[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, pani, już mam dosyć tych wyścigów, wktórych byłem bity przez panów Starskich, Szastalskich i licho nie wie jakich jeszcze!.Nie mogęodegrywać roli eunucha przy moim ideale i upatrywać w każdym mężczyznie szczęśliwego rywala czyniepożądanego kuzyna.- Jakież to niskie!.- zawołała pani Wąsowska.- Więc za jeden błąd, zresztą niewinny, poniewieraszpan niegdyś ukochaną kobietę?.- Co do liczby owych błędów, to pozwoli pani, ażebym miał własna opinię; a co do niewinności.Bożemiłosierny! w jak nędznym jestem położeniu, skoro nawet nie mam pojęcia, dokąd sięgała ichniewinność.- Pan przypuszczasz?.- surowo zapytała go pani Wąsowska.- Ja już nic nie przypuszczam - odparł chłodno Wokulski.- Wiem tylko, że w moich oczach, podpozorami obojętnej życzliwości, toczył się najzwyklejszy romans, i - to mi wystarcza.Rozumiem żonę,która oszukuje męża; bo ona może się tłumaczyć pętami, jakie wkłada na nią małżeństwo.Ale ażebykobieta wolna oszukiwała obcego sobie człowieka.Cha!.cha!.cha!.to już jest, dalibóg,zamiłowanie do sportu.Przecież miała prawo przenosić nade mnie Starskiego - i ich wszystkich.Alenie! Jej jeszcze było potrzeba mieć w swoim orszaku błazna, który ją naprawdę kochał, który dla niejwszystko był gotów poświęcić.I dla ostatecznego zhańbienia natury ludzkiej właśnie z mojej piersichciała zrobić parawan dla siebie i adoratorów.Czy pani domyśla się, jak musieli drwić ze mnie ciludzie, tak tanio obsypywani względami?.I czy pani czuje, co to za piekło być tak śmiesznym jak ja, azarazem tak nieszczęśliwym, tak oceniać swój upadek i tak rozumieć, że jest niezasłużony?.Pani Wąsowskiej drżały usta; z trudnością powstrzymywała się od łez.- Czy to nie jest imaginacja? - wtrąciła. - Eh, nie, pani.Skrzywdzona ludzka godność to nie imaginacja.- A zatem?.- Cóż być może? - odparł Wokulski.- Spostrzegłem się, odzyskałem siebie, a dziś mam tę tylkosatysfakcję, że triumf moich współzawodników, przynajmniej co do mnie, nie był zupełny.- I to jest nieodwołalne?.- Proszę pani, rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości albo sprzedaje się z nędzy.Ale nazrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniupozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu.- Więc są rzeczy, których się nie przebacza? - spytała cicho.- Kto i komu ma przebaczać?.Pan Starski chyba nigdy nie obrazi się o takie rzeczy, a może nawetbędzie rekomendował swoich przyjaciół.O resztę zaś można nie dbać mając liczne i tak dobranetowarzystwo.- Jeszcze słówko - rzekła pani Wąsowska powstając.- Wolno wiedzieć, jakie pan ma zamiary?.- Gdybyżem ja sam wiedział!.Podała mu rękę.- %7łegnam pana.- %7łyczę pani szczęścia.- O!.- westchnęła i szybko weszła do następnego pokoju."Zdaje mi się - myślał Wokulski schodząc ze schodów - że w tej chwili załatwiłem dwa interesa.Ktowie, czy Szuman nie ma racji?."Od pani Wąsowskiej pojechał do mieszkania Rzeckiego.Stary subiekt był bardzo mizerny i ledwiepodniósł się z fotelu.Wokulskiego głęboko poruszył jego widok.- Czy ty się gniewasz, stary, że tak dawno nie byłem u ciebie?- rzekł ściskając go za rękę.Rzecki smutnie pokiwał głową.- Alboż ja nie wiem, co się z tobą dzieje?.- odparł.- Bieda.bieda na świecie!.Coraz gorzej.Wokulski usiadł zamyślony, Rzecki począł mówić:- Widzisz, Stachu, ja już miarkuję, że mi czas iść do Katza i do moich piechurów, co tam gdzieśwyszczerzają na mnie zęby, żem maruder.Wiem, że cokolwiek postanowisz ze sobą, będzie mądre idobre, ale.Czy nie byłoby praktycznie, gdybyś się ożenił ze Stawską?.Przecież to jakby twojaofiara.Wokulski schwycił się za głowę.- Boże miłosierny! - zawołał - a kiedyż ja się wyplączę z tych babskich stosunków?.Jedna pochlebiasobie, że ja stałem się jej ofiarą, druga jest moją ofiarą, trzecia chciała zostać moją ofiarą, a jeszczeznalazłby się z dziesiątek takich, z których każda przyjęłaby mnie i mój majątek w ofierze.Zabawnykraj, gdzie baby trzymają pierwsze skrzypce i gdzie nie ma żadnych innych interesów, tylko szczęśliwaalbo nieszczęśliwa miłość!- No, no, no.- odparł Rzecki - ja cię przecież za kark nie ciągnę!.Tylko, widzisz, mówił mi Szuman,że tobie na gwałt potrzeba romansu. - Iii.nie!.Mnie bardziej potrzeba zmiany klimatu i to lekarstwo już sobie zapisałem.- Wyjeżdżasz?- Najdalej pojutrze do Moskwy, a potem.gdzie Bóg przeznaczy.- Masz co na myśli? - spytał tajemniczo Rzecki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •