[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jakże się to skończyło? – spytała Gelina.– Z Rzymu nadciągnęły legiony.W całej Sycylii toczyły się boje.Przez jakiś czas wydawało się, że buntownicy są niezwyciężeni, aż wreszcie rzymskiemu konsulowi Publiuszowi Rupiliuszowi udało się otoczyć ich w mieście Tauromenium.Oblężenie trwało tak długo, że powstańców zaczął trapić niewyobrażalny głód, aż w końcu doszło do kanibalizmu.Zaczęli zjadać dzieci, kobiety, a potem jedni drugich.– Ach! A co się stało z Eunusem? – szepnęła Gelina.– Udało mu się zbiec z Tauromenium i ukryć w górskiej jaskini, ale w końcu Rupiliusz go dopadł.I tak, jak niewolnicy zjadani byli przez swych towarzyszy, tak i ich króla zżerały robaki.Takie same, jakie podobno trawiły wielkiego Sullę w ostatnich latach życia tu, nad Pucharem, zanim umarł na apopleksję.Eunusa wywleczono z jaskini, krzyczącego i rwącego paznokciami własne ciało, i wrzucono do lochu w Morgantium.Dalej twierdził, że ma wizje, coraz straszniejsze, aż w końcu zupełnie majaczył.Robaki dokończyły dzieła i tak ten pierwszy wielki bunt niewolników znalazł swój nędzny koniec.Zapanowała cisza.Twarze gości Geliny nic nie wyrażały, tylko Eko siedział z szeroko otwartymi oczami, a i w oku Olimpias chyba zakręciła się łza.Mummiusz poruszył się niespokojnie.Ciszę przerwało dopiero ciche stąpanie sługi wynoszącego do kuchni puste tace.Potoczyłem wzrokiem po twarzach niewolników, stojących sztywno za plecami biesiadników.Żaden z nich nie patrzył mi w oczy, ani na siebie wzajemnie.Wszyscy mieli wzrok wbity w podłogę.– No i widzisz, Dionizjuszu? – odezwał się Metrobiusz.– Masz pod ręką wszystkie składniki boskiej komedii.Zatytułuj ją Eunus z Sycylii i pozwól mi ją wyreżyserować!– Doprawdy, Metrobiuszu! – obruszyła się Gelina.– Mówię poważnie.Potrzeba tu tylko wprowadzić typowe postaci.Pomyślmy.Prostacki sycylijski bogacz i jego syn, który oczywiście powinien kochać się w córce sąsiada.dorzućmy jego nauczyciela, dobrego niewolnika, którego trapi pokusa przyłączenia się do buntu, ale wybierze drogę cnoty i ocali swego panicza przed motłochem.Dla kilku groteskowych scen można wprowadzić na scenę tego Eunusa, spluwającego ogniem i bełkoczącego od rzeczy.Przyda się też wódz Rupiliusz jako pompatyczny samochwała, który pomyli dobrego niewolnika – nauczyciela z Eunusem i będzie chciał go ukrzyżować.Młody panicz w ostatniej chwili uratuje mu jednak życie, spłacając w ten sposób dług wdzięczności.Rewolta zostaje stłumiona poza sceną i całość kończy radosna pieśń.Zaprawdę! I sam Plaut nigdy nie wymyślił lepszej fabuły!– Zaczynam wierzyć, że tylko w połowie żartujesz – rzekła złośliwie Iaia.– To wszystko brzmi niesmacznie – wtrącił Orata.– Wziąwszy pod uwagę obecne wydarzenia.– Może i masz rację – przyznał Metrobiusz.– Pewnie zbyt długo nie miałem do czynienia z teatrem.Kontynuuj zatem, Dionizjuszu.Mam tylko nadzieję, że twoja następna opowieść o dawnych zbrodniach będzie równie zabawna.Filozof odchrząknął i rzekł:– Obawiam się, że cię rozczaruję, Metrobiuszu.Od czasów Eunusa na Sycylii wybuchło jeszcze sporo buntów niewolników.Jest coś w atmosferze tej wyspy, co sprzyja deprawacji panów i buntom sług.Ostatni i największy bunt wybuchł w Syrakuzach, za konsulatu Mariusza.Trzydzieści pięć lat temu.Skala zamieszek była równie wielka jak za pierwszym razem, lecz historia nie jest ani w połowie tak barwna.– Nie było zionących ogniem wyroczni? – domyślił się Metrobiusz.– Nie.Były tylko tysiące niewolników grasujących po kraju, siejących gwałt i rozbój, koronujących fałszywych królów i opierających się potędze Rzymu, a na koniec przybył wódz, który ukrzyżował przywódców, resztę zakuł w łańcuchy i przywrócił porządek oraz prawo.– I tak będzie zawsze – powiedział posępnie Fabiusz – dopóki niewolnicy będą tak głupi, by ten naturalny porządek naruszać.Jego dwaj sąsiedzi, Orata i Mummiusz, z powagą skinęli głowami na znak zgody.– Dosyć tego ponuractwa – Gelina zmieniła temat.– Zajmijmy się czymś innym.Chyba już czas, byśmy się trochę rozerwali.Metrobiuszu, zadeklamujesz nam coś?Aktor potrząsnął przecząco siwą głową.Gospodyni nie nalegała, mówiąc dalej:– Może więc pieśń.Tak, pieśni nam trzeba, by zmienić nastrój.Meto! Meto, zawołaj tu tego chłopca, który tak bosko śpiewa, wiesz którego.Tak, tego przystojnego Greka o słodkim uśmiechu i czarnych kędziorach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •