[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem potężny.»«Ty jesteś błotem.Pozostawiam błotu zawód donosiciela.Ja jestem Światłością.»Strażnik zadaje Jezusowi cios pięścią.«Ja jestem Światłością i Prawdą.Otwarcie przemawiałem do świata, nauczałem w synagogach i w Świątyni, w której gromadzą się żydzi, i niczego nie mówiłem w sekrecie.Powtarzam: dlaczego Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co mówiłem.Oni wiedzą.»Inny strażnik policzkuje Go krzycząc:«Tak odpowiadasz Arcykapłanowi?»«To z Annaszem rozmawiam.Arcykapłanem jest Kajfasz.I mówię z szacunkiem należnym staremu człowiekowi.Jeśli ci się jednak wydaje, że źle powiedziałem, wykaż Mi to.A jeśli tak nie jest, to dlaczego Mnie bijesz?»«Zostawcie Go.Idę poszukać Kajfasza.Strzeżcie Go tutaj, dopóki nie postanowię inaczej.I niech do nikogo nic nie mówi» [– odzywa się] Annasz i wychodzi.Jezus nie mówi, nie – On nie mówi.Nawet do Jana, który ośmiela się stać w drzwiach, stawiając czoła całemu pospólstwu siepaczy.Jezus jednak musi, bez słów, dawać mu jakieś polecenie, bo Jan, popatrzywszy ze smutkiem, wychodzi stamtąd i tracę go z oczu.ROZMOWA Z KAJFASZEM [por.Mt 26,57-67; Mk 14,53-65]Jezus pozostaje pośrodku prześladowców.Uderzenia sznurem, opluwanie, zniewagi, kopnięcia, wyrywanie włosów.To Mu pozostaje aż do chwili, gdy sługa przychodzi mówiąc, żeby zaprowadzić Więźnia do domu Kajfasza.I Jezus – wciąż związany, maltretowany – wchodzi znowu pod arkady, idzie nimi aż do wyjścia.Potem przechodzi przez dziedziniec, na którym liczny tłum grzeje się przy ogniu, bo noc stała się zimna i wietrzna w tych pierwszych godzinach piątku.Jest też Piotr z Janem, wmieszany we wrogi tłum.Potrzeba im wiele odwagi, by tam pozostać.Jezus patrzy na nich i cień uśmiechu pojawia się na Jego ustach, już opuchniętych z powodu otrzymanych uderzeń.Długa droga poprzez portyki i atria, dziedzińce i korytarze.Jakież domy posiadali ci ludzie ze Świątyni! W obręb domu arcykapłana nie wchodzi tłum.Jezus idzie sam pośrodku strażników i kapłanów.Wchodzi do przestronnej sali, która wydaje się tracić swój prostokątny kształt z powodu licznych siedzeń, ustawionych w kształcie podkowy po trzech jej stronach, pozostawiając pośrodku wolną przestrzeń.Za tym wolnym miejscem znajdują się dwa lub trzy fotele, ustawione na podwyższeniu.W chwili gdy Jezus ma wejść, dochodzi do Niego rabbi Gamaliel i strażnicy uderzają Więźnia, aby zrobił przejście rabbiemu Izraela.Ten zaś – sztywny jak posąg, hieratyczny – zwalnia, z ledwością poruszając wargami i nie patrząc na nikogo pyta:«Kim jesteś? Powiedz mi.»A Jezus łagodnie:«Czytaj proroków, a będziesz miał odpowiedź.Pierwszy znak jest u nich.Drugi wkrótce nadejdzie.»Gamaliel ogarnia się płaszczem i wchodzi, za nim wchodzi Jezus.Gdy Gamaliel zasiada na stołku, Jezusa wloką na środek sali, naprzeciw arcykapłana o prawdziwej twarzy zbrodniarza.Czekają na wejście wszystkich członków Sanhedrynu.Potem rozpoczyna się posiedzenie.Kajfasz jednak, widząc dwa lub trzy miejsca wolne, pyta:«Gdzie jest Eleazar? I gdzie jest Jan?»Młody uczony w Piśmie, jak sądzę, wstaje, skłania się i mówi:«Odmówili przyjścia.Tu jest pismo.»«Należy je zachować i do nich napisać.Odpowiedzą za to.Co członkowie Rady mają do powiedzenia na Jego temat?»«Ja powiem.W moim domu pogwałcił szabat.Bóg mi świadkiem, że nie kłamię.Izmael, syn Fabiego, nigdy nie kłamie.»«Oskarżony, czy to prawda?»Jezus milczy.«Widziałem Go, jak żył z rzymskimi nierządnicami.Udając proroka, uczynił ze Swego domu dom publiczny – i w dodatku z kobietami pogańskimi.Ze mną był Sadok, Kolaszebona i Nahum, zaufany Annasza.Czy mówię prawdę, Sadoku i Kolaszebona? Zaprzeczcie mi, jeśli na to zasłużyłem.»«To prawda, to prawda» [– potwierdzają zapytani.]«Co powiesz?»Jezus milczy.«Nie zaniedbywał okazji, by nas wyśmiewać.Sprawiał też, że nas wyśmiewano.Lud z powodu Niego już nas nie miłuje.»«Słyszysz ich? Znieważyłeś świętych członków.»Jezus milczy.«Ten człowiek jest pod władzą demona.Powrócił z Egiptu.Posługuje się czarną magią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]