[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Brawo, panienko.I dziękuję, że nie skarciła mnie pani za użycie słowa dupa ani nie spytała o znaczenie słowa  metaforycznie.- Nie, proszę pana.Wiem, co znaczy  metaforycznie , a  dupa jest powiązanaz kopem tradycyjną frazeologią i nie ma się czego wstydzić.Baron przytaknął.- Ma pochwały godną dojrzałą wyrazistość. Pupa czy  tyłek nadają się,szczerze mówiąc, dla starych panien i małych dzieci.Tiffany wypróbowała te słowa na języku.- Rzeczywiście, proszę pana.Wydaje się, że zgrabnie pan to podsumował.- Bardzo dobrze.Nawiasem mówiąc, panno Tiffany Obolała, trudno mi ukryćzainteresowanie faktem, że ostatnio nie dyga pani w mojej obecności.Dlaczego nie?-Teraz jestem czarownicą, proszę pana.My nie dygamy.- Ale ja jestem twoim baronem, moja panno.- Tak.A ja jestem pańską czarownicą.- Ale ja mam tutaj żołnierzy, którzy przybiegną, gdy tylko zawołam.A wiepani, jestem pewien, że ludzie tutaj nie zawsze szanują czarownice.- Tak, proszę pana.Wiem o tym, proszę pana.Ale jestem pańską czarownicą.Tiffany obserwowała oczy barona.Były bladobłękitne, lecz w tej chwilipojawiła się w nich przebiegła, figlarna iskierka.Najgorsze, co mogłabyś teraz zrobić, powiedziała sobie w myślach, to okazaćjakąkolwiek słabość.On jest jak babcia Weatherwax.Testuje ludzi.I całkiem jakby czytał je j w myślach, dokładnie w tym momencie baron sięroześmiał.- Jest pani bardzo samodzielną osobą, panno Tiffany Obolała.- Trudno mi to ocenić, proszę pana.A ostatnio mam nawet wrażenie, żejestem własnością wszystkich.- No tak.Mówiono mi, że pracuje pani bardzo ciężko i sumiennie.- Jestem czarownicą.- Istotnie - zgodził się baron.- Już pani o tym mówiła, wyraznie,konsekwentnie i wielokrotnie.- Obie kościste dłonie wsparł na lasce i spojrzałponad nimi.- A więc to prawda? To, że jakieś siedem lat temu wzięła paniżelazną patelnię i wyruszyła do swego rodzaju krainy baśni, gdzie ocaliła panimojego syna przed królową elfów, kobietą bardzo niegodziwą, jak rozumiem?Tiffany się zawahała.- Czy chce pan, żeby tak było?Baron zachichotał i wyciągnął chudy palec.- Czy chcę, żeby tak było? Doprawdy! Dobre pytanie, panno Tiffany Obolała,która jest czarownicą.Niech pomyślę.Powiedzmy tyle.że chcę poznaćprawdę.- No więc ten fragment o patelni jest prawdą, przyznaję.No i Roland byłwtedy mocno sponiewierany, więc musiałam, wie pan, przejąć dowodzenie.Trochę.- Trochę? - powtórzył z uśmiechem starzec.- Nie takie nierozsądnie wielkie trochę - zapewniła pospiesznie Tiffany.- A czemu wtedy nikt mi o tym nie powiedział, jeśli wolno spytać?- Bo jest pan baronem - odparła krótko.- A chłopcy z mieczami ratujądziewczęta, tak się toczą opowieści.Tak opowieści działają.Nikt naprawdę niechciał myśleć, że mogło być na odwrót.- Nie było ci przykro?Nie odrywał od niej wzroku i zdawało się, że nawet nie mruga.Kłamstwo niemiało sensu. - Tak.Trochę.- Czy było to rozsądnie duże trochę?- Tak mi się zdaje, owszem.Ale potem wyjechałam, żeby zostać czarownicą, ito chyba przestało mieć znaczenie.Taka jest prawda, proszę pana.Ale ktowłaściwie panu powiedział?- Pani ojciec - odparł baron.- I jestem mu za to wdzięczny.Wczoraj mnieodwiedził, żeby złożyć wyrazy szacunku, wiedząc, że.widzi pani.umieram.Co jest, niestety, kolejną prawdą.I niech pani nawet nie myśli o robieniu muwymówek, czy jako młoda dama, czy czarownica, czy kto tam jeszcze.Obiecujepani?Tiffany wiedziała, że to długie podtrzymywanie kłamstwa bolało ojca.Onasama nigdy się tym specjalnie nie przejmowała, ale on tak.- Obiecuję.Baron milczał przez chwilę.- Wie pani, panno Tiffany Obolała, będąca, drogą regularnej powtarzalności,czarownicą, osiągnąłem już wiek, kiedy wzrok mam przyćmiony, ale umysłjakoś potrafi spojrzeć dalej, niż można by przypuszczać.Może nie jest jeszczeza pózno, by spróbować coś naprawić.Pod moim łóżkiem stoi skrzynia okutamosiądzem.Proszę ją otworzyć.No, dalej! Proszę otworzyć teraz!Tiffany wyciągnęła skrzynię - tak ciężką, jakby była pełna ołowiu.- Znajdzie tam pani skórzane mieszki - odezwał się starzec.- Proszę wyjąćjeden.Zawiera piętnaście dolarów.- Zakaszlał.- Dziękuję za uratowanie syna.- Nie mogę przyjmować.- zaczęła Tiffany, lecz baron zastukał laską opodłogę.- Proszę się uciszyć i słuchać, panno Tiffany Obolała.Kiedy walczyła pani zkrólową elfów, nie była pani jeszcze czarownicą, a zatem tradycja zakazującaczarownicom przyjmowania pieniędzy nie ma tu zastosowania.- Oczymigotały mu jak szafiry.- Co do pani osobistej opieki nade mną, jak rozumiem,jest ona opłacana używaną czystą pościelą, używanym obuwiem i drewnem naopał.Mam nadzieję, że moja ochmistrzyni była hojna.Kazałem jej nieoszczędzać.- Co? Aha, tak, oczywiście, proszę pana.To była prawda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •