[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bodajby jak najdłużej cieszyły się nią, bodajby na zawsze pozostała „Niczyją”.Od tysiąca lat - odezwał się Pfillosaurus swym głębokim głosem - jesteś, doktorze, pierwszą istotą ludzką, która się tutaj zjawiła.Przed tobą była teściowa króla Kakabuki.- Co się z nią stało? - zapytał doktor.- Tubylcy wierzą, że zamieniła się w smoka.- Wydaliśmy ją za mąż - powiedziało niedbale wielkie zwierzę, obgryzając łodygę lilii - nie mogliśmy z nią wytrzymać, tak samo jak król.Chyba nigdy w życiu nie spotkał pan kogoś, kto by tyle mówił.Pewnej ciemnej nocy przewieźliśmy ją poprzez ocean na drugi koniec Afryki i wysadziliśmy tam pod pałacem ichniego króla, panującego nad małym kraikiem na ludnie od rzeki Kongo.Ożenił się z nią, a ponieważ był głuchy, więc jej bezustanna gadanina nie przeszkadzała mu ani odrobinę.Przez kilka dni doktor Dolittle wcale nie pamiętał o swoim urzędzie pocztowym, o swoim statku stojącym i kotwicy, o królu Koko i w ogóle o niczym, gdyż od na do wieczora zajmował się zwierzętami, które prosiły go o radę w najrozmaitszych sprawach.Dużo żyraf uskarżało się na bolące kopyta i doktor polecał im moczenie nóg w wodzie z dodatkiem korzonków.Miało to przynosić natychmiastową ulgę.Rogi nosorożców były zbyt długie i doktor uczył nosorożce, jak je ścierać za pomocą specjalnego kamienia; poza tym, aby nie rosły zbyt szybko, polecał nosorożcom mniej się odżywiać trawą, a więcej jagodami.Pewien rodzaj drzew orzechowych, szczególnie lubiany przez zwierzęta, przerzedził się znacznie i wskutek ciągłego obgryzania przez żyrafy groziła mu całkowita zagłada.Doktor poradził przywódcom jeleni, aby przed nastaniem pory deszczowej zakopywano kilka orzechów w miękkiej ziemi po to, żeby wyrosły z nich nowe drzewa.Pewnego ranka, gdy doktor był zajęty wyrywaniem małemu hipopotamowi kiwającego się zęba za pomocą łańcuszka od zegarka, zjawił się nagle przywódca jaskółek, Śmigły.- Nareszcie pana znalazłem, doktorze! - zawołał z wymówką.- Szukałem pana po całym świecie.- Halo, Śmigły! - zawołał doktor.- Cieszę się, że cię widzę.Czym ci mogę służyć?- Przed dwoma dniami - odpowiedział Śmigły - ze wszystkich jajek wylęgły się już pisklęta.- Powiedział mi pan, żeby pana o tym natychmiast zawiadomić, ponieważ chce pan pomówić ze mną w pewnej ważnej sprawie.Poleciałem do pańskiego domu, ale Dab-Dab nie miała pojęcia, gdzie się pan znajduje.Rozpocząłem więc poszukiwania.W końcu dowiedziałem się od kilku gadatliwych przewoźników w porcie, że pan przed pięcioma dniami popłynął na tę wyspę i dotąd nie powrócił.Wszyscy w Fantippo są przekonani, że pan nie żyje.Mówią, że pożarły pana smoki, które tu podobno mieszkają.Przestraszyłem się okropnie, chociaż nie wierzę w bajki o smokach.Ale nie wracał pan tak długo, że nie wiedziałem, co o tym sądzić.Może pan sobie wyobrazić, co się dzieje w urzędzie pocztowym w Fantippo -jest jeszcze większy bałagan niż przedtem.- Tak, tak - powiedział Jan Dolittle, który tymczasem wyrwał małemu hipopotamowi kiwający się ząb i pokazywał mu, jak wypłukać mordkę w rzece.- Jest mi bardzo przykro, powinienem był rzeczywiście przesłać jakieś wiadomości o sobie.Ale miałem tak strasznie dużo roboty.Usiądziemy sobie w cieniu palmy i porozmawiamy.Właśnie o poczcie chciałem z tobą pomówić.ROZDZIAŁ VIIINAJSZYBSZA POCZTA NA ŚWIECIEDoktor Dolittle, Jip i Śmigły zasiedli w cieniu palm i po raz pierwszy omówili plany wielkiej poczty, która zasłynęła później jako poczta jaskółcza.- Doszedłem do wniosku - rzekł doktor - że regularna poczta zagraniczna nie da się urządzić w Fantippo z tego względu, że przybywa tam bardzo niewiele statków, które mogłyby przywozić i odwozić pocztę.Przyszło mi więc na myśl, czyby jaskółki nie zechciały pełnić służby listonoszów?- To zupełnie możliwe - odpowiedział Śmigły.-Ale naturalnie taka służba mogłaby mieć miejsce wyłącznie w pewnej określonej porze roku, mianowicie podczas naszego pobytu w Afryce.A i wtedy jaskółki mogłyby zanosić listy tylko do krajów o umiarkowanym i ciepłym klimacie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]