[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale co zrobić?  zastanawiał się głośno Pafnuc.Powiedzmy sobie otwarcie: Majeran ma nas dosyć.On uprzedził. Pafnuc ma rację  rzekł Trąbaczewski. Majeran ma nas dosyć.W tymrzecz.Przez chwilę zapanowała nieprzyjemna cisza.Wreszcie Pafnuc wybuchnął: To wszystko przez tego szczeniaka, Bulwę! Bulwa zawsze szurał. I do tego zawsze bez wyczucia  wycedził przez zęby Trąbaczewski.Szurał dla samego szurania. Zanim coś postanowimy  zasapał Pafnuc  proponuję spłaszczyć Bul-wę. Tak jest!  rozległy się głosy z sali. Spłaszczyć Bulwę! To przez niego!Precz z Bulwą!Sprężyny znów zatrzeszczały.Chłopcy wyskoczyli z łóżek i pobiegli do Bu-larskiego. Trzymać go! Aapać! Dać go tu!Po chwili szamotania już go wlekli do Pafnuca i Trąbaczewskiego. O rany.co wy chcecie?!  wyrywał się przerażony Bularski. Jakkocham myć nogi, teraz to nie przeze mnie.Spłaszczcie choć raz Aebkowskiegoi Rzepkę.To przez nich! Tym razem przez nich.Przypomnij sobie, Trąbaczewski.Przecież oni tonęli.Trąbaczewski zmarszczył brwi.Nagle rozjaśnił się. Prawda.Przecież to Aebkowski i Rzepka tonęli wczoraj w rzece.%7łe teżwyszło mi z głowy.Struć podobno wyciągnął ich z wiru.Dawać tu Aebkowskiegoi Rzepkę! Gdzie oni? Tak jest, tym razem to chyba przez Aebkowskiego i Rzepkę  zgodził sięPafnuc. Bulwa jest niewinny. Niewinny jestem!  jęczał Bulwa. Nie jęcz  uspokoił go Pafnuc. Nawykowo zostałeś posądzony, bozawsze szurasz tam, gdzie nie trzeba.Dawać tu Aebkowskiego i Rzepkę! Nigdzie ich nie ma  zasapał Trąbaczewski. Jak to, nie ma? Pewnie się schowali! Zajrzeć pod łóżko!Chłopcy rzucili się na podłogę i zaczęli zaglądać pod łóżka. Są! Są! Ukryli się pod łóżkiem!  ktoś krzyknął podniecony.Wkrótce obu wątłych wydobyto spod łóżek i postawiono przed oblicza wete-ranów.Pafnuc spojrzał z wyraznym niesmakiem na chudeuszów.Można było z da-leka policzyć im żebra.A rozchełstane, błękitne koszulki odsłaniały przerazliwiesterczące obojczyki.146  No, ptaszęta  powiedział  to przez was ta heca.Co wam wpadło dogłowy, żeby się topić? Kto ma słabe płetwy, niech nie pcha się na głębinę.Przezwas zabierają nam Majerana. To.to nie nasza wina, Pafnuc  oświadczył Rzepka. My.my musieliśmy, no nie, Rzepka? Musieliśmy, Pafnuc  przytwierdził Rzepka. Jak to, musieliście?  zdumiał się Pafnuc. Ja to wszystko wytłumaczę  przełknął ślinę Aebkowski. Poszliśmyz piłką nad rzekę.Tam jest płasko i można sobie pograć, wiesz.wiczyliśmystrzały do bramki.Sam mówiłeś, że będziemy bramkarzami i że dostaniemy kopa,jak przepuścimy chociaż jednego gola na meczu z pierwszą salą.Więc myśmysię bali i poszliśmy ćwiczyć.I wtedy przyszedł Bulwa i kopnął piłkę do wody.Naumyślnie kopnął i zdradziecko.A potem uciekł.On zawsze jest złośliwy.I piłkazaczęła płynąć.Więc musieliśmy ją ratować, żeby nie popłynęła z prądem.A tamjest wir na zakręcie, więc zaczęło nas wciągać.Struć był akurat na tarasie i musiałnas zauważyć z góry.Więc zbiegł i wyratował nas.On zawsze wszystko zauważy. Ha, więc to jednak Bulwa!  ryknął Pafnuc. Miałem wyczucie, żechciałem go spłaszczyć.Dawajcie z powrotem Bulwę. Ratunku! Już nie będę.Nie chciałem.%7łartowałem tylko.Aaa!!! wrzaski spłaszczanego Bulwy rozdarły powietrze.II Panie kolego, słyszy pan te krzyki?Kierownik kolonii w Ligęzach, pan Waligóra, odstawił nie dopitą herbatęi, ocierając spocone czoło chusteczką, spojrzał spoza gazety na pana Strucia, wy-sokiego pedagoga o skroniach przyprószonych siwizną, który notował coś w pę-katym notesie na drugim końcu cienistej werandy.Pan Struć, nie podnosząc oczu znad notesu, odparł powoli: To na sali pana Majerana. Na pana sali  poprawił z naciskiem kierownik. Już teraz na pana sali. Pozwoli pan, kierowniku  wycedził spokojnie Struć  że tę salę będęnazywał nadal salą pana Majerana, dopóki nie nauczę jej mojej dyscypliny. Dlaczego pan ich nie uciszy?  zapytał zdenerwowany kierownik. Posłałem tam dyżurnego wika, żeby ich ostrzegł  odparł Struć. Da-łem im szansę.Więcej nie będę upominał.To mój zwyczaj.Jedno upomnieniemusi wystarczyć, potem następuje kara.Przy wieczornym apelu dowiedzą się, żenie zostało zapomniane.I że czasy pana Majerana, czasy pobłażania, skończyłysię bezpowrotnie na tej sali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •