[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Bibliotece było ciepło.W Bibliotece zawsze było ciepło, ponieważ roz-proszona magia, wywołująca słabą poświatę, równocześnie łagodnie podgrzewałapowietrze.Bibliotekarz z aprobatą spojrzał na swych podopiecznych, zrobił ostatni ob-chód między zaspanymi półkami, potem wciągnął koc pod biurko, zjadł bananana dobranoc i zasnął.Cisza stopniowo opanowywała Bibliotekę.Cisza dryfowała wokół resztek ka-pelusza, pogniecionego, wystrzępionego i przypalonego na brzegach, który z pew-nym ceremoniałem umieszczono w ściennej niszy.Choćby mag odszedł nie wie-dzieć jak daleko, zawsze wróci po swój kapelusz.Cisza wypełniła Uniwersytet tak jak powietrze wypełnia naczynie.Noc rozlałasię po Dysku jak śliwkowe powidła albo może jeżynowa konfitura.Ale przecież nadejdzie ranek.Zawsze w końcu nadchodzi ranek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •