[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętał, że zaprowadzono go na platformę obserwacyjną umiejscowioną w środku zwoju matrycy i zaproszono, by spojrzał w górę.Gwiazda, na której cumowała tratwa, właśnie przechodziła pod łukiem sąsiedniej, co na chłodniejszym świecie wystarczyłoby do zainspirowania przynajmniej tuzina religii.Obserwując płonący łuk przesuwający się po nieco tylko ciemniejszym niebie, Dom zastanawiał się, czy inni creapii wiedzą, że to on siedzi w pancernym jaju, a nie jakiś pijany creapii, o ile oni w ogóle coś piją.Po pewnym czasie sam czuł się pijany.Stan upojenia trwał jeszcze długą chwilę po powrocie do sanktuarium.Jego Gorącość nie musiał tłumaczyć lekcji — Dom dzięki czemuś na kształt osmozy miał okazję poznać creapiańską naturę, na ile to było możliwe.I okazało się, że miał rację — tak wiele ich dzieliło, że creapii, pragnąc zrozumieć naturę wszechświata, starali się myśleć jak ludzie.Zrozumiał też, że rozpowszechniona opinia, jakoby creapii byli urodzonymi naukowcami — rasą trzeźwo myślącą, inteligentną i robotopochodną, była błędna.Creapii bowiem byli największymi mistykami wszechświata.Było to coś, do czego dążyła jednaz przedsadhimistycznych religii — Ostateczna Rzeczywistość.Posiłek zjedli przy stole ustawionym w cieniu rozłożystej gruszy.Potrawka z lekko nadgniłych, tłustych i czarnych żabich udek była delikatesem przeznaczonym specjalnie dla Hrsh-Hgna.Isaac dostał energetyczne ziemniaki z Whole Erse, a Dom suflet z owoców morza, doskonale przyrządzony.Zaczynał rozumieć, że creapii stają się ekspertami niejako automatycznie.Jego Gorącość popijał coś z ciśnieniowego pojemnika przytwierdzonego do śluzy mniej więcej tam, gdzie powinien znajdować się jego żołądek.— Gdzie się teraz udasz? — spytał gospodarz, gdy zjedli.— Na Minos, jeśli mi pomożecie.Potrzebuję innego statku, a wiem, że tam jest wielorasowa społeczność.Chciałbym też obejrzeć Labirynt.— Sądzisz, że znajdziesz w nim jakieś wskazówki? — spytał gospodarz uprzejmie.Isaac prychnął i trącił Doma łokciem pod żebro, omal nie zwalając go z nóg.— Sprytna literacka aluzja, szefie.Nawet nazwa planety.— Wiem — przerwał mu Dom.— Mam ochotę spotkać Minotaura.Hrsh?— Och, nic.Właśśśnie przyszło mi do głowy, że wygląda na to, jakbym znalazł sssię w legendzie.Dom nazwał statek One Jump Behind.Jednostka nie miała autokucharza (co świadczyło na jej korzyść), miała za to dokładnie skalibrowany silnik i komputer oraz kabinę większą od klozetu.No i była najlepsza w całej, zresztą niewielkiej, stoczni planety Minos.— Dlaczego One Jump Behindl — zainteresował się Isaac.— Bo pełna nazwa nie wejdzie.Powinno brzmieć: A Jump So Far Ahead if Einstein Had Been Right It Would End Right Behind You.[1] Spróbuj to wpisać w tabliczkę znamionową.Dlatego One Jump Behind.[2] Będziesz w stanie go pilotować?— Bez problemów, szefie.Prościzna.Przeszli przez osiedle ludzi naukowców i dotarli do ściany Labiryntu, górującej nad resztą okolicznych zabudowań.— Co sssądzisz o wysssokotemperaturowych? — spytał niespodziewanie Hrsh-Hgn.— Godni uwagi.A ty?— Ssspotkałem kilku, gdy ty zwiedzałeśśś tratwę, i zaskoczyła mnie ich phnobośśść, o której wspominałeśśś.Twoja sssugessstia, że kiedy rasssa widzi odbicie w.Urwał, gdyż dotarli do wejścia, skąd na ich spotkanie wyprysnęło niewielkie srebrne jajo, machając macką z plikiem kartek.Czerwonawe zabarwienie powiek wskazywało na niskotemperaturowego.— Pssst! — syknął dochodzący znikąd głos.— Chcecie kupić mapę? Labiryntu bez mapy nie da oglądać, a tę zrobił mój krewny na podstawie oryginalnych zdjęć lotniczych.— Wynocha, ty wyżarzona kaleko z popiołem zamiast mózgu! — zagrzmiało znacznie większe jajo podjeżdżając ku nim.— Szanowni państwo, jesteście z pewnością rozsądnymi istotami i docenicie korzyści płynące z posiadania mapy.Ja mam takie właśnie mapy, które nie trafiły do powszechnego obiegu.— Potrzebuję mapy? — spytał Dom.— Niessspecjalnie.— Hrsh-Hgn był już w labiryncie.— Ale to ładna pamiątka.Podjechało jeszcze kilku sprzedawców, więc w końcu kupili po mapie i weszli do Labiryntu.Od czasu do czasu któryś z badaczy przypominał, że Labirynt najprawdopodobniej nigdy przez jokerów nie był pomyślany czy zaprojektowany jako labirynt, ale ponieważ żaden nie potrafił wymyślić innego wiarygodnego jego zastosowania, sprawa ucichła.Dom nie był zaskoczony, gdy obaj towarzysze wyblakli i zniknęli po paru krokach, gdyż Hrsh-Hgn uprzedził go co do tej anomalii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]