz po śmierci Lurska Gratch uniemożliwił repturiańskim gwardzistom zabicie Bodrika, który został doprowadzony — na co liczył — przed oblicze Gurboriana.Przewrotny baron otwarcie przyznał, że uważa utratę fechtmistrza za drobiazg wobec możliwości zyskania poparcia Linii Kervonela.Zamiast ukarać Bodrika śmiercią pozwolił mu wrócić do Zamku Kervonel z pisemną odpowiedzią Gratcha na zaproszenie Voloriana.Tak jak mieliśmy nadzieję, Gurborian i jego poplecznik przybędą do Kervonelu o północy.Poleciłem Gennardowi przygotować odpowiedni posiłek w zielonej komnacie i zanieść tam zatruty miecz mojego rodzica.Zgodnie z alizońskim zwyczajem naradzający się baronowie zawsze się rozbrajali przed wejściem do sali konferencyjnej, do której nie miał wstępu żaden ich sługa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]