[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak ty mi to dajesz, mleko w garnku.?! I łyżeczkę miodu, na cóż mi cały słoik, już by się rozpuściła! Zabierz to! Dorotka spróbowała się usprawiedliwić.- To z pośpiechu, chrzestna babciu, nie powiedziałaś wczoraj wieczorem, co ci będzie potrzebne.- Dziwnie tu u was, a ja się będę chciała potem wypąkać.Czy to jest możliwe?Przez moment Dorotka zastanawiała się, co tu właściwie nastąpiło.Chrzestna babcia zwariowała, czy ona sama źle słyszy.Może nagle zaczęła doznawać halucynacji akustycznych.?- Co będziesz chciała, chrzestna babciu.?- Wypąkać się, przecież mówię wyraźnie, czy to dla was rzecz nieznana?- Jak.wypąkać.?- Jak to jak, zwyczajnie! W wannie! Wannę macie, widziałam, bardzo staroświecka i mała, ale chyba się nada? Popłucz mi ją przedtem sterilem i gorącą wodą, to zabija baterie, i dwa ręczniki muszę mieć.- Ręczniki wczoraj powiesiłam w łazience - powiedziała słabo Dorotka, doszczętnie ogłuszona.Na słowo "baterie" błysnęło jej w umyśle jakieś skojarzenie z porażeniem prądem elektrycznym, jeśli się je zabije, może w ogóle wysiądzie cała instalacja.Poza tym, wanna była przedwojenna, wyjątkowo duża jak na obecne budownictwo, chyba że ktoś sobie robił indywidualnie.Od razu postanowiła nie myśleć na ten temat samodzielnie, na wszelki wypadek tylko uprzedzić ciotkę Felicję.Wycofała się z pokoju chrzestnej babci, spełniwszy jej życzenia i zaraz za drzwiami natknęła się na Melanię, rozwścieczoną przedwczesnym wyrwaniem ze snu i ruszającą do łazienki.- Niech się ciocia pośpieszy z myciem, bo ona się chce wypąkać - poradziła ponuro.Melania skamieniała.- Co.?- Wypąkać się chce.- Zwariowałaś.?!- Nie wiem.Tak powiedziała.- I co to znaczy?- Nie wiem.Jeszcze jej muszę popłukać wannę.Melania przyjrzała się siostrzenicy jakoś dziwnie i już bez słowa zniknęła w łazience.Pośpieszyła się rzeczywiście z prostej ciekawości.Miała szczery zamiar podejrzeć później, co też za obyczaje ta piekielna Wandzia Rojkówna przywiozła z Ameryki.- Jedno z dwojga - rzekła do sióstr, pijąc herbatę w kuchni.- Albo ona się chce zwyczajnie wykąpać, ale to mi się wydaje mało prawdopodobne.Albo też, jak by tu elegancko powiedzieć.Idzie o odpowietrzenie.- Masz na myśli puszczanie bąków? - zainteresowała się Sylwia.- Fonetycznie pasuje - wtrąciła Felicja w zadumie.-Dlaczego nie załatwi tej sprawy w wychodku.?- Może jej większa przestrzeń potrzebna? Jakiś impet temu nadaje albo co.? Dorotka.co ona tam robi?Dorotka zeszła właśnie na dół i dołączyła do porannej herbaty.- Wypłukałam jej tę wannę spirytusem salicylowym -oznajmiła z goryczą.- Żadnego sterilu, czy co to tam jest, nie mamy.I pokropiłam trochę cioci wodą kolońską, dla zapachu, może się nie połapie.Możecie mnie uważać za matoła, jeśli tak chcecie, ale zwracam wam uwagę, że matoł sam z siebie na swoje matolstwo nie poradzi.Nic więcej nie wymyśliłam.- A co z tymi bateriami? - spytała Felicja z lekkim niepokojem, pomijając na razie matołectwo Dorotki.- Wzięła ze sobą coś.?- Nie wiem.Jeszcze nie wyszła z pokoju.- Poczekajmy spokojnie i zobaczymy, zrobi krótkie spięcie czy nie - zaproponowała filozoficznie Melania.- Może się boi prądu w wannie i wyłączy wszystko.- Jeszcze działa - stwierdziła nieufnie Sylwia, obserwując elektryczny czajnik.Niezadowolenie Felicji rosło.W obliczu prezentowanych przez Wandzię osobliwości, siostry mogły zostać w domu, dobrowolnie, z pustej ciekawości, lub też pod przymusem, dla przeciwdziałania ewentualnym kataklizmom.Nie bardzo wiedziała, co zrobić.- Spadkobierczyni, idź no na górę, podejrzyj ją albo podsłuchaj.Nie muszę ci tłumaczyć, że to nieetycznie, bo sama wiesz, ale możemy chyba ratować życie i mienie.?- A wodę kolońską bądź uprzejma zdobywać z innych źródeł - przypomniała sobie Melania.- Ja w ogóle muszę wyjść - oznajmiła Dorotka dość blado, jednakże z rozpaczliwym cieniem stanowczości.- Wyjątkowo o dziesiątej mamy Greka i tylko dwa wykłady o idiomach.Mnie zależy i pójdę.Muszę się ubrać.- A ubieraj się, nikt ci nie zabrania.Tylko przedtem zobacz, co ona tam robi.- A potem kto ją będzie obsługiwał? - oburzyła się Sylwia.- Może ja, co?- Ty na wszelki wypadek zrób śniadanie, bo to potrafisz.Która pamięta, co oni tam jadają, w tych Stanach.?- Pół grejpfruta, jedno jajko i grzanki z dżemem pomarańczowym - zarządziła Melania.- Za plaster szynki już głowy nie dam.Dorotka, rusz się!W połowie ubraną Dorotkę ponownie wezwał na górę przeraźliwy łomot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •