[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdawało mi się, że po przysłudze, jaką wyświadczyłem wraz z moimi przyjaciółmi Czarnej Błyskawicy, nie mógł nam wyrządzić takiej krzywdy - odparł Tomek.- Mój biały brat nie pomylił się, jestem również tego pewny.Słyszałem jednak, jak ranczerzy obwiniali tylko Czarną Błyskawicę.- Czy mój brat już wie, że pogoń była bezskuteczna?Nawaj skinął głową na znak potwierdzenia, więc Tomek ciągnął dalej:- Postanowiłem ponownie rozpocząć poszukiwania, tym razem już na własną rękę.Kiedy po raz pierwszy byłem w rezerwacie Apaczów Mescalero, wódz Długie Oczy powiedział mi coś przy pożegnaniu.Tomek zamilkł przyglądając się uważnie młodemu Nawajowi, lecz Indianin nie przerywał kłopotliwego milczenia.Wobec tego znów odezwał się po chwili:- Niech mi Czerwony Orzeł powie, czy wodzowie dotrzymują słowa?- Obietnice dane przyjacielowi po wypaleniu z nim fajki pokoju pozostają na zawsze w uchu wojownika - zapewnił Czerwony Orzeł.- Wódz Długie Oczy powiedział mi, że jeżeli kiedykolwiek będę się znajdował w potrzebie, to mogę się udać na Górę Znaków i zawezwać potężnych przyjaciół na pomoc.Czy Czerwony Orzeł doprowadzi mnie na tę górę i wskaże, w jaki sposób mam nadać wezwanie?- Czerwony Orzeł wykona wszystkie polecenia wodza Długie Oczy.Kiedy mój brat chce wyruszyć na Górę Znaków?Natychmiast!- Ugh! Niech tak będzie, ale musisz uprzedzić o moim odjeździe przodownika kowbojów.- Załatwię to zaraz, a ty natychmiast przygotuj się do drogi- powiedział Tomek, po czym udał się ku szałasowi pastuchów.Przodownik znał dobrze gościa szeryfa Allana, nie czynił więcjakichkolwiek trudności.Już kilkanaście minut później obydwaj chłopcy podążali na południe.Tomek jechał parę metrów za Nawajem.wiodąc na arkanie jucznego konia.Gdy oddalili się znacznie od pastwiska, przynaglił mustangi i wkrótce zrównał się z towarzyszem.- Czy Czerwony Orzeł może mi powiedzieć, kiedy przybędziemy na miejsce? - zagadnął.- Nim słońce skryje się za prerię, znajdziemy się na Górze Znaków- odpowiedział Indianin.- W jaki sposób nadamy sygnał oznaczający wezwanie na pomoc? Czy ciemność nocy nie będzie dla nas przeszkodą?- Uczynimy to za pomocą ognia, w dzień natomiast posługiwalibyśmy się znakami dymnymi - wyjaśnił Czerwony Orzeł?- Czy długo będziemy musieli czekać na przybycie przyjaciela od chwili nadania sygnału? - pytał dalej Tomek.Czerwony Orzeł przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.Sprytny Tomek domyślił się bowiem, że wódz Długie Oczy, mówiąc o przyjacielu, miał na myśli Czarną Błyskawicę.Gdyby Czerwony Orzeł poinformował Tomka, ile czasu potrzebuje Czarna Błyskawica na przybycie na Górę Znaków od chwili nadania sygnałów, to ustalenie, w jakiej odległości znajduje się jego kryjówka, nie przedstawiałoby już większych trudności.Młody Nawaj dał jednak dowód swej wyjątkowej przezorności, odpowiadając:- Jeżeli ów przyjaciel nie przybędzie po sygnale ogniowym, to ponowimy wezwanie za dnia znakami dymnymi.Wszystko zależy od tego, gdzie będzie w chwili spostrzeżenia sygnałów.- Nie wiem, czy jest to pewny sposób porozumiewania się - znów zagadnął Tomek.- Przecież tak sygnały ogniowe, jak i dymne są widoczne na znaczną odległość.Nie można zapobiec, aby nie ujrzeli ich niepowołani ludzie.- Niech Nah'tah ni yez'zi niczego się nie obawia.Nawet jeśli ktokolwiek inny dostrzeże sygnały, to i tak nie zrozumie ich znaczenia - uspokoił go Indianin.Powściągliwość Nawaja w udzielaniu wyjaśnień zaostrzyła ciekawość Tomka.Przypomniały mu się afrykańskie tam-tamy spełniające na Czarnym Lądzie rolę telegrafu dźwiękowego.Za pomocą tam-tamów Murzyni potrafili z niezwykłą szybkością przekazywać wszelkie wiadomości nawet do najbardziej niedostępnych zakątków dżungli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]