[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miecio z oburzenia i zdenerwowania zaczął gulgotać.Ciągle nie mógł darować Marii jazdy, jaką go uczęstowała, kiedy oboje się dokądś śpieszyli i małym fiatem wyprzedzała volkswageny, nissany i mercedesy, dokonując na jezdni szatańskich sztuk.Zawsze jeździła szybko, a tym razem podobno przeszła samą siebie i Miecio wielkim głosem modlił się o drogówkę albo też inne zmiłowanie boże.Poprzysiągł, że tego nie zapomni i robił wrażenie jakby przysięgi w pełni dotrzymywał.- To ja już wolę, żeby on wszystko powiedział - zadecydowała Honorata.- Pamiętam, że potem, jak ona go przewiozła, był zdenerwowany przez trzy dni.Mieciu, mów o mafii.Ja też chcę usłyszeć.Miecio poniechał gulgotania.Wzniósł toast za cudowne ocalenie i trochę się uspokoił.- O jednej mafii wie cały świat - oznajmił.- Z pominięciem mnie - wypomniałam.- Stanowię wyjątek.Dołącz mnie do świata.- Bo w tym uzdrowisku ciągle jesteś zajęta i z nikim nie gadasz.Poza tobą, wszyscy wiedzą, że jest takich trzech z Łomży, co mieszkają we Włochach.Łomżyńska mafia.- O łomżyńskiej mafii słyszałam, owszem - wtrąciłam.- Podobno istnieje w Nowym Jorku.- W Nowym Jorku widocznie inny odłam.Może filia.Tutaj ci trzej działają i mogę ci powiedzieć jak, proszę bardzo.Żadna tajemnica.Po pierwsze, to oni właśnie płacą za ciemnienie koni i taki, na przykład, Rowkowicz jest u nich na żołdzie.Niektórzy inni też są na stałym etacie, a niektórzy na pracach zleconych.Ty myśl logicznie, do Gomorka albo do Sarnowskiego przyleci facet i pcha mu do ręki pięć milionów, żeby go nie było.Oni też potrafią liczyć, jak wygra dostanie 180 tysięcy, jak przegra dostanie pięć milionów, to co mu się więcej opłaca?- Szczególnie jak jedzie na koniu bez szans - dołożyła kąśliwie Maria.- Za takie bez szans też płacą? - zdziwiłam się.- Przeważnie - potwierdził Miecio.- Pojęcia o tych wyścigach nie mają żadnego, prymitywy denne, ja nawet nie jestem pewien, czy oni umieją czytać.Nie sami lecą, tylko pośrednika wysyłają.Usuną z gonitwy jednego czy dwóch, a na pozostałe grają tak idiotycznie, że to się w głowie nie mieści.- Mnie się nie mieści w głowie to, co teraz mówisz.Dlaczego idiotycznie?- Bo grają na to, co im dadzą.A dżokeje, w porozumieniu z bukmacherami, pilnują bardzo starannie, żeby wybrać takie coś, co na pewno nie przyjdzie.Ściśle biorąc, jednego konia dają im z sensem, a drugiego bez i na przykład dwie niedziele temu dali im Daniele.Te ćwoki grały Daniele.Pomyślałam, że Miecio chyba łże.- Niemożliwe.Nie mogli grać Danieli.Najgorszy dwulatek na torze, już to zdążyła udowodnić, specjalnie sprawdzałam.No, może jeszcze z jeden czy dwa są gorsze, ale w ostatniej trójce ona znajduje się na pewno.Kto grał Daniele.?!- Te cepy właśnie.Słowo ci daję.Napust.- A.! - przypomniałam sobie nagle.- No właśnie, przyszła Eliana, koń z wyższej grupy i za porządek dali przeszło dwadzieścia tysięcy! Nawet się zastanawiałam, co, na litość boską, ci ludzie grali.- Daniele właśnie.Oni grają i w kasach i u bukmacherów.Bukmacherzy kochają ich nad życie, bo oni mają stawkę sto milionów.Stawiają w ostatniej chwili, konie do wirażu dochodzą, a oni jeszcze im pchają pieniądze.Na kretyństwo, więc czysty zysk.W ułamku sekundy zrozumiałam co najmniej połowę kombinacji.Przyjmujący pieniądze bukmacherzy zazwyczaj starają się zabezpieczyć, sami stawiając w kasie, szczególnie jeśli w grę wchodzą faworyty.Wcześniejsze obstawienie koni pozwala im zorientować się w sytuacji i do tej kasy się dopchać, wypłacają potem wygraną, ale i sami ją biorą.Po zamknięciu ostatniej kasy zdani są na własne szczęście, zabezpieczenia już nie uzyskają, muszą ryzykować.Jeśli zatem ktoś gra na bezsensowne fuksy, zarabiają, zgarniają wszystkie wpłaty i mają czysty zysk.Kretyni, pchający im w ręce ciężkie miliony na najgorszego konia, muszą być przez nich uwielbiani bez granic.Kogoś, kto typowałby z sensem i trafiał, znienawidziliby może śmiertelnie, odmawialiby przyjmowania od niego pieniędzy albo w inny sposób postaraliby się go pozbyć.- Czy ten Derczyk przypadkiem nie grywał u bukmacherów.? - wyrwało mi się.- Ty bardzo rozumnie myślisz - pochwalił mnie Miecio.- Nie wiem, ale chyba nie.Zdaje się, że nie grywał.- Gdyby grywał, wiedziałabym, kto go zabił.Spółka z dżokejami jest im niezbędna.Konia, który nie wygra na pewno, znacznie łatwiej jest wybrać, niż takiego, który przyjdzie pierwszy.W każdej prawie gonitwie mogłabym wskazać co najmniej jednego i założyć się o wszystkie pieniądze świata, że w przodzie go nie będzie.Dżokeje, stajenni czy ktokolwiek z pracowników podtyka ćwokom złego konia, ćwoki lecą do bukmacherów, dochód pewny jak w szwajcarskim banku.Szczególnie przy takich sumach.Pojawiła mi się nagle jeszcze jedna możliwość.A jeśli Derczyk, z głupoty, złośliwie albo z innych przyczyn, dawał komuś dobre konie.? Może miał ślepe szczęście i trafiał przypadkiem? Ten ktoś, obojętne, z mafii czy nie, grał u bukmacherów i kosztował ich potworne pieniądze.Ale nikt tam chyba nie stawia tak wysoko, jak te żłoby.- Zawsze grają po sto milionów?- Co najmniej.Jak im się uda, to i drożej.Sami by nie zdążyli, dobiegaczy mają, tych pośredników, rozsyłają ich na wszystkie strony.I coś mi się widzi, że pośrednicy bogacą się najbardziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •